Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

54


Przerażają mnie słowa wujka Alexa, ale staram się na nie nie reagować. On teraz cierpi i można mu teraz wiele wybaczyć. On na pewno tak nie myśli tylko mówi to wszystko z złości.

— To moją córką powinnaś być, czemu tak nie jest?

— Przecież wiesz, że zawsze bardzo cię kochałam i dalej tak jest. Powinieneś odpocząć, może pójdziesz się przespać do pokoju gościnnego — proponuję. Nie wygląda dobrze, przydałby mu się sen.

— Nie, czuję, że Richie będzie miał do mnie pretensje za to, że go nie ochroniłem, wolę posiedzieć z tobą. Wtul się we mnie — rozkazuje, a ja chociaż naprawdę nie powinnam to robię.

Obejmuje mnie ramieniem. Pierwszy raz w życiu nie czuję się przy nim komfortowo. Ufam mu, ale obecnie nie wiem co może zrobić.

— A może chcesz coś zjeść albo napić się kawy? — jestem pewna, że dziś jeszcze nic nie miał w ustach. A nerwy i dodatkowo go wyczerpały.

— Nie, chcę byś była blisko mnie. Harry nie ma o tym pojęcia, ale to na wybrałem twoje imię. Namówiłem Vicky by była Liv i jesteś aniołku. Chcę byś wynagrodziła mi stratę Ritchiego. On umarł, a ty wczoraj przeżyłaś dlatego teraz jesteś moja. Tak będzie sprawiedliwie.

Teraz to już jestem pewna, że coś zaczyna się dziać z jego psychiką. Nic jednak w tym dziwnego, spotkała go ogromna tragedia. Jestem pewna, że mocniejsze leki załatwią sytuację, więc na razie nie będę reagowała.

Nagle zauważam Nero schodzącego ze schodów. Nie ukrywam, że jego widok mnie odrobinę uspokaja.

— Liv jest bardzo zmęczona, powinna się już położyć — mówi spokojnym tonem powoli zbliżając się do nas. — Ty też powinieneś odpocząć.

— Idź sobie stąd — warczy na Nero i mocniej go do siebie przyciąga. Czuję jak jego ciało minimalnie się trzęsie.

— Nie mogę, miałem nie spuszczać Liv z oczu. Odpowiadam za nią.

— Ja tu jestem, więc nic jej nie grozi. Myślisz, że nie potrafię jej obronić! Wynoś się stąd, bo zaraz strzelę ci w łeb! — Alex kipi ze złości, a ja zaczynam go głaskać po dłoni. On musi się uspokoić.

— Spokojnie wujku, Nero po prostu się o mnie martwi. A ja się martwię o ciebie chcę byś się położył i chociaż spróbował odpocząć. Bardzo teraz tego potrzebujesz — widzę w jego oczach niepewność. Muszę go przekonać.

— Dobrze córeczko — mówi i składa pocałunek na moim czole. — Ojcowie muszą robić to o co proszą córki? — kiwam głową na tak. — Pójdę, ale jak będę cię potrzebował to zawołam. Możliwe, że nie dam rady być sam — wstaje, a następnie idzie na górę.

Nero szybko do mnie podchodzi i obejmuje.

— Znowu mu odpierdala, dla swojego bezpieczeństwa masz się trzymać od niego z daleka. On naprawdę potrafi być groźny — poucza mnie Nero. Wiem, że ma rację, ale ja nie mogę mu obiecać, że będę ignorowała wujka. Jak mu pierwszy szok minie to od razu zacznie się zachowywać normalnie.

— Spotkała go tragedia. Nie mamy prawa go oceniać.

— Ty też o mało co nie zginęłaś, zacznij wreszcie myśleć o sobie, bo twoja rodzina wyraźnie cię wykorzystuje.

— Ty także należysz do tych osób, więc nie powinieneś narzekać. Nie powinnam ci pewnych rzeczy wybaczać — wstaje, ale on mnie tak pociąga za ramię, że upadam na jego kolana. Nie powinienem się tak forsować. Przecież jeszcze nie doszedł do siebie, a zachowuje się zupełnie jakby wczoraj nic się nie stało.

Nakierowuje moją twarz tak, że muszę mu patrzeć prosto w oczy. Nasze spojrzenia się łączą.

— Kochanie nasze relacje to zupełnie coś innego. Jestem twoim mężem, twoje ciało i dusza są moje, a ja jestem cały twój.

— Jak to jesteś mężem Liv — dociera do mnie głos Adama. Odwracam się wystraszona i widzę, że mój młodszy brat stoi za nami.

Kurwa czemu żadne z nas go nie zauważyło?

Liczę na waszą opinię

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro