21
Ze snu wyrywa mnie głośna dyskusja, podnoszę głowę i widzę Chrisa. Wreszcie wrócił.
— Wynocha stąd, bo chcę spędzić czas z siostrą — mówi Chris wyniośle. Po jego spojrzeniu jednak zauważam, że niedawno coś ćpał. Przeważnie tak sobie rodzi ze złymi emocjami.
— Liv nie ma obowiązku cię pocieszać, narobiłeś kłopotu, więc sobie z tym radź.
— To nie jest twoja sprawa — cedzi przez zęby mój brat. Tym razem nie zamierzam popierać Nero, bo muszę porozmawiać z Chrisem. I to pilnie.
— Zrobisz mi mokke — pytam bruneta. — Pamiętam, że jak byłam mała to robiłeś cudowną gorącą czekoladę, więc w połączeniu z kawą pewnie będzie cudowna. Proszę — robię maślane oczy, a on kręci głową, ale wstaje i w samych bokserkach opuszcza mój pokój.
— Jak młody? — przesuwam się na stronę, na której spał Nero by Chris sobie usiadł.
— Póki co jest okej, nie ma żadnych skutków ubocznych, musiał jednak zostać jakiś czas na obserwacji. Boi się też ciebie.
— No przecież nie zrobiłem tego umyślnie — zajmuje miejsce na brzegu łóżka. — A on nie powinien się wtrącać w sprawy między nami. Każdy wie jak nie znoszę gdy ktoś ingeruje w nasze relacje — przewracam oczami na to jak mój brat próbuje się wybielić. Zawsze było mu się ciężko przyznać do błędu, ale w takiej sprawie powinien zrozumieć do czego może doprowadzić jego zachowanie.
Już mam odpowiedzieć bratu by przestał wreszcie zrzucać swoją winę na innych jak drzwi do mojego pokoju się otwierają i przez nie wchodzi tata. Wygląda na bardzo zdenerwowanego.
— No nareszcie raczyłeś się pojawić, twój brat dochodzi do zdrowia po tym jak go bezpodstawnie zaatakowałeś, a ty pewnie znowu balowałeś. Ty nic innego nie potrafisz.
Chris gwałtownie wstaje i kieruje się do drzwi.
— Nie muszę tego słuchać — tata nie pozwala mu wyjść chwytając go za ramię i popychając w środek pomieszczenia.
— Nigdzie nie pójdziesz dopóki ci nie pozwolę, skończyło się to, że robisz to co chcesz. Wynosisz się stąd, bo nie mam ochoty na ciebie patrzeć i zamieszkasz w jednym z pokoi w magazynie. Tracisz też dostęp do wszystkich samochodów i zostajesz zwykłym pracownikiem, żadnej taryfy ulgowej — szczerze to nie spodziewałam się, że spotka go aż taka kara.
— Nie masz prawa.
— Ależ oczywiście, że mam. I nie zapominaj, że jestem twoim szefem. A i nie licz, że nie oberwiesz za to co zrobiłeś. Do tej pory to ty krzywdziłeś swoje rodzeństwo, więc teraz na własnej skórze poczujesz jak to jest. A teraz złaź mi z oczu, bo zaraz ci łeb rozwalę — jestem zaszokowana zachowaniem taty. Od zawsze był dla nas bardzo wyrozumiały.
— Tato on naprawdę nie chciał — mówię gdy Chris wychodzi. Muszę tak jak zawsze bronić brata.
— Dobrze wiesz, że nie. Tym razem nie odpuszczę, bo nie przeżyje jak jeszcze raz usłyszę, że mojemu dziecku stanęło serce.
— Tato, a mieliśmy mieć jeszcze jakieś rodzeństwo? — ciągle słowa chodzą mi po głowie, więc muszę wreszcie kogoś o to spytać. — Jak przytuliłam mamę gdy płakała to powiedziała, że nie może stracić kolejnego dziecka.
Tata siada na fioletowej sofie.
— Chodź do mnie kochanie — podchodzę i zajmuje miejsce obok niego. — Nie poruszaj tego tematu przy mamie, bo to jest dla niej bardzo bolesne. Niektóre kobiety mają trudność z zajściem w ciążę, ale u nas było odwrotnie. Victoria robiła to z łatwością, ale był wielki problem z donoszeniem. Wasza dwójka to nie była jej pierwsza ciąża i z Adamem też specjalnie tak długo nie zwlekaliśmy.
Przytulam się do ramienia taty, nawet nie chcę sobie wyobrażać przez co musieli wspólnie przejść.
— Nie poruszajmy już więcej tego tematu, bo on jest bardzo bolesny.
— Dobrze tatusiu — odpowiadam, a on jeszcze bardziej mnie do siebie przyciąga.
Liczę na waszą opinię
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro