Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12


Czuję delikatne głaskanie po policzku, uśmiecham się, bo to jest bardzo przyjemne. Wiem, że nie powinnam pozwalać na to Chris'owi, ale dziś potrzebuje bliskości. A mój brat zawsze wie kiedy trzeba poprawić mi humor.

— Minęło tyle lat, a ty dalej mruczysz Kitty — na te słowa szybko otwieram oczy, mam odsłonięte okna, że od razu rozpoznaje siedzącego na moim łóżku Nero. Odsuwam się gwałtownie przez co uderzam w ramę łóżka. — Spokojnie malutka, bo jeszcze sobie coś zrobisz — mówi głosem przepełnionym troski. Pieprzony hipokryta.

Kurwa ja naprawdę nie rozumiem tego człowieka. I co najważniejsze co on robi w moim pokoju w środku nocy?

— Jakim prawem tu włazisz! — mówię podniesionym głosem i jest o krok przed zaczęciem krzyczenia gdy ktoś tu przyszedł. — Wyłaź stąd, bo inaczej zawołam...— nie jest dane mi dokończyć, bo on zakrywa mi usta dłonią. Przerażenie strzela w moje żyły. Zaczynam się wiercić, bo chcę się od niego uwolnić.

Po tym jak zabił mojego chłopaka boję się go. Gołymi rękoma zamordował niewinnego człowieka.

— Ćśśś w nocy wszystko dużo lepiej słychać skarbie — zmusza mnie bym się płasko położyła. Mój oddech przyspiesza, bo coraz bardziej zaczynam się bać. — Chcę z tobą po prostu na spokojnie porozmawiać Liv. Zabiłem tego śmiecia, bo nie podobało mi się, że ktoś taki cię dotykał. Ty zasługujesz na kogoś lepszego, a nie na takiego nędznego chloptasia. Na taką kobietę jak ty trzeba zasłużyć.

Słucham jego słów, ale dalej mam wrażenie, że serce rażą wyskoczy mi z piersi.

— Wiem, że nazbyt wiele sobie pozwalam, ale nie mogę się ci oprzeć. Mój cudowny kotek. A teraz wezmę rękę, a ty próbuj krzyczeć, bo znowu będę musiał zasłonić ci usteczka. A wolę z tobą rozmawiać niż wygłaszać te swoje monologi.

Kiwam głową na tak, a on bardzo powoli unosi swoją dłoń.

Biorę głęboki oddech i patrzę na Nero, który dalej gładzi mój policzek.

— Daj mi wreszcie spokój — proszę go spokojnym tonem.

— Nie chcę Kitty. Wyjechałem, bo kazał mi twój ojciec. I możesz mi nie wierzyć, ale przez te dziesięć lat wiele razy o tobie myślałem. A teraz gdy jesteś już dorosła to proszę cię być pojechała razem ze mną do Las Vegas. Zadbam tam o ciebie, oczywiście nie możesz liczyć, że pozwolę byś się prowadzała z jakimiś kretynami. Szlag by mnie trafił jakbym miał oglądać cię z jakimś chłopakami.

— Czyli byłabym pod jeszcze większą kontrolą niż tutaj.

— Ale miałabym mnie. I małe odcięcie od twojego brata dobrze ci zrobi. Jesteście bliźniakami, ale mimo wszystko każde z was powinno zacząć żyć własnym życiem. A zauważyłem, że on za bardzo ingeruje w twoje sprawy.

Tego akurat nie da się nie zauważyć.

— Ty też za dużo sobie pozwalasz.

— Ale ja za tobą cholernie tęskniłem przez dziesięć lat, a teraz haj widzę jak moja piękna Kitty wyrosła to nie potrafię się powstrzymać. Victoria jest śliczna, ale ty bijesz ją na głowę. Żadna kobieta nie może się z tobą równać.

— Te puste słowa nie robią na mnie żadnego wrażenia — nie raz już słyszałam podobne komplementy. Faceci powiedzą wszystko by tylko kobieta rozchyliła przed nim nogi. Tylko największe idiotki w to wierzą.

— Ja zawsze wolałem czyny od słów, więc chyba przyszedł czas żeby działać — marszczę brwi wyraźnie zdziwiona w wreszcie jego usta znajdują się na moich i łączy je w pocałunku.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział nie wykluczam że nawet dziś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro