Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21


Ze snu wyrywa mnie głośna dyskusja, podnoszę głowę i widzę Chrisa. Wreszcie wrócił.

— Wynocha stąd, bo chcę spędzić czas z siostrą — mówi Chris wyniośle. Po jego spojrzeniu jednak zauważam, że niedawno coś ćpał. Przeważnie tak sobie rodzi ze złymi emocjami.

— Liv nie ma obowiązku cię pocieszać, narobiłeś kłopotu, więc sobie z tym radź.

— To nie jest twoja sprawa — cedzi przez zęby mój brat. Tym razem nie zamierzam popierać Nero, bo muszę porozmawiać z Chrisem. I to pilnie.

— Zrobisz mi mokke — pytam bruneta. — Pamiętam, że jak byłam mała to robiłeś cudowną gorącą czekoladę, więc w połączeniu z kawą pewnie będzie cudowna. Proszę — robię maślane oczy, a on kręci głową, ale wstaje i w samych bokserkach opuszcza mój pokój.

— Jak młody? — przesuwam się na stronę, na której spał Nero by Chris sobie usiadł.

— Póki co jest okej, nie ma żadnych skutków ubocznych, musiał jednak zostać jakiś czas na obserwacji. Boi się też ciebie.

— No przecież nie zrobiłem tego umyślnie — zajmuje miejsce na brzegu łóżka. — A on nie powinien się wtrącać w sprawy między nami. Każdy wie jak nie znoszę gdy ktoś ingeruje w nasze relacje — przewracam oczami na to jak mój brat próbuje się wybielić. Zawsze było mu się ciężko przyznać do błędu, ale w takiej sprawie powinien zrozumieć do czego może doprowadzić jego zachowanie.

Już mam odpowiedzieć bratu by przestał wreszcie zrzucać swoją winę na innych jak drzwi do mojego pokoju się otwierają i przez nie wchodzi tata. Wygląda na bardzo zdenerwowanego.

— No nareszcie raczyłeś się pojawić, twój brat dochodzi do zdrowia po tym jak go bezpodstawnie zaatakowałeś, a ty pewnie znowu balowałeś. Ty nic innego nie potrafisz.

Chris gwałtownie wstaje i kieruje się do drzwi.

— Nie muszę tego słuchać — tata nie pozwala mu wyjść chwytając go za ramię i popychając w środek pomieszczenia.

— Nigdzie nie pójdziesz dopóki ci nie pozwolę, skończyło się to, że robisz to co chcesz. Wynosisz się stąd, bo nie mam ochoty na ciebie patrzeć i zamieszkasz w jednym z pokoi w magazynie. Tracisz też dostęp do wszystkich samochodów i zostajesz zwykłym pracownikiem, żadnej taryfy ulgowej — szczerze to nie spodziewałam się, że spotka go aż taka kara.

— Nie masz prawa.

— Ależ oczywiście, że mam. I nie zapominaj, że jestem twoim szefem. A i nie licz, że nie oberwiesz za to co zrobiłeś. Do tej pory to ty krzywdziłeś swoje rodzeństwo, więc teraz na własnej skórze poczujesz jak to jest. A teraz złaź mi z oczu, bo zaraz ci łeb rozwalę — jestem zaszokowana zachowaniem taty. Od zawsze był dla nas bardzo wyrozumiały.

— Tato on naprawdę nie chciał — mówię gdy Chris wychodzi. Muszę tak jak zawsze bronić brata.

— Dobrze wiesz, że nie. Tym razem nie odpuszczę, bo nie przeżyje jak jeszcze raz usłyszę, że mojemu dziecku stanęło serce.

— Tato, a mieliśmy mieć jeszcze jakieś rodzeństwo? — ciągle słowa chodzą mi po głowie, więc muszę wreszcie kogoś o to spytać. — Jak przytuliłam mamę gdy płakała to powiedziała, że nie może stracić kolejnego dziecka.

Tata siada na fioletowej sofie.

— Chodź do mnie kochanie — podchodzę i zajmuje miejsce obok niego. — Nie poruszaj tego tematu przy mamie, bo to jest dla niej bardzo bolesne. Niektóre kobiety mają trudność z zajściem w ciążę, ale u nas było odwrotnie. Victoria robiła to z łatwością, ale był wielki problem z donoszeniem. Wasza dwójka to nie była jej pierwsza ciąża i z Adamem też specjalnie tak długo nie zwlekaliśmy.

Przytulam się do ramienia taty, nawet nie chcę sobie wyobrażać przez co musieli wspólnie przejść.

— Nie poruszajmy już więcej tego tematu, bo on jest bardzo bolesny.

— Dobrze tatusiu — odpowiadam, a on jeszcze bardziej mnie do siebie przyciąga.

Liczę na waszą opinię

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro