Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

96

Liv wygląda na zadowoloną z bycia przytulaną przez ojca. Nie okazuje tego, ale boję się, że mu ulegnie i z nim pojedzie. A wtedy to już łatwo jej nie odzyskam, a naprawdę nie mam ochoty na otwarty konflikt z Harrym.

− Nic nie mówiłeś, że mnie odwiedzisz. A mama i Adam też przyjechali? – pyta rozglądając się na boki. Oczywiście, że ich nie przywiózł. Pewnie zaraz zacznie ją namawiać do powrotu do rodziny.

− Mama nie uważała by było tu wystarczająco bezpiecznie dla Adama. A on bardzo za tobą tęskni, cieszy się też, że zostanie wujkiem.

− Ja też bardzo za nimi tęsknię – odzywa się Liv smutnym tonem. Jestem w stanie zrobić dla niej wszystko, ale na pewno nie to.

Moja ukochana zostanie ze mną. To nie się nigdy nie zmieni.

− Mamy bardzo duży dom, a oni zawsze będą tu mile widziani – wtrącam, a Liv na chwilę na mnie spogląda.

Zbyt krótko bym zauważył czy nadal jest na mnie wkurzona.

− Proszę cię byś wróciła ze mną do domu – zaczyna Harry kompletnie ignorując to co wcześniej powiedziałem. – Przynajmniej na jakiś miesiąc. Jest nam bardzo trudno do tego przywyknąć. Kochanie – kładzie dłoń na jej policzku.

Mam ochotę go po tym wypierdolić z mojego domu, ale niestety nie mam takiej możliwości. Jakby Liv coś takiego zobaczyła to na pewno by wyszła razem z nim.

Jedyne co mogę to stać i patrzeć jak on próbuje mi ją zabrać.

− Teraz tu jest mój dom – na te słowa mojej żony nie umiem powstrzymać uśmiechu.

Zbliżam się do nich, bo nie mam zamiaru czekać aż on znowu zacznie ją przekonywać. Mimo wszystko lepiej nie kusić losu.

− Widzisz moja piękna jest zadowolona z naszego wspólnego życia.

Obejmuje ją w pasie.

− Chris jednak pewnie z tobą pojedzie. Widać, że się tu nudzi, ciągle na coś narzeka – oznajmia Livia. Mam nadzieję, że przy okazji pozbędę się teź Christiana. I nie będę musiał już znosić jego humorów.

On przez cały czas próbuje mnie wyprowadzić z równowagi.

− Wolę by miał na ciebie oko, przynajmniej będę odrobinę spokojniejszy

Pov Livia

Siedzę z tatą w ogrodzie, z trudem udało mi się namówić Nero by zostawił nas samych. Kilka razy mówił, że z chęcią nam potowarzysz, ale ja widzę, że tata ma ochotę spędzić trochę czasu jedynie ze mną.

− Spróbuj przekonać mamę żeby przyjechała razem z Adamem – mówię i biorę łyka soku.

− Sam wolę by tu nie przyjeżdżała. Po ostatnim razie o mało co jej nie straciłem. Proszę przemyśl jeszcze powrót do domu. Mama na pewno by wiedziała jak najlepiej o ciebie zadbać. Ja tak samo.

Z wielką ochotą wróciłabym do domu, ale nie potrafię sobie także wyobrazić zostawienia Nero. Owszem on czasem wyprowadza mnie z równowagi, ale go kocham. Pragnę z nim być.

− Dobrze wiem, że Nero nie jest u nas mile widziany i to rozumiem, ale nie mogę go zostawić. Kocham go, a i potrzebuję ojca dla swojego dziecka.

− To jedynie miesiąc.

Nie zostawię Nero na cały miesiąc. Przez ten czas zamartwiałabym się, że mój mąż robi jakieś głupoty przez które może popaść w kłopoty.

− Za długo.

− To weź go ze sobą. Postaram się jakoś go ignorować – mówi zrezygnowany.

− A mama? – przypominam.

− Uzgodniliśmy, że w ostateczności damy radę go znieść. Nie będzie to nic przyjemnego, ale co poradzić, dla ciebie jesteśmy gotowi na wiele – uśmiecham się na słowa taty.

Taka opcja już mi się podoba.

− Spróbuje go przekonać.

− Wydaj mu po prostu polecenie i leć się pakować – wstaje i składam pocałunek na policzku taty.

Nero po prostu nie może mi odmówić.

Liczę na waszą opinię i już niedługo chyba będziemy kończyć to opowiadanie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro