56
I gdy już mam odpowiedzieć wujkowi, że może z nami jechać do Las Vegas to do pokoju wchodzi mama. Jej widok sprawia, że robię się spokojniejsza.
— Tak bardzo się z tym ciebie martwiliśmy — mówi do Alexa. — Szkoda, że nie uprzedziłeś, że jedziesz do nas.
— Chciałem odpocząć. Stęskniłeś się też za Liv i bardzo dobrze zrobiłem, bo dopiero tutaj sobie uświadomiłem, że skoro Liv wczoraj przeżyła, a mój Ritchie dziś umarł to znaczy, że powinienem wziąść Livię dla sobie. To ja teraz będę jej tatą, przecież od zawsze mnie kochała — na twarzy mamy dostrzegam szok. I nie dziwię się, bo ja też jestem zaszokowana tym co mówi wujek.
— Doskonała myśl — najwyraźniej mama postanawia udawać, że go rozumie. Jestem jednak pewna, że nie podziela tego zdania. — Ale Liv powinna teraz się przespać i odpocząć. Mam nadzieję, że to rozumiesz.
— Nie chcę by ona gdzieś szła, niech tu zostanie.
— Naprawdę potrzebuje snu, źle się czuję — jego wzrok zostaje skierowany na mnie. Kładzie dłoń na moim policzku i zaczyna delikatnie go głaskać
— No dobrze córeczko, później do ciebie przyjdę — nachyla się nade mną i składa pocałunek na moich ustach. — Kocham cię Liv — jak tylko mnie puszcza to od razu wstaję i kieruje się do wyjścia. Mama podąża za mną.
— Liv poczekaj — mama szybko dogania mnie na korytarzu. — Wiem, że on cię przestraszył, ale to wszystko przez chorobę. Dwadzieścia lat było z nim dobrze, a teraz ciężko znosi stratę Ritchiego, ale on jest nieszkodliwy. Pamiętaj, że cię kocha i nigdy by ci nie zrobił krzywdy.
— Wiem — przerywam jej ten monolog. — Jednak trzeba wezwać lekarza, bo może gdzieś samotnie wyjść i ktoś mógłby go zabić.
— Dobrze, teraz już się nim zajmę — zapewnia mama, a ja idę do mojego pokoju.
Jest już późno, więc po powrocie do siebie od razu idę pod prysznic, Nero udaje obrażonego, bo on przez ranę na barku, może brać tylko kąpiel i to też musi uważać żeby nie zachlapać opatrunku.
Z łazienki wychodzę z mokrą głową. Nie mam siły na suszenie, teraz marzę tylko o tym by się położyć.
— Ostatnie dwa dni były dla mnie straszne i następne dni też nie zapowiadają się pozytywnie — kładę się na łóżku, a Nero się nade mną nachyla i zaczyna całować moją szyję. Słyszę jednak jak cicho syczy z bólu, bo ta pozycja jest niewygodna dla jego zranionego barku. — Kładź się, bo zaraz idziemy spać.
— Skoro nie masz ochoty na czułości to nie będę się narzucał. — odsuwa się ode mnie i nie mówiąc nic więcej rozsuwa moje nogi, a następnie pozbywa się majtek.
— Co ty robisz? — pytam, a on nie zwraca na mnie uwagi tylko zaczyna piescić moją łechtaczkę. Gwałtownie się od niego odsuwam, bo to nie jest czas na to.
— No przecież nie wbije się w ciebie na sucho, muszę dbać o komfort mojej księżniczki. Chcę byś jęczała z przytomności, a nie bólu — a ten znowu swoje. Ja tu przeżywam rodzinne tragedię, a ten myśli tylko o seksie.
— Mówiłam ci, że chcę iść spać, a ty też powinieneś odpocząć, bo mało dziś leżałeś.
— Kochanie zawsze mam siłę żeby cię zadowolić. Muszę też wreszcie się w tobie znaleźć. Zalać cię byśmy stali się jednością — naciska, ale ja nie zamierzam się poddawać.
— Nie — odpowiadam twardo, ale jego dłoń znowu wędruje pomiędzy moje uda. Szybko wstaje z łóżka. — Nie rozumiesz co do ciebie mówię? Jeśli tak to mogę iść spać do Chrisa, on na pewno nie będzie miał nic przeciwko.
Podnoszę moje majtki i je zakładam.
— No okej skoro nie chcesz to nie będę cię do niczego zmuszał — wreszcie mówi logicznie. — Chcę jedynie cię utulić do snu, przysięgam, że już nie dotknę cię w ten sposób jaki nie będziesz chciała.
Nie mam możliwości mu odpowiedzieć, bo nagle drzwi do mojego pokoju się otwierają i wpada przez nie Chris.
— Jeszcze raz będziesz próbował ją do czegoś zmusić, a cię dobiję! — wrzeszczy zdenerwowany.
Tylko skąd on wiedział co tu zaszło?
Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro