Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

81


— To jedziemy? — pytam się wujka. Już się nie mogę doczekać aż będę u mamy. Tak bardzo chcę ją przytulić i na własne oczy zobaczyć, że wszystko z nią w porządku.

— Musimy jeszcze sprawdzić jedną rzecz.

— Dobrze — zgadzam się chociaż nie jest mi to na rękę.

A on wyciąga z kieszeni pudełko z testami ciążowymi.

— Harry bardzo cię kontroluje kochanie, nawet nie masz pojęcia jak jak daleko to zachodzi. On wie o każdej twojej wizycie u lekarza i na dodatek dostaje dokładny raport tego co tam jest omawiane. Ostatnio panikowała, że skończyła ci się ważność zastrzyku antykoncepcyjnego, a Nero na pewno się nie zabezpiecza — Ja pierdole czemu sama o tym wcześniej nie pomyślałam. Przecież ja naprawdę mogę być w ciąży.

— To jedźmy już do tego szpitala, tam zrobią mi badania krwi. One są pewniejsze — ruszam do wyjścia, ale wujek łapie mnie za nadgarstek.

— Nie skarbie. Ty zrobisz ten test tutaj. To ja muszę się dowiedzieć jako pierwszy by ustalić plan działania.

Nie podobają mi się jego słowa.

— Nie rozumiem.

— Przecież jesteś za młoda na dziecko, a chcę teraz córeczki. Poza tym Nero jest mi tak źle winien, on zabrał mi syna to ja wezmę jego córeczkę — dałam się zwieść wujkowi. On ani na chwilę nie odzyskał zdrowego rozsądku. Podstępem sprawił, że mu zaufałam. — Już nie mogę się doczekać — przyciąga mnie do siebie.

— Przecież to jeszcze nic pewnego.

— Ja wierzę, że dasz mi dziecko — wyrywam się z jego objęć. To już nie jest zabawa. Trzeba to jak najszybciej przerwać.

— Nie będzie żadnego dziecka, a teraz chce jechać do mamy — mówię twardym tonem. Do tej pory byłam dla niego miła i nie zdało to żadnego skutku.

— Zrobisz test i wtedy zdecyduję co zrobię. No już leć do łazienki, bo jestem bardzo ciekaw co będzie — podaje mi test, ale ja go nie biorę. W tej kwestii nie ustąpię. Jeśli już jestem w ciąży choć oby nie to jest to moja i mojego męża sprawa. Niczyja więcej.

— Chcę stąd wyjść.

— A ja chcę byś zrobiła test. Proszę tylko byś na to nasikała — wskazuję na pudełko.

— Nie zrobię tego. A nawet jeśli jestem w ciąży to nie znaczy jeszcze, że to będzie córka. Naprawdę chciałbyś wychowywać syna Nero. Wyglądającego dokładnie jak on.

— Jeśli to dziecko istnieje to Nero nie będzie go miał — jego głos nabiera bardzo ostrego tonu. — Córeczka będzie moja, a jeśli to syn to dołączy do mojego Ritchiego. On musi zapłacić za swoje błędy.

Dopiero teraz dociera do mnie jak bardzo potrafi być niebezpieczny wujek Alex. Przecież on teraz mówi o zabójstwie dziecka. I to mojego dziecka. Przecież my jesteśmy rodziną, nie powinniśmy się krzywdzić nawzajem.

— Teraz to na pewno nie zrobię żadnego testu. A ty dopiero co mówiłeś o adopcji.

— No właśnie kochanie, a najlepiej będzie jak to ty urodzisz mi dziecko. To będzie moja krew.

Nie, nie mogę już tego dłużej słychać. Podbiegam do drzwi i zaczynam w nie walić i wołać. Ktoś mnie musi usłyszę i mi pomóc. Przecież do cholery jest tu pełno ludzi.

— Jesteś zupełnie taka jak Victoria i Lydia. One też twierdziły, że mnie kochają i ze mną będą, ale jak już przychodziło co do czego to mnie zostawiły. Tobie już nie dam odejść — chwyta mnie w pasie, a następnie zatyka usta dłonią.

Dla wyjaśnienia od śmierci syna stan Alexa jedynie się pogarszał co on próbował ukryć przed swoją rodziną, a przez to co się u nich działo oni nie zauważyli, że z nim jest coś nie tak.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro