Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4


— Czemu nie możemy sobie robić dnia nie zdrowego jedzenia częściej —  marudzi Adam jedząc sałatkę z grillowanym kurczakiem. Nie mam pojęcia co mu w tym nie pasuje. Przecież to jest przepyszne.

— Przecież raz w tygodniu kupujemy pizzę. I przy każdej nawet najmniejszej okazji wychodzimy jeść na miasto. A przypominam, że wasz tatuś ostatnio zrobił się bardzo skory do świętowania. — podzielam zdanie mamy, bo nie sądzę żeby zakup nowego komputera trzeba było specjalnie celebrować. Chociaż ja muszę raz w miesiącu spędzać cały dzień z ojcem, więc chyba mam najgorzej.

— A ja to w ogóle się zastanawiam czemu musimy jeść razem, przecież każdy mógłby sobie coś wziąć jak będzie miał ochotę — do dyskusji włącza się Chris.

— Żebym nie zapomniał jak wyglądasz synu, bo mógłbym wtedy też nie pamiętać o przelewach na twoje konto, albo bym ci jeszcze przypadkowo zablokował karte.

— Przecież pracuje! — unosi się mój brat.

— Owszem tak jak wszyscy. Szkoda tylko, że twoje wydatki są horrendalne. W tym roku rozpierdoliłeś już dwa sportowe auta, a mamy dopiero czerwiec. Do tego dodajmy zdemolowanie jednego z naszych klubów i strata sporej ilości towaru, bo żeś się nachlał.

— I mój nos — wyrywa się Adam. Na początku roku Chris złamał mu nos.

— A no właśnie, tak uderzyłeś brata, że złamałeś mu nos. Mam nadzieję, że tamtego roczny skręcony nadgarstek Liv to nie twoja sprawa.

— Oczywiście, że nie — dobrze, że potrafię idealnie kłamać. Wtedy pokłóciliśmy się z bratem i tak jakoś niefortunnie upadłam. Nie mogłam przecież powiedzieć ojcu prawdy. Wściekł by się na Chrisa.

— Masz ty dziecko zbyt dobre serduszko jeśli chodzi o naszą rodzinę.

— Nie ona jedyna — odzywa się mama poważnym tonem, a tata na chwilę milknie. Muszę coś zrobić, bo zaraz wszyscy sobie skoczą do gardła.

— Dajcie już wszyscy spokój. Ja bardzo lubię nasze rodzinne kolację. Możecie się chyba dla mnie poświęcić co?

— Okej — odpowiada Chris i wraca co jedzenia. Tak jak myślałam nie kłócić się ze mną.

— Dziękuję słoneczko — mówi tata i się do mnie uśmiecha. — A ty jak chcesz to możesz sobie iść do kuchni, bo tam jest sernik na zimno.

Adam radośnie wstaje i biegnie do kuchni. Widać, że tata chciał się go pozbyć by poruszyć jakiś temat związany z naszą działalnością.

— Jako, że wrócił ten świr — mama przewraca oczami na słowa taty. Ona też nie rozumie niechęci taty do Nero. — To proszę byście działali razem i pod żadnym pozorem nie przyjmowali jego pomocy. A najlepiej go unikajcie.

— Skoro on jest tak nie zrównoważony to czemu się nami opiekował jak byliśmy mali? — pytam, bo czegoś tu nie mogę zrozumieć. Czemu powierzyli własne dzieci psychopacie.

— Bo nie tolerowalaś opiekunek i wolałaś z nim zostawać — mówi mi mama. — I już tak nie przesadzajcie, on czasem robi się nieprzewidywalny, ale jest bardzo skuteczny. I co najważniejsze lojalny.

— Ja tam nigdy go nie lubiłem — mówi Chris. Odkąd tylko pamiętam Chris był zawsze o mnie zazdrosny. A ja niestety przeważnie mu ulegam. Miałam się do niego kilka dni nie odzywać, a siedzę teraz obok niego. Jeśli chodzi o mojego brata to nie znam słowa asertywność.

— Ty mało kogo lubisz.

— A ciebie kocham — odpowiada mi i chce mnie cmoknąć w policzek, ale odsuwam się tak, że prawie spadam z krzesła.

— A ja jestem na ciebie zła, więc zachowaj odległość. Tato możesz mi przydzielić do pomocy kogoś innego, bo nie chce mieć nic wspólnego z tym gnomem.

— Niestety. Jedynie ty potrafisz do niego dotrzeć.

Kurwa, ja to mam pecha.

Jak się postaracie i będzie aktywność to dostajecie kolejny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro