Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*29*

Następnego dnia czarnowłosy przypomniał swojemu chłopakowi żeby wziął leki. Przygotował mu kąpiel. Nawet zrobił śniadanie ... Ale nie usłyszał żadnego "dziękuje". Dzisiejszego dnia żadne słowo nie wyszło z ust Erica. Brunet pozostawał obojętny na wszystko. Szarooki zaczął się irytować. Wyłączył telewizor i odebrał mu przed ostatnie opakowanie ciastek i odłożył daleko po za zasięg jego rąk.
- Dlaczego się tak zachowujesz? - zapytał ale nie otrzymał odpowiedzi.  Zielonooki wziął nową paczkę i zaczął ją pochłaniać. - Zadałem ci pytanie - warknął ale i to nie przyniosło skutku. Gdy przyparł go do kanapy zielonooki obojętnym wzrokiem obserwował jak ciastka zsuwają się z kanapy. Czarnowłosy ma szczęście, że zdążył je złapać.. Starszy przywarł ustami do warg młodszego. Nie całowali się dnia dzisiejszego ani razu. Nie otrzymał odpowiedzi. - Eric, kurwa! - warknął podciągając go do góry za koszulkę. - Gadaj o co chodzi, bo się wkurwie i tyle z tego będzie. - chłopak nadal milczał. Odczepił jego rękę od swojej koszulki i rzucił mu obojętne spojrzenie. Usłyszeli dzwięk przekręcanego klucza i dwa głosy. Brunet zmarszczył brwi rozpoznawając je, wstał i udał się do przedpokoju.
Czarnowłosy usłyszał pisk zachwytu i śmiech dwóch kobiet z czego jeden należał do matki zielonookiego. Po krótkiej chwili stał w przejściu patrząc nienawawistnie na chłopaka obejmującego JEGO Erica, który jakby nigdy nic wieszał mu się na szyji i obejmował go nogami w biodrach.
- Cześć Tobias - matka zielonookiego go zauważyła i przywitała się z nim. Kiwnął jej głową.
- Mam wrażenie czy masz większą dupę - zaśmiał się blondyn o szarych oczach. O nie. Już go nie lubi.
- I tak nic nie przebije twojego kulfona - zaśmiał się zielonooki lekko zachrypniętym głosem. Zeskoczył z chłopaka, złapał go za dłoń i pociągnął za sobą na poddasze gdzie zamknęli się w pokoju uległego.
- Tobias, poznaj moją najlepszą przyjaciółkę.

***

17:27

Tobias: Co porabiasz, kochanie?

17:58

Eric: Oglądam film z Matt'em.

Tobias: To było bardzo nie miłe, że nawet się ze mną nie pożegnałeś.

Eric: Nie widziałem się z nim pięć lat, ty masz mnie na codzień.

Tobias: To nie zmienia postaci rzeczy. Nawet krótkiego "cześć" nie usłyszałem.

18:19

Eric: Nie przesadzaj. Sorka, nie mogę pisać. Pa i dobranoc.

Tobias: Dobranoc.

***

9:30

Tobias: Wybieram się do ciebie. Chcesz coś ze sklepu?

9:37

Eric: Nie przychodź.

Tobias: Dlaczego?

Eric: Chcę spędzić trochę czasu z Matt'em.

Tobias: Jasne.

***

18:57

Tobias: Co tam, kochanie?

19:15

Eric: Zbieram się do kina. Idziemy z Matt'em.

Tobias: Jesteś chory.

Eric: To co?

Thobias: Powinnieneś zostać w domu.

Eric: Nie przesadzaj. Nie możesz nam poprostu życzyć miłej zabawy?

Tobias: Miłej zabawy.

22:38

Tobias: Skarbie.

22:43

Tobias: Kochanie

22:49

Tobias: Wiem, że nie śpisz. Jesteś aktywny na wszystkim co możliwe.

22:56

Tobias: Odezwij się do cholery, albo się osobiście do ciebie pofatyguje.

Eric: Jestem zajęty. Czego chcesz?

Tobias: Co to za zdjęcia na instagramie?

Eric: O co ci chodzi?

Tobias: Dlaczego ten cały Matt cię na nim całuje?

Eric: Daj spokój. To tylko niewinny buziak w policzek.

Tobias: A ta ręka na twoim tyłku?

Eric: Ogarnij się. To przecież nic takiego..

Czarnowłosy rzucił telefon na szafkę wściekły. Nic takiego?! On go jawnie obmacywał na tym zdjęciu a Eric jedynie szczerzył się do aparatu!

***

12:58

Tobias: Co to ZNOWU za zdjęcie?!

Eric: ?

Tobias: Tym razem był to niewinny pocałunek w kark i niewinne ugniatanie twoich pośladków?!

Eric: Masz jakąś paranoje.

Tobias: Ja mam paranoje? Zdradzasz mnie i chwalisz się tym na każdej medii społecznościowej.

Eric: Uroiłeś sobie coś chyba. Ty może weź idź do lekarza.

Tobias: Żeby PRZYPADKIEM ten twój Matt nie wylądował u lekarza z połamanymi rękoma. Nauczył by się nie dotykać tego co nie jego.

Eric: Nie zrobisz tego! Nie możesz!

Tobias: Właśnie, że zrobie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro