Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

76


— Jesteś nieznośna, specjalnie zabrałem cię do fast fooda, a ty zamówiłaś sobie sałatkę. A do tego kawa zamiast jakiegoś fajnego shake'a — narzeka wujek dokańczając swoje frytki, a ja dalej dłubię plastikowym widelcem w sałatce.

— Pojedźmy może do szpitala, mama już na pewno się obudziła.

— Jak się okaże, że zabrałem cię na jedzenie, a nie do hotelu to Harry się wścieknie. Nie rozumie, że najpierw trzeba się na jeść, bo z pustym żołądkiem nie da się wypocząć.

Biorę jeszcze dwa kęsy sałatki z makaronem i kurczakiem i wracam do swojej kawy. Wolę picie, łatwiej jest je przełknąć. A ja dopóki nie zobaczę na własne oczy, że z mamą jest wszystko w porządku to się nie uspokoję.

— To może chociaż zadzwonię do taty spytać się co z mamą. Dasz mi swój telefon, bo mój już zdążył paść.

— Harry bardzo się śpieszył i zostawił komórkę w domu. Lydia mnie o tym poinformowała jak byliśmy w samolocie. A i dostałem smsa od Chrisa żeby się nie martwić jak nie będzie odbierał, bo ma słabą baterię.

Pewnie jak zwykle dla relaksu grał w gry na telefonie. Nie raz mi mówił, że go to odpręża.

— To pojedźmy tam chociaż na chwilę, na moją odpowiedzialność, chcę się jedynie przytulić do taty i sprawdzić co z mamą.

Wujek wyciąga dłoń w moją stronę. Chwytam ją.

— Kochanie teraz jest czas byś zaczęła myśleć o sobie. Masz cienie pod oczami i bladą cerę. A w samochodzie wydawało mi się, że masz siniaka na szyi, niezbyt widocznego, ale bardzo mnie to martwi. Czy on oprócz próby wykończenia naszej rodziny i przyczynieniu się do śmierci mojego synka chciał zrobić coś jeszcze by nas dobić?

— Nie chciał mnie zabić — zapewniam go i przytyłam papierowy kubek z kawą do ust. Nie jest zbyt dobra, ale nie zamierzam narzekać.

— Czyli to była zabawa. Ja zawsze bałem się, że mógłbym się nie opanować, przesadzić. On także nie wygląda mi na opanowanego człowieka. To może już pojedziemy do tego hotelu — nagle wtrąca zmieniając temat.

I dobrze. Temat Nero jest bardzo drażliwy dla wujka i nic w tym dziwnego.

— Okej, ale z samego rana jedźmy do szpitala — wujek ochoczo kiwa głową i się uśmiecha.

Jest już prawie północ, a ja zaraz po szóstej poproszę wujka by mnie zawiózł do mamy. A może wcześniej przyjadą do nas tata i Chris.

Wujek nas melduje, a ja rozglądam się po tym hotelu. Jest ładny i wydaje się być dla nas odpowiedni.

Nagle wujek do mnie podchodzi i chwyta mnie za dłoń, a następnie prowadzi mnie do windy..

— Jutro rano polecimy najpierw na jakieś zakupy. Nie możesz chodzić kilka dni w tych samych ubraniach.

— Nie będzie mi to przeszkadzać o ile wreszcie będę mogła zobaczyć mamę.

Wujek mi nie odpowiada, a my wjeżdżamy na czwarte piętro. Później po minięciu kilku pokoi wreszcie natrafiamy na ten o numerze 274. Wchodzimy do pokoju i zauważam, że jest tu tylko jedno łóżko. A z tego co wiem to wykupił tylko ten jeden pokój

— Będziemy tu razem?

— Tak, zdecydowałem, że tak będzie bezpieczniej. Las Vegas nadal pozostaje terytorium Nero.

Nic nie odpowiadam tylko siadam na łóżku. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo jestem zmęczona.

— Zaraz wezmę szybki prysznic i lecę spać — nie mogę się doczekać by przyłożył głowę do poduszki. Czuję, że momentalnie zasnę.

Nagle telefon wujka zaczyna wydobywać dźwięk. Alex spogląda na wyświetlacz i szybkie korkiem rusza w moją stronę.

Popycha mnie tak bym leżała płasko, a następnie kładzie mi dłoń na ustach. Co się dzieje?

— Bądź grzeczną dziewczynką i nie rób żadnego hałasu, bo inaczej zasłonie też nosek i nie będzie ci przyjemnie — jestem przerażona jego zachowaniem. Nie rozumiem czemu tak robi.

Wolna dłonią odbiera połączenie i przykłada telefon do ucha.

— Co tam Harry?

Nie jest dobrze.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Przepraszam też za opublikowanie tego rozdziału w innym opowiadaniu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro