9
Obecność Chrisa ma jeden wielki plus, dzięki temu, że mój brat ciągle za mną łaził Nero dał się namówić, że nie potrzebuję ochrony. A ja się cieszę, że jak ktoś już musi ciągle się za mną snuć to jest to właśnie mój nieznośny brat.
− Przyznaj, że masz już go dość i dla tego ciągle wymyślasz powód żeby tylko wyjść z domu − dziś jednak Christian wziął sobie za cel zrujnowanie mi humoru. Non stop próbuje mi uświadomić, że chce odejść od mojego męża.
Twierdzi, że to jest moje wewnętrzne pragnienie, z którego jeszcze nie zdaje sobie sprawy.
Maszerujemy sobie teraz po ogromnym centrum handlowym. Przez to, że przyjechałam do Las Vegas bez niczego muszę ciągle coś kupować.
Jestem tu już od dwóch tygodni, a jeszcze nie mam wszystkiego.
Na razie jednak nie kupiłam nic dla dziecka, po pierwsze nie znam płci, a poza tym to nadal ciężko mi się przyzwyczaić do myśli, że zostanę mamą.
− Przecież dobrze mnie znasz i wiesz, że nie lubię zakupów internetowych, wolę zobaczyć to co kupuję na własne oczy – mówię mu i podchodzę do szafek.
Nero ma przestronną garderobę, ale źle ją urządził. Jeśli jej nie przemebluje to niedługo moje ciuchy przestaną się tam mieścić.
− A może lepiej będzie zamówić półki na wymiar? – zastanawiam się na głos. – Te wydają się takie zwyczajne.
− Zachowujesz się zupełnie tak jakbyś nigdy nie chciała wracać do domu – komunikuje mi Chris z pretensją. On nadal sądzi, że wrócę do rodziców.
Nie chce przyjąć do wiadomości, że ja już zostanę z Nero. Mój związek z nim to nie jest jakaś fanaberia tylko poważna sprawa.
− Jeśli za nimi tęsknisz to nic nie stoi na przeszkodzie byś wrócił. A sobie naprawdę poradzę – tłumaczę mu, a następnie opuszczam sklep by skierować się do innego.
W oku rzuca mi się sklep z świecami zapachowymi, i pośpiesznie do niego zmierzam. Od zawsze je uwielbiałam.
Podchodzę do dobrze znanych mi świec i wącham tą którą lubię najbardziej lecz dzieje się coś zupełnie niespodziewanego. Robi mi się nie dobrze i szybko muszę odłożyć tą święcę by nie zwymiotować.
− Co do cholery?
− Jesteś w ciąży – odpowiada mój brat.
A jakie to ma znaczenie? Przecież do cholery to sam początek.
− I co z tego, może ty powąchaj, pewnie zmienili skład tej świecy – Chris podchodzi zrezygnowany i wącha świece. – I?
− Czuję ten sam zapach, który ciągle był w twoim pokoju. Najwidoczniej dziecko Nero już zaczyna dawać ci się we znaki. Pewnie będzie tylko gorzej – prycham na jego słowa i wychodzę także i z tego sklepu.
Jeszcze niedawno proponował, że pomoże mi z dzieckiem, a teraz ciągle wypowiada się o nim jak o problemie. Skoro nie chce mojego dziecka to mnie także.
− Liv daj spokój – dogania mnie, a następnie idziemy razem. – W twoim ciele teraz ciągle będą zachodzić jakieś zmiany i musisz się do tego przyzwyczaić. Dużo łatwiej byłoby gdybyś była z rodziną.
− Jestem ze swoją rodziną. Codziennie dzwonię do mamy i taty, a oni też mogą mnie odwiedzać kiedy tylko zechcą.
***
Siedzę na blacie w kuchni, od jakiegoś czasu Tara jest jedyną osobą, z którą mogę normalnie porozmawiać.
− Kocham ich obu, ale nie dam rady zadowolić ich obojgu.
− To niech oni zaczną uszczęśliwiać ciebie – śmieje się na jej słowa. Ona zawsz umie dobrze doradzić. – Zbyt dobrze reagujesz na te ich kłótnie. Poczuje się gorzej po jeden z nich, a zaręczam, że będą dla siebie mili.
− Nie Chris – mówię smutnym tonem. Nie jestem pewna czy on nie byłby szczęśliwszy jakbym straciła to dziecko.
− On też. A czasem odrobina manipulacji może wszystkim wyjść na dobre.
Może to i racja.
Jest jednak z Niebezpiecznej Pokusy. Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro