Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niebaśń

Dawno, dawno temu... Za górami, za lasami... Gdzieś tam we wspaniałej krainie...

Większość baśni rozpoczyna się właśnie w ten sposób. Moja historia jest jednak zupełnie zwyczajnia, nie jest to nic specjalnego. No prawie.

Zacznijmy więc od początku.

***

Wcale nie dawno, nie za górami i lasami, ewentualnie za rzeką, jakieś kilka miesięcy temu, w moim rodzinnnych mieście, podróżowałam zatłoczonym autobusem. Tłok, brud i charmider. Nic przyjemnego. Aby jakoś przetrwać czytałam sobie niedawno zakupiony thiller.

Muszę wtrącić, że nie jestem zbyt ładna, raczej pulchna, z nosem kartortofel, na którym spoczywają grube szkła w okularach, więc idealnie wtapiałam się w bure otoczenie.

Nagle kierowca gwałtownie zachamował. To wyrwało mnie z letargu. Prawie się przewróciłam, ale w ostatnim momencie ktoś mnie złapał. Uniosłam głowę, żeby tej osobie podziękować.

Okazało się, że był to chłopak. Wysoki, o ciemnoblond włosach, z figlarnym uśmiechem. Całkiem przystojny. Tylko że nie w moim typie. Wyglądał na typowego szkolnego podrywacza.

- Dzięki - zwróciłam się do chłopaka.

- Zawsze do usług - uśmiechnął się, a ja miałam wrażenie, że sobie ze mnie drwi.

Gdy tylko autobus się zatrzymał, wyskoczyłam z niego. O dwa przystanki za wcześnie. Zauważyłam, że mam otwartą torbę. Kiedy chciałam ją zapiąć, okazało się, że nie ma w niej mojej lektury. Musiałam ją upuścić, kiedy prawie wyłożyłam się na podłodze pojazdu.

Pięknie. Wprost cudownie -pomyślałam z sarkazmem.

Jakby tego było mało, właśnie zaczął padać deszcz. Przemoczona i sfrustrowana, bez książki, wróciłam do domu.

***

Nastęnego dnia szłam z przystanku do szkoły w ponurym nasroju.

- Zatrzymaj się! Zaczekaj proszę! - usłyszałam, a chwilę później ktoś złapał mnie za ramię. Był to ten sam chłopak co wczoraj w busie.

Ciekawe co on tu robi?

- Czego ode mnie chcesz?

- Cześć jestem Patryk Górski - zamiast odpowiedzieć, przedstawił mi się. - Ty jesteś Ania Łużycka? Chyba wczoraj coś zgubiłaś - podał mi moją książkę. - Szukałem cię całe popołudnie.

- Skąd wiesz, jak mam na imię? I dlaczego mnie szukałeś?

- Jest z dedykacją - wskazał na powieść. - Chciałem ci ją oddać. Całkiem niezła. Nie całkiem w moim guście, ale niezła.

- Dzięki. Przeczytałeś ją? - zapytałam z niedowierzaniem.

- No przecież mówię. Dasz się zaprosić na herbatę? - usłyszałam jeszcze.

Odwróciłam się. Niespodziewanie dla mnie, jak i dla niego, moja dłoń znalazła się na jego policzku. Plasnęło.

- Ała! Za co?!

- Za nieudany podryw. Muszę już iść. Przepraszam - wyszeptałam jeszcze i uciekłam.

- Ania, to nie miało tak zabrzmieć! Wróć! Proszę! - wołał za mną, ale ja już go nie słyszałam.

Co to miało być?! Oddał mi książkę, a potem chciał poderwać?! Może ja to źle zrozumiałam? Przecież zaproponował herbatę... Ładnie mu się odwdzięczyłam, waląc go z liścia. Sama siebie nie poznaję. Ale zdrugiej strony, kto ,,normalny" po jednym spotkaniu zaprasza dziewczynę gdziekolwiek? Typowy facet, myśli tylko o jednym. Trudno, przeprosiłam, już więcej go nie zobaczę.

W głębi serca poczułam jednak coś jakby uczucie żalu. Zignorowałam je.

***

Minął kolejny dzień. Akurat skończyłam lekcje i wyszłam ze szkoły. Chciałam iść na przystanek, gdy usłyszałam jakby znajomy głos.

- Ania!

Przyspieszyłam, starając się nie zwracać uwagi na wołającego, lecz ten wkrótce mnie dogonił i stanął na wprost mnie.

- Przepraszam za wczoraj - odezwał się Patryk. - To głupio zabrzmiało i chyba źle to zrozumiałaś. Możemy o tym zapomnieć?

Nie odezwałam się, tylko spróbowałam go wyminąć. Chłopak jednak nie dawał za wygraną i caly czas szedł koło mnie.

- Nie to miałem na myśli. Chciałem tylko porozmawiać. Proszę, nie oceniaj mnie pochopnie.

- Miło, że oddałeś mi książkę, ale nie mam ochoty z tobą gadać.

- Daj mi jeszcze jedną szansę! Chciałem cię poznać. W dzisiejszych czasach coraz rzadziej można spotkać dziewczynę z książką w ręku zamiast smartfona. Zaintrygowałaś mnie. No i na co dzień raczej nie bije mnie dziewczyna - zaśmiał się lekko nerwowo.

- No to widzisz, masz nowe doświadczenie. O co ci chodzi?

- Chcę cię poznać. Pójdziesz ze mną na spacer?

Zastanowiłam się. W sumie co mi szkodzi? Uczciwie oddał mi moją własność, może w ten sposów się mu odwdzięczę. Nie stracę nic poza czasem, jeśli się zgodzę.

- Eh nie ci będzie... Ale chcę wejść do księgarnii.

- Zgoda.

Chłopak cały czas zabawiał mnie rozmową. Muszę przyznać, że całkiem nieźle mi się z nim gadało. Okazało się, że mieliśmy kilka wspólnych tematów. On uczył się w pobliskim liceum, a ja w gimnazjum. Oboje lubiliśmy czytać, z tym, że go ciągnęło do fantastyki, a mnie niekoniecznie. On miał starszą siotrę, ja młodszego brata. Było... spoko.

*Dwa miesiące później*

Okazało się, że Patryk to jeden z nielicznych chłopaków, z którymi dobrze się dogaduję. Nie czuję jednak do niego nic, to zwykła koleżeńska znajomość. Za dużo między nami sprzeczności: on lubi dobre imprezy, ja jestem raczej szarą myszką; on potrafiłby długo gadać o grach, a ja o kotach; na niego poleci prawie każda laska, ja jestem nijaka i nieśmiała. Mogłabym jeszcze długo wymieniać.

Jest przystojny, lecz ja nie zakochałam lub choćby nie zauroczyłam się w nim. On kilka razy mówił, że ,,bardzo ceni sobie naszą znajomość" oraz, że ,,jestem dla niego ważna" i takie tam. Ja jednak byłam zawstydzona i zawsze zbywałam te słowa jakimś mało dowcipnym tekstem.

Jestem dziwna? Może i tak.

Okej, jeśli mam być szczera, to muszę przyznać, że był taki moment, kiedy pomyślałam, że rzeczywiście mogłoby wyjść z tego coś więcej, ale pospiesznie odrzuciłam od siebie ten jakże niedorzeczny pomysł.

Przez lata nauczyłam się ukrywać swoje prawdziwe uczucia, bo wiem, że odrzucenie boli.

Wiem, bo kiedy byłam dzieckiem mój ojciec zostawił mamę i mnie dla innej kobiety, całkiem o nas zapominając. W szkole dzieci nie chciały się za mną bawić, śmiejąc się ze mnie i wyzywając. Dlatego boję się ludzi. Zawsze byłam na marginesie szkolnego społeczeństwa.

Pewnego dnia, gdy wracałam z Patrykiem ze szkoły, on niespodziewanie zapytał:

- Przepraszam, że pytam, ale masz chłopaka?

Zatkało mnie.

- Nie - odparłam. - Po co...

- Dlaczego? - nie dał mi dokończyć.

- Bo nie jestem gotowa na związek ,,niegimbusowy", jeśli mogę tak to ująć. Na jakikolwiek związek. Już dawno przestałam wierzyć w miłość. A ty? - odbiłam piłeczkę.

- Co ja?

- Masz dziewczynę?

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo nie jesteś gotowa.

Odskoczyłam jak opatrzona.

- Co?!

- Lubię cię i mi się podobasz. Jesteś... zachwycająca. Inna niż wszystkie fziewczyny jakie dotąd poznałem.

- Pff... - wypuściłam głośno powietrze. - To chyba coś mie tak z twoim wzrokiem. Jestem brzydka.

- Nie jesteś brzydka. Sądzę, że jesteś bardzo ładna.

- Nie podzielam twojego zdania. Mówiłam ci już, że nie jestem gotowa na związek. Jestem w gimnazjum i raczej nie jestem lubiana. Jesteś moim przyjacielem i na razie nikim więcej.

- Na razie? - uniósł pytająco brew, a w jego głosie usłyszałam nadzieję, którą nieudolnie próbował ukryć.

Zakryłam usta dłonią. Czy ja na serio tak powiedziałam?

- Hmm... Na razie. Teraz zwyczajnie nie jestem gotowa.

- A będę kiedyś miał u ciebie szansę? - spojrzał mi w oczy. - Możemy chociaż spróbować?

- Może - wymsknęło mi się. - Ale nie licz na zbyt wiele - poprawiłam się. - Cokolwiek robię, wychodzi inaczej. Zawsze mam pod górkę, więc już nie robię sobie nadziei. Moje życie nie jest bajką, to raczej niebaśń.

Krótki oneshout napisany dla zabicia czasu. Kto chce niech czyta ;)

zaczytana18

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro