Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

*10 lat później*

Moje marzenie się spełniło. Spotkałam miłość mojego życia, założyłam rodzinę, zostałam nauczycielką. Zgadniecie, kto jest moim mężem? Tak, to Łukasz. To najwspanialszy mężczyzna na ziemi. Czuły, kochający, opiekuńczy, dobry, odpowiedzialny, pracowity, przystojny, pomocny i mimo, że czasem strasznie upiera się przy swoim, jest moim ideałem. Kocham go z całego serca. Pobraliśmy się zaskakująco szybko jak na te czasy, miałam bowiem 22 lata, a mój narzeczony 24. Ale to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.

I pomyśleć, że gdyby wtedy Jakub mnie nie rzucił, mogłabym już ponownie nie zobaczyć Łukasza. Wszystko ma swoje dobre strony. Niczego nie żałuję.

- Mamo, mamo, patrz! - usłyszałam głos mojego najstarszego, czteroletniego syna Rafałka. - Tata i Jacek kręcą się na karuzeli. I Jacek wcale nie płacze!

- Mój dzielny Jacuś! Biegnij do nich, ja zaraz do was dołączę.

Przyglądałam się, jak mój mąż świetnie zajmuje się naszymi dziećmi. Rafał i Jacek wprost za nim przepadają.

Wstałam znad sprawdzanych właśnie wypracowań i wolnym krokiem udałam się do reszty rodzinki. Moja długa do ziemi spódnica powiewała mi wokół kostek.

- Mama! - podbiegł do mnie mój dwóipółletni synek. - Klenciłem sie na kaluzeli, widzialaś?

- Tak, widziałam. Jesteś taki odważny!

Chłopcy poszli razem pobawić się do piaskownicy. Obserwowaliśmy ich.

- Widziałaś, jaki Rafał jest opiekuńczy? A Jacek już nie boi się, że spadnie - Łukasz był bardzo dumny z dzieci.

- Masz rację, są słodcy.

- Ja też jestem słodki? - zapytał, zadziornie mrurząc oczy.

- Najsłodszy - musnęłam delikatnie jego usta, na co wydał cichy jęk niezadowolenia.

- Pocałuj mnie, proszę.

- Nie. To ty mnie pocałuj - droczyłam się.

- Sama tego chciałaś - uśmiechnął się przebiegle. Najpierw długo wpatrywał mi się w oczy, a później, gdy zaczęłam się niecierpliwić, przyciągnął mnie do siebie i pocałował czule.

- Jacek, zamknij oczy, całują się! - usłyszeliśmy głos Rafała. Zaczęliśmy chichotać i odsunęliśmy się od siebie.

- Ach te dzieci... - westchnął mój mąż. - Jacy oni są kochani - uśmiechnął się.

- Niedługo dołączy do nich kolejna osóbka - uśmiechnęłam się tajemniczo, gładząc się po brzuchu.

W oczach Łukasza zobaczyłam niedowierzanie, zaskoczenie i miłość.

- Mówisz poważnie? - delikatnie dotknął mnie w pasie.

- Tak. Drugi miesiąc. Cieszysz się?

- Ogromnie - podniósł mnie do góry i zaczął kręcić. - Jestem najszczęśliwszy!

Śmialiśmy się ze szczęścia.

- Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej? Chłopiec czy dziewczynka? Jak myślisz? - dopytywał, gdy już mnie postawił na ziemi.

- Chciałam mieć pewność. Dziewczynka - odpowiedziałam bez chwili wachania. - Przeczuwam to.

- Moja mała księżniczka - spojrzał z czułością na mój delikatkie zaokrąglony brzuch. - Moje dwie księżniczki - spojrzał mi w oczy. - Tylko czy ja będą umiał zająć się córką? - zaniepokoił się.

- Czy ty się... boisz? - zapytałam.

- Chyba trochę - zaśmiał się nerwowo. - Teraz będę musiał cię pilnować, żebyście obie były zdrowe.

- Jestem przekonana, że sobie poradzisz - uśmiechnęłam się.

- Mamusiu, dlacego tatuś tak cie klencił? - przerwał nam Jacuś.

- Bo jestem szczęśliwy - odparł Łukasz. - Za kilka miesięcy na świecie pojawi się nowy członek naszej rodziny.

- O ja cie! Ale bomba! - ucieszył się Rafałek.

Spojrzałam ukradkiem na męża. Cały aż promieniał. Jest wspaniałym ojcem. Bardzo przeżywał narodziny tej rozbrykanej dwójki. Wiedziałam już, że nasze kolejne dziecko, nasza córeczka, będzie jego oczkiem w głowie, tak jak chłopcy. Zwłaszcza, że po urodzeniu Jacka zachorowałam i lekarz orzekł, że szanse na kolejne dziecko są bardzo małe. Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę, lecz już prawie pogodziłam się z faktem, że nie będziemy mieć więcej dzieci, zastanawialiśmy się nawet nad adopcją, a tu taka niespodzianka. Wiem, że Łukasz będzie teraz o mnie jeszcze bardziej dbał, żeby tylko mnie i dziecku nic się nie stało. Nie mogę sobie teraz wyobrazić życia bez niego. A to wszystko za sprawą spotkania na parkowej ławce.

To już koniec tej opowieści. Jeśli choć trochę się podobało, daj znać ;)

zaczytana18

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro