42
— Najpierw muszę zjeść, nie chce by mi wystygło — mówię widząc jak patrzy na mnie wyczekująco. Szczerze to i tak miałem zamiar jej opowiedzieć co wyprawiał jej tatuś. A tak to przy okazji uda mi się coś przy tym ugrać. — Ty też musisz zjeść Kitty, bo nic nie powiem.
Coś tam mamorocze pod nosem, ale zaczyna jeść. Jeśli chodzi o jej dobro to nie będzie żadnej dyskusji. Nie pozwolę by sobie szkodziła.
— Myślałaś o naszej podróży poślubnej? Fajnie by było się gdzieś wybrać.
— Obieciałeś mi Las Vegas, nigdy jeszcze tam nie byłam — uśmiecham się na jej słowa. Już nie chce wracać do domu, woli jechać do mnie. Jest dobrze. — Już się nie mogę dać czekać aż się wybiorę do jakiegoś nocnego klubu.
Oczywiście, że sobie pójdzie, ale ze mną przy boku i jeśli tylko ktoś spojrzy na nią w sposób, który mi się nie spodoba to poderżnę mu gardło lub znajdę lepszy sposób na zabicie takie intruza.
— Wezmę cię też do kasyna, sądzę,, że przyniesiesz mi dużo szczęścia.
— Na pewno, ale przejdźmy wreszcie do rzeczy — mówi wbijając widelec w krewetkę.
— Wiesz ile lat miała Victoria jak wyszła za twojego ojca?
— Tak osiemnaście, ale wstrzymali się kilka lat z dziećmi, bo chcieli się na cieszyć sobą — wierutne kłamstwo. Przyznaje, że nieźle to sobie wymyślili.
— Ich rodziny były ze sobą skłócone, nie wiem o co poszło, ale to, że oni się ze sobą związali to był prawdziwy cud. Życie to jednak nie bajka i już po kilku miesiącach od niego uciekał. Tak ją tłukł, że nie dała rady z nim wytrzymać. Później się dowiedziałem, że właśnie wtedy poroniła swoje pierwsze dziecko — w zielonych oczach Liv pojawiają się łzy. Niestety nie ma innego wyboru żeby ją uświadomić.
— Mów dalej — prosi czyli to znaczy, że mi wierzy.
— Po prawie czterech latach ją dorwał. Pamiętam jakie było zamieszanie gdy ją uprowadził. Twój dziadek szalał z rozpaczy. Później ona znowu od niego uciekła i on ją łapał chyba z kilka razy udało mu się ją zniewolić. Później taki jeden zabił twojego dziadka i zrzucił to na Harry'ego — nie mam zamiaru jej mówić o Theo. Victoria przecież miała prawo się z kimś spotykać, więc nie zamierzam jej oceniać. — W między czasie okazało się, że Alex ma problemy psychiczne i postanowił zatrzymać siostrę dla siebie.
— Wujek bierze leki i wszystko z nim w porządku.
— Teraz. To ja pomogłem Vicky od niego uciec i zawiozłem ją do Stylesa. Później on gdzieś pojechał i ona znowu straciła dziecko — tę noc mam wyrytą w pamięci chociaż ani trochę, że. żałuję, że to się stało. Gdyby nie to, to nie miałbym Liv.
Moja księżniczka by się nie urodziła, a przez to moje życie by wyglądało zupełnie inaczej.
— Pomiędzy wami, a Adamem straciła jeszcze dwie ciąże. I każde dziecko ja pochowałem..
— Gdzie? — ma słaby głos. Wiem, że stara się nie rozpłakać.
— W bocznej części ogrodu są cztery krzewy. Jak pewnie zauważyłaś twoja mama bardzo o nie dba.
— Rozumiem — mówi, a następnie wstaje i idzie w stronę sypialni. Wiem, że teraz nie mam co liczyć na namiętny seks, ale muszę ją pocieszyć. Wziąć w ramiona i dać się wypłakać.
Idę za nią, i wiedzę, że leży na łóżku przytulając poduszkę. Sukienka jej się podwinęła i skłamałbym twierdząc, że mój wzrok automatycznie tam nie wędruje.
— Mimo wszystko pamiętaj, że on zawsze was kochał — nie bronię go. Po prostu chce by lepiej się poczuła. Nie lubię jak moja księżniczka jest smutna. — A ciebie to już każdy uwielbia.
Kładę się obok niej i odgarniam włosy z jej twarzy.
— Czułem się zaszcycony jak praktycznie zawsze wybierałaś mnie. Od samego początku coś cię do mnie ciągnęło.
— Nie miałeś wyjścia, musiałeś mnie znosić — mała nawet nie ma pojęcia jak bardzo się myli. Gdybym nie był psychopatą to bym się nadawał na nianie, ale niestety nikt poza Victorią nie powierzyłby mi dziecka.
— No co ty, od samego początku cię kochałem Kitty. I to nigdy się nie zmieni — mówię, a następnie łączę nasze usta w pocałunku.
Jeszcze tylko kilka dni i będę mógł zapłodnić Liv. A wtedy Kitty będzie mogła odwiedzić rodzinę.
Liczę na waszą opinię
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro