59
Leżę nie mogąc zasnąć zdenerwowana tym jak zostałam potraktowana przez ojca i brata. Obaj zachowują się zupełnie tak jakby mieli prawo decydować o moim życiu. A nie mają. I ja im to pokaże.
Szarpię Nero za nietknięte ramię i nie przestaje dopóki się nie budzi. Nie rozumiem jak on może spać po tym co się tu stało.
— Co jest? — pyta zaspany. — Moja księżniczka chce bym ją utulił do snu. Jeśli tak to chodź do mnie.
— Chcę seksu i to ostrego — mówię pewnym głosem. — Musisz mnie związać i być bardzo brutalny — mój mąż rozbudza się na moje słowa i zapala lampkę. Patrzy na mnie zaszokowany. Widocznie nie spodziewał się tego ode mnie usłyszeć.
— Kochanie jeden pogrzeb nam na razie wystarczy, a ja wiem, że ty chcesz się na nich odegrać. To ci się jednak nie uda, oni nie będą w spokoju oglądać jak my się pieprzymy. Obaj tu wparują i pobudzimy cały dom. Nie warto kochanie — głaszcze mnie czule po policzku, a następnie składa pocałunek na moim czole.
Ja się tak łatwo nie poddam. Na pewno nie.
— Odmawiasz mi? — kładę dłoń na jego brzuchu, a następnie powoli kierują ją ku dołowi. Aż moja rękę wchodzi za jego bokserki. — Nie chcesz mnie? Już ci się nie podobam?
— Cholernie Kitty, ale nie chciałabyś żebym potraktował cię ostro. Mam pewne skłonności, których lepiej nie budzić. Nie chcę się zapomnieć i zrobić ci krzywdy, wzbudzasz we mnie zbyt wiele emocji — wyciąga moją rękę, a następnie zaczyna mnie całować. Odrywa się ode mnie dopiero gdy nam obojgu brakuje powietrza. — Śpij Kitty, potrzebujesz odpoczynku, jutro czeka cię bardzo ciężki dzień. Pamiętaj jak bardzo cię kocham.
***
Schodzę na dół, bo chcę w samotności wypić sobie kawę. Nie chcę oglądać ani ojca ani Chrisa. Muszą zrozumieć, że wszystkiego im nie wybaczę.
— Liv — dociera do mnie głos Alana. Odwracam się i widzę go w około drzwi. Jest ubrany na czarno. — Podobno mój ojciec tu jest?
— Tak, myślę, że jeszcze śpi.
— To go obudzę. Zostawił rodzinę w najcięższej sytuacji — Alan wydaje się wkurzony na wujka. Po części go rozumiem, ale to nie wina wujka, że jest chory.
— Proszę bądź dla niego wyrozumiały.
— Każdy z nas cierpi, a on się nad sobą tylko użala. Jest w gościnnym? — kiwam głową, a on rusza na górę. Maszeruje za nim, bo nie jestem pewna w jakim stanie będzie Alex.
Wpada na pierwszego pokoju dla gości i dobrze, bo tam właśnie był wczoraj wujek. Wchodzę do środka i widzę jak jest on siedzi na łóżku.
— Dobrze, że jesteś, bo już miałem kogoś poprosić by odwiózł mnie do domu — mówi spokojnym tonem. Wydaje się być racjonalny.
— Wczoraj powinieneś wrócić i być z mamą. Ona cię potrzebowała, a ty uciekłeś! — szatyn krzyczy, a następnie wychodzi głośno trzaskając drzwiami.
— Rozumiem go — mówi wujek, a następnie wstaje. — Zasługuje nawet na gorsze słowa.
Zbliża się do mnie, a następnie zamyka mnie w swoich ramionach.
— Pamiętam co wczoraj mówiłem i przepraszam jeśli cię wystraszyłem. Chciałabym żebyś była moją córką, ale niestety tak nie jest. Pamiętaj jednak, że zawsze możesz na mnie liczyć. Kocham cię — daje mi szybkiego buziaka w usta, a następnie wychodzi.
Ja zaraz za nim opuszczam pomieszczenie.
Muszę jak najszybciej zjeść coś i pojechać do domu pogrzebowego. Widok Ritchiego w trumnie będzie ciężki, ale niestety nie ma innego wyjścia.
W kuchni robię szybkie śniadanie dla sobie i Nero. Na pewno go samego tu nie zostawię. Nie zdziwiłabym się gdyby coś złego go tu spotkało. Przecież mój ojciec ma gdzieś to co czuję.
— Zawsze rano wstawałaś, nie mam pojęcia po kim to masz, niestety nie po mnie — słyszę głos taty, ale się do niego nie odwracam.
Staram się go ignorować.
— Dziś jednak nie mogłem usnąć, nie potrafię spać jak wiem, że się na mnie gniewasz. Rozumiem twoją złość, ale proszę byś też postarała się zrozumieć, że się o ciebie martwiłem — nie przerywam swoich czynności. Nie chcę wdawać się z nim w dyskusję. — Nie spojrzysz nawet na mnie?
Nagle czuję delikatny dotyk na ramieniu przez co się wzdrygam.
— To już nie mogę cię dotknąć? — jego głos jest już pełniony złością, a także bólem. — Jestem twoim tatą. Na czekałem się na ciebie, nawet nie masz pojęcia jak bardzo się ucieszyłem jak się okazało, że jedno z bliźniaków to dziewczynka. I co on mi cię teraz odebrał? Nie zgadzam się na to.
Gwałtownie się do mnie odwracam. Jest mi ciężko, ale ze wszystkich sił staram się zachować spokój. Nie pozwolę by znowu mnie tak łatwo przekonał.
— Nie miałeś prawa mnie tak szpiegować, jestem dorosła i to co robię z Nero we własnym pokoju to moja sprawa.
— Wiem. Ciężko mi to znieść, ale niestety muszę to akceptować. Ta kamera była dla twojego bezpieczeństwa.
Chwytam za tace z jedzeniem, a następnie opuszczam kuchnie. Mam dość słuchania tego samego.
Dziś spokojnie, ale w następny już zacznie się dziać, liczę na waszą opinię
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro