44
— Weź się gdzieś zatrzymaj, bo mam ochotę na tortille z kurczakiem — mówię do Nero. Wyjechaliśmy z samego rana, więc nie miałam okazji zjeść śniadania. A, że miałam bardzo intensywną noc, więc jestem głodna. — A jak daliby mi jeszcze do tego pieczarki to już bym była szczęśliwa.
— Niedawno miałaś miesiączkę — mówi zdziwiony. Gdyby nie to, że bardzo szybko prowadzi auto to dałabym mu przez łeb.
— Nie uwierzysz szowinisto, ale kobietom nawet bez okresu chce się jeść, ale skoro to dla ciebie aż taki wielki problem to nie musisz, wytrzymam — uśmiecha się i kładzie swoją łapę na moim kolanie. Ja jednak szybko ją strzepuje. Nie będzie mnie teraz dotykał.
— Dobrze skarbie zatrzymamy się coś zjeść. Nie wykluczone, że to będzie mój ostatni posiłek, Harry już pewnie wymyśla w jaki sposób się mnie pozbędzie — chciałabym mu powiedzieć, że przesadza, ale niestety tak nie jest. Tata na pewno jest na niego wściekły. — Nie mogę się jednak doczekać aż zobaczę jego minę jak się dowie, że jesteśmy małżeństwem.
— Dlatego lepiej mu nie mówić. Poczekajmy aż uda się to wszystko unieważnić.
— Ile razy mam ci jeszcze mówić, że nie będziemy nic unieważniać. Ślub się bierze na całe życie, a ja mimo wszystko nie mam zamiaru dać się zabić. Weź też coś dla niego skarbie — mówi, a następnie zatrzymuje się przed knajpą. Przeważnie nie jadam w takich miejscach, ale nie zamierzam grymasić.
Po wejściu do środka i zobaczeniu menu od razu wiem, że nie pożałuję przyjścia tu. Znajduje dokładnie to na co mam ochotę czyli tortille z pieczarkami i serem. Dla Nero biorę taką samą tylko zamiast pieczarek każe włożyć mu szynkę. Biorę też po kawie, bo naprawdę jestem już zmęczona.
— Mam nadzieję, że będzie ci smakować — mówię do bruneta jak podaje mu jedzenie. — Ciekawe czy Chris już wrócił do domu — zastanawiam się na głos. Mam nadzieję, że Nero coś o tym wie.
— Jest już w domu — uśmiecham się na jego słowa. Już się nie mogę doczekać aż go wyściskam. — Wszyscy na pewno bardzo tam za tobą tęsknili. Każdy cię uwielbia, ale ty jesteś moja. Nigdy o tym nie zapominaj.
Bardzo szybko zjadam swoje jedzenie, a Nero idzie trochę wolniej. Cieszę się jednak, że zachowuje ostrożność na drodze.
— Czemu przy bramie stoją ochroniarze? — pytam Nero zdziwiona jak dojeżdżamy do mojego domu. Nie pamiętaj takiej sytuacji by tata zachowywał aż takie środki ostrożności. Chyba zmienił swoje nastawienie do bezpieczeństwa po tym jak Nero porwał mnie z naszej jadalni.
Nero zatrzymuje auto, a następnie opuszcza samochód też wychodzę, bo nie zamierzam pozwolić by coś mu zrobili.
— Otwórz bramę — rozkazuje jednemu z ochroniarzy. Nie znam go dobrze, ale on na pewno mnie kojarzy.
Nagle do moich uszu dociera huk i momentalnie zostaje odepchnięta przez co upadam na ziemię. Słyszę odjeżdżający samochód, a jak podnoszę głowę to Nero na ziemi z postrzelonym barkiem.
Szybko zbliżam się do bruneta i z ulgą zauważam, że na szczęście jest jeszcze przytomny.
— Nic ci nie jest kochanie?
— Ktoś cię dopiero postrzelił, a ty się pytasz czy mi nic nie jest?
— Popchnąłem cię skarbie. Przepraszam — krzywi się, a ja podnoszę głowę na tych bezużytecznych ochroniarzy.
— Co tak stoicie! Wezwijcie karetkę lub lekarza, zrobicie coś do cholery!
Czuję, że on szuka mojej dłoni, więc szybko mu ją podaje.
— Nic nie mów, oszczędzaj siły, bo chcesz byś jak najszybciej doszedł do siebie. Przecież wiesz jak cię kocham i bardzo cię potrzebuje — mówię starając się nie rozpłakać.
Nie mogę go stracić.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział, może nawet dziś, ale niczego nie obiecuję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro