Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43


— Jesteś w tym naprawdę dobry — chwali mnie Liv, a ja dalej ugniatam jej plecy. Zauważyłem, że źle spała i postanowiłem pomóc jej się rozluźnić. A przy okazji mogę sobie ją po dotykać. — Zupełnie tak jakbyś wiedział gdzie potrzebuje byś ucisnął. Byłeś na jakimś kursie?

— Nie, po prostu znam twoje ciało Kitty – przewracam moją nagą kobietę tak by leżała na plecach. — Teraz zamknij oczka i skup się na oddechu — mała tym razem ze mną nie dyskutuje tylko robi to co każe. Dotykam jej szyi, a następnie zjeżdżam na piersi. Chwilę je ugniatam i przechodzę do brzuszka.

Chichot wydobywa się z jej ust czyli to znaczy, że ma łaskotki. Dobrze wiedzieć. Następnie docieram do wzgórka łonowego. Jest gładka, więc musi korzystać depilacji laserowej.

— Moja księżniczka już jest mokra, więc muszę bardzo na ciebie działać.

Już mam posmakować jej cipki, ale przerywa mi dzwonek komórki. Liv podnosi głowę i spogląda na mnie złym wzorkiem. Ona też raz zostawiła mnie napalonego, więc nie zaszkodzi jej odpłacić tym samym.

— Zaraz wracam skarbie — wychodzę z naszej sypialni i wciągam komórkę. To Victoria dzwoni, przez kilka dni ją ignorowałem, więc teraz muszę odebrać. Pewnie się martwi o Livię. — No hej.

— Czemu mnie tak traktujesz? — atakuje mnie mnie od razu. Słyszę, że ma płaczliwy głos. No trochę przesadziłem. —  Nic ci nie zrobiłam, a ty bawisz się moimi uczuciami. I to jeszcze teraz.

— Spokojnie Torii Liv jest cała, zdrowa i w miarę zadowolona — chociaż teraz pewnie na mnie wściekła. Ja jednak bardzo szybko zdołam ją udobruchać.

— Chrisa ktoś próbował zabić, na szczęście miał na sobie kamizelkę kuloodporną i oberwał jedynie w ramię — ja pierdole tego to się nie spodziewałem. — Dopiero co się dowiedziałam, że ktoś od jakiegoś czasu stara się nam zaszkodzić. I to głównie chodzi o moją rodzinę. A co za tym idzie Livia też jest w niebezpieczeństwie.

Zaciskam pięść na jej słowa. Mojej ślicznej żonie nic nie będzie. Ona nie ucierpi nie dopuszczę do tego.

— Kitty jest pod moją opieką. Ja jej nie skrzywdzę i nikt inny tego nie zrobi.

— Bardzo chce ci wierzyć, więc błagam nie zawiedź mnie. Przywieź też Liv. Przysięgam ci, że jak tylko Chris się lepiej poczuje to ich dwoje zabierzesz do Las Vegas i będziecie tam póki nie ustalimy kto tak nienawidzi rodziny Altran by chcieć nas wykończyć.

Pewnie chodzi o całą masę ludzi, ale zdaje mi się, że większa ilość ma żal to Alexa niż do Victorii, ale jeśli chodzi o zemstę to zawsze atakuje się tych, których krzywda najbardziej zaboli. A tu niestety na pierwszą myśl przychodzą dzieci i Liv jedna córka.

To wszystko niestety niweczy mój misterny plan, ale cóż moja księżniczka musi być bezpieczna. To nie podlega żadnej dyskusji.

— A co na to twój mąż? — nie zamierzam po powrocie skończyć z kulką w głowie. A coś mi mówi, że on właśnie z chęcią by się mnie pozbył.

— Ma do ciebie wielki żal za zabranie Liv, ale wie, że teraz są ważniejsze sprawy do załatwienia. Proszę zgódź się.

— Okej — długo namyślać się nie muszę. Chris się irytujący, ale Kitty jest do niego przywiązana i nigdy by mi nie wybaczyła jakby się dowiedziała, że nie zabrałem jej do niego gdy był ranny. — Dla Liv.

— Dziękuję. Bądź pewien, że ci się za to odwdzięczymy.

— Dobra później pogadamy — mówię i się rozłączam.

Chowam komórkę i wracam do mojej żony. Liv tym razem leży na brzuchu i patrzy centralnie na mnie.

— Co takiego było ważniejszego ode mnie? — pyta zdenerwowana. Bardzo podoba mi się ta reakcja.

— Twoja mama — marszczy brwi na moje słowa. — I jutro pojedziemy do twojego domu w odwiedziny. No oczywiście jeśli tylko masz na to ochotę.

Nie powiem jej teraz o Chrisie. Nie chcę by się martwiła. Lepiej to wszystko zniesie gdy się dowie o jego postrzale, a jednocześnie zobaczy go całego.

Liczę na waszą opinię

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro