12
Czuję delikatne głaskanie po policzku, uśmiecham się, bo to jest bardzo przyjemne. Wiem, że nie powinnam pozwalać na to Chris'owi, ale dziś potrzebuje bliskości. A mój brat zawsze wie kiedy trzeba poprawić mi humor.
— Minęło tyle lat, a ty dalej mruczysz Kitty — na te słowa szybko otwieram oczy, mam odsłonięte okna, że od razu rozpoznaje siedzącego na moim łóżku Nero. Odsuwam się gwałtownie przez co uderzam w ramę łóżka. — Spokojnie malutka, bo jeszcze sobie coś zrobisz — mówi głosem przepełnionym troski. Pieprzony hipokryta.
Kurwa ja naprawdę nie rozumiem tego człowieka. I co najważniejsze co on robi w moim pokoju w środku nocy?
— Jakim prawem tu włazisz! — mówię podniesionym głosem i jest o krok przed zaczęciem krzyczenia gdy ktoś tu przyszedł. — Wyłaź stąd, bo inaczej zawołam...— nie jest dane mi dokończyć, bo on zakrywa mi usta dłonią. Przerażenie strzela w moje żyły. Zaczynam się wiercić, bo chcę się od niego uwolnić.
Po tym jak zabił mojego chłopaka boję się go. Gołymi rękoma zamordował niewinnego człowieka.
— Ćśśś w nocy wszystko dużo lepiej słychać skarbie — zmusza mnie bym się płasko położyła. Mój oddech przyspiesza, bo coraz bardziej zaczynam się bać. — Chcę z tobą po prostu na spokojnie porozmawiać Liv. Zabiłem tego śmiecia, bo nie podobało mi się, że ktoś taki cię dotykał. Ty zasługujesz na kogoś lepszego, a nie na takiego nędznego chloptasia. Na taką kobietę jak ty trzeba zasłużyć.
Słucham jego słów, ale dalej mam wrażenie, że serce rażą wyskoczy mi z piersi.
— Wiem, że nazbyt wiele sobie pozwalam, ale nie mogę się ci oprzeć. Mój cudowny kotek. A teraz wezmę rękę, a ty próbuj krzyczeć, bo znowu będę musiał zasłonić ci usteczka. A wolę z tobą rozmawiać niż wygłaszać te swoje monologi.
Kiwam głową na tak, a on bardzo powoli unosi swoją dłoń.
Biorę głęboki oddech i patrzę na Nero, który dalej gładzi mój policzek.
— Daj mi wreszcie spokój — proszę go spokojnym tonem.
— Nie chcę Kitty. Wyjechałem, bo kazał mi twój ojciec. I możesz mi nie wierzyć, ale przez te dziesięć lat wiele razy o tobie myślałem. A teraz gdy jesteś już dorosła to proszę cię być pojechała razem ze mną do Las Vegas. Zadbam tam o ciebie, oczywiście nie możesz liczyć, że pozwolę byś się prowadzała z jakimiś kretynami. Szlag by mnie trafił jakbym miał oglądać cię z jakimś chłopakami.
— Czyli byłabym pod jeszcze większą kontrolą niż tutaj.
— Ale miałabym mnie. I małe odcięcie od twojego brata dobrze ci zrobi. Jesteście bliźniakami, ale mimo wszystko każde z was powinno zacząć żyć własnym życiem. A zauważyłem, że on za bardzo ingeruje w twoje sprawy.
Tego akurat nie da się nie zauważyć.
— Ty też za dużo sobie pozwalasz.
— Ale ja za tobą cholernie tęskniłem przez dziesięć lat, a teraz haj widzę jak moja piękna Kitty wyrosła to nie potrafię się powstrzymać. Victoria jest śliczna, ale ty bijesz ją na głowę. Żadna kobieta nie może się z tobą równać.
— Te puste słowa nie robią na mnie żadnego wrażenia — nie raz już słyszałam podobne komplementy. Faceci powiedzą wszystko by tylko kobieta rozchyliła przed nim nogi. Tylko największe idiotki w to wierzą.
— Ja zawsze wolałem czyny od słów, więc chyba przyszedł czas żeby działać — marszczę brwi wyraźnie zdziwiona w wreszcie jego usta znajdują się na moich i łączy je w pocałunku.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział nie wykluczam że nawet dziś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro