*27*
9:57
Eric: Co robisz?
Tobias: Oglądam telewizję, skarbie :* A ty nie masz przypadkiem teraz historii?
Eric: Nie.
Tobias: Czemu kłamiesz, maleńki?
Eric: Nie kłamie -_- Nasz ostatni wypad nad jezioro sprawił, że muszę leżeć w łóżku, bo jestem chory _-_
Tobias: Biedactwo *-*
Eric: Przyjedź. Jestem sam w domu.
Tobias: Czy to propozycja łóżkowych spełnień? O.o
Eric. Nie. Chcę cię zarazić bym nie tylko ja musiał leżeć w łóżku.
Tobias: O ty mała cholero :)
Eric: Przyjeżdżasz czy nie?
Tobias: Będę niedługo :* Chcesz coś ze sklepu, kochanie?
Eric: Nie. Pośpiesz się.
10:18
Eric: Albo kup mi pieguski. Dużo piegusków.
***
Brunet otworzył mu drzwi i wpuścił do środka.
- Masz moje ciastka? - zapytał na wstępie.
- Twoje? Chyba moje. Chcę zapłatę. Buziiii
- Najpierw ciastka.
- Mam ze sobą pierścień i wibrator - powiedział z drapieżnym uśmiechem. Pokonany brunet cmoknął go szybko w usta ale jego głowa została przytrzymana przez co był zmuszony do długiego i namiętnego pocałunku. Na koniec otrzymał klapsa i reklamówkę z pięcioma fioletowymi opakowaniami.. Zabrał siatkę i ruszył do swojego pokoju. Szarooki ruszył za nim. Zielonooki od razu wszedł pod kołdrę i dobrał się do ciastek. - Może zrobić ci herbatę?
- Nie. Ale zimno mi.
- Może poszukam koca.
- Nie. Chodź tu i mnie rozgrzej. Własnym ciałem. - gdy to mówił lekko się zarumienił. Starszy chciał już wejść pod kołdrę kiedy zatrzymal go krzyk Erica. - No chyba kpisz, że wpuszczę cię do łóżka mokrego! - na dworze od samego rana lało jak z cebra. - Rozbieraj się. - powiedział wpakowując sobie do ust ciastko a resztę opakowania odstawił na szafkę. Gdy jego chłopak już wsunął się pod kołdrę w samych bokserkach zaczął ściągać swoją za dużą koszulkę. - Tak się szybciej ogrzeje - stwierdził wzruszając ramionami gdy zauważył pytające spojrzenie Tobiasa. Przytulił się do niego. Zaplotli swoje nogi i brunet schował swoją głowę w jego klatce. Czarnowłosy mężczyzna dokładnie opatulił swojego chłopaka i siebie kołdrą. Spojrzał się w okno. Kiedyś przez nie go podglądał. Marzył by leżeć z nim tak jak teraz. Spełniło się.
Zmarszczył brwi gdy poczuł coś mokrego na swoim sutku i dłonie przy swoich bokserkach. Język bruneta zaczął zataczać kółeczka wokół jego sutka a dłonie wślizgnęły się pod bokserki. Miał zimne ręce, które złapały jego prącie. Zassał się na sutku a potem wtulił twarz spowrotem w jego klatkę piersiową. Ręce się nie poruszały ani nie zaciskały. Po prostu były. Nie pytał. Może chłopak po prostu ogrzewał sobie dłonie. Kto wie? Z nim wszystko możliwe.
Przyciągnął go bliżej i mocno przytulił. Już po chwili oboje spali w swoich objęciach. Pierwszy obudził się Tobias. Nadal czuł rączki swojego szkraba na swoim przyrodzeniu i jego ciało mocno do niego przylegało. Poruszył się i poczuł, że dłonie na jego penisie się zaciskają. O proszę jaki sprytny sposób by mu nie uciekł. Musi to kiedyś wykorzystać.
- Kochanie. - mruknął mu do uszka chuchając w nie przez co dłonie zacisnęły się jeszcze mocniej. Skrzywił się nieznacznie. - Kochanie - powtórzył twardo.
- Nie krzycz na mnie. Jestem facetem, który jest chory. Daj mi spać. - mruknął zielonooki wtulając się mocniej w ciepłe ciałko.
- Cóż, pochlebia mi, że lubisz trzymać mojego przyjaciela ale muszę udać się za potrzebą. - mruknął całując go w głowę.
- Wszyscy jesteście tacy sami - mruknął odwracając się do niego tyłem i chowając dłonie miedzy uda.
Szarooki szybko zrobił co miał zrobić i wrócił do swojego ukochanego. Przytulił go a on znowu się odwrócił i wtulił się w ciepłe ciało. Ręcę zamiast w bokserki włożył między uda swojego chłopaka a tego przeleciały dreszcze.
C
ały dzień tak leżeli i się tulili. Dopiero wieczorem Eric się obudził na dobre. Zadzwonił telefon.
- Tobias? Dlaczego masz telefon mojego syna? - zapytała kobieta po drugiej stronie gdy usłyszała "halo"
- Źle się czuł. Przyszedłem by dotrzymać mu towarzystwa. Właśnie śpi.. - ciut kłamał. Chłopak właśnie zanurkował pod kołdrę, jak stwierdził "Zimno mi" i " przy kroczu będzie cieplej", położył głowę na kroczę mężczyzny i ręce między jego uda.
- Moje biedactwo. Przekaż mu, że późno dziś kończe a jutro mam na rano wiec zostane u koleżanki..
- Dobrze. Będzie miała pani coś przeciwko jeżeli zostane na noc?
- Nie ale macie spać odobno. Wiem co się miedzy wami stało. Ostrzegam cię. Jeżeli będzie go coś jutro bolało to podam ci obiad z trutką na szczury.
- Nie odważyłbym się prze pani - powiedział z uśmiechem.
- Przypilnuj by wziął jutro leki rano. Dobranoc.
- Dobranoc.
Będzie to ciekawa noc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro