Rozdział 19
Jak zwykle obudził mnie dzwięk nadchodzącej wiadomości.
Jęknęłam cicho i starałam się to ignorować.
Zakryłam twarz poduszką i po raz kolejny jęknęłem.
W końcu dałam za wygraną i usiadłam na łóżku.
Wzięłam telefon do ręki i odpięłam od niego ładowarkę.
Odblokowałam urządzenie i mimowolnie się uśmiechnęłam.
ALas:Cześć.
ALas: Hej.
ALas: Księżniczko?!
ALas: Gdzie jesteś?
ALas: Zaraz zaczynają się lekcję.
ALas: Dlaczego cię nie ma?
Spojrzałam przerażona na godzinę.
Otworzyłam szeroko oczy, gdy zobaczyłam, że do rozpoczęcia lekcji zostało jeszcze piętnaście minut.
Zerwałam się z łóżka i podbiegłam do szafy.
Wyjęłam z niej pierwsze lesze ubrania, które wpadły mi w ręce i ubrałam je na siebie.
Padło na czarne rurki z wysokim stanem i białą koszulkę typu crop top.
Nie ubieram się tak na codzień do szkoły, ale dziś ja na prawdę nie miałam już czasu zmieniać ubrania.
Po za tym nie wyglądam w tym wcale źle.
Pobiegłam do łazienki. Umyłam twarz i zęby i rozczesałam włosy, które dzisiaj tak jak zawsze, były ułożone tak jak chciałam.
Byłam im za to wdzięczna. Zawsze układały się tak jak trzeba, nie miałam z nimi problemu.
Wbiegłam do pokoju, wzięłam plecak i zbiegła na dół. Ubrałam czarne vansy i wyszłam z domu, zamknęła go na klucz.
Jak na złość ciocia i wujek pojechali dzisiaj wcześniej do pracy.
Schowałam klucze do kieszeni i szybkim krokiem ruszyłam w stronę szkoły.
Po piętnastu minutach byłam na miejscu.
Od razu skierowałam się w stronę sali, w której miałam mieć lekcje.
Powoli jak najciesz otworzyłam drzwi. Modląc się w duchu żeby nauczycielka była odwrócona przodem do tablicy. Dzięki temu by mnie nie zobaczyła, ponieważ drzwi znajdują się na końcu sali.
Zamknęła za sobą cicho drzwi i na placach skierowałam się w stronę swojego stolika.
-Aiyana Macdonald- ryknęła nauczycielka. Zacisnęłam dłonie w pięści i zamknęłam oczy. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się w jej stronę. Zauważyłam, że wszyscy się na mnie gapią, co było dla mnie strasznie krępujące.- Co jest powodem twojego spóźnienia?
-Krasnoludki.- mruknełam cicho pod nosem.
-Co tam mówisz?- zapytała przyglądając mi się badawczo.
Uśmiechnęłam się najserdeczniej jak umyłam i patrzyłam jej w oczy.
-Wybaczy pani, ale za spałam.- powkedziałam prawdę wiedząc, że nie ma sensu kłamać.
-Zostaniesz po lekcjach.- odpowiedziała i odwróciła się w stronę tablicy.
Super.
Westchnęłam i usiadłam na swoim miejscu. Wyciągnęłam książki i zaczęłam bazgrolić po zeszycie.
Po chwili poczułam jak mój telefon wibruje w kieszeni. Odblokowałam go i spojrzałam na wiadomość.
ALas: Gdzie jesteś?
Ja: A jak myślisz?
ALas: W klubie ze striptizerami?
Ja: Chciało by się.
Ja: A żebyś wiedział.
ALas: Że co?! 😱😲
Zaśmiałam się cicho przez co kilkoro uczniowi posłało mi dziwne spojrzenia, ale się tym nie przejęłam.
ALas: Wychodź z tamtąd natychmiast!!!!!!
ALas: Jak tego nie zrobisz to zaraz po ciebie przyjadę i cie stamtąd zabiorę. A po tem będzie kara.
Ja: Serio?
Ja: Myślisz, że jestem taka głupia?
Ja: Siedzę lekcji.
ALas: To dobrze. <wzdycha z ulgą>
Ja: Powiedz swojemu koledze, że dzisiaj się nie zobaczymy.
ALas: Któremu?
Ja: Nie rozumiem.
ALas: Wiesz mam dwóch.
ALas: Jeden to Nicholas.
ALas: A drugi to
Ja: Nie pisz.
Ja: Już wiem o co ci chodzi zboczeńcu.
Ja: Idź się leczyć.
Ja: Jesteś pedofilem.
ALas:Nie jestem pedofilem skarbie.
ALas: Jestem bogiem seksu.
Ja: Ta rozmowa schodzi na nie właściwe tory.
Ja: Porozmawiajmy o czymś innym.
ALas: Okey.
ALas: Dlaczego się spóźniłaś?
Ja: Zaspałam.
ALas: Z jakiego powodu zaspałaś?
Ja: Czuje się jak na przesłuchaniu.
ALas: Chcę wiedzieć o tobie jak najwięcej.
Ja: Tymczasem ja o tobie prawie nic nie wiem.
ALas: Ale się dowiesz.
ALas: Wszystko w swoim czasie.
Ja: Trzynaście dni.
Ja: Mas z trzynaście dni na ujawnienie się.
ALas: To bardzo mało.
Ja: Nie.
Ja: To bardzo dużo.
ALas: Obiecasz, że nie uciekniesz?
Ja: Jeśli nie jest pedofilem i jeśli nie masz więcej niż osiemnaście lat.
Ja: To nie ucieknę.
ALas: Nie jestem pedofilem i nie mam więcej niż osiemnaście lat.
Ja: W takim razie nie ucieknę.
ALas: To dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro