Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Tuż po przekroczeniu progu domu moja kochana rodzinka zaczęła mi śpiewać ,,100 lat!" i na wyścigi składać życzenia. Zwaliła się do nas cała moja wcale nie mała rodzina. Byli wszyscy. Nawet tata i Marceli ze swoją dziewczyną Patrycją oraz ciocie, wujkowie, kuzyni i kuzynki.

Po raz kolejny tego dnia byłam mile zaskoczona. Wszyscy dzisiaj robią mi niespodzianki.

Dostałam fajne prezenty (między innymi nowy telefon i ciekawe książki), lecz nie to jest dzisiaj najważniejsze. Ważne, że jesteśmy razem.

Po podziękowaniu rodzince udaliśmy się do salonu. Każdy znalazł sobie wygodne miejsce i zaczęliśmy rozmawiać. Po chwili mama wyszła na chwilę z pokoju i zaraz wróciła z pięknym tortem, a właściwie dwoma! Były w kształcie masek teatralnych! Ledwo mogłam uwierzyć w to, że spotkało mnie dzisiaj tyle radości i niespodzianek.

- Jest przepiękny! Kto go zrobił?

- Poprosiłam znajomą - powiedziałam mama. - Poinformowałam ją tylko, że kochasz teatr, a ona sama zaproponowała taki kształt.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się szeroko. - Powiedz jej, że to najładniejszy tort, jaki kiedykolwiek widziałam!

- Przekażę. A teraz zdumchnij świeczki!

Zrobiłam tak, jak powiedziała. Pomyslalam, że to jeden z najlepszych dni w moim życiu.

Każdy chciał spróbować tortu. Było bardzo miło. Gadaliśmy, wygłupialismy się i cieszyliśmy się swoją obecnością w przyjemnej atmosferze.

Wszyscy moi bliżsi i dalsi krewni, którzy nie mogli dziś przyjechać, dzwonią dzisiaj, po to, żeby złożyć mi życzenia. Rodzice wyjawili mi, że musiałam się dzisaj zająć dzieciakami, abym niczego nie zaczęła podejrzewać. I udało im się to! Chociaż muszę przyznać, że pomyślałam o tym, że zapomnieli o moich urodzinach.

Jedynie po szkole moja przyjaciółka, Zuzka, z tajemniczą miną wyjęła własnoręcznie upieczoną babeczkę ze świeczką i zaczęły mi śpiewać ,,Happy Brithday" na środku chodnika. Co najśmnieszniejsze, ludzie, którzy akurat przechodzili włączyli się i po chwili wszyscy śpiewali razem z nią. A ja stałam i nie wiedząc co zrobić śpiewałam razem z nimi.

A, Zuza jest szatynką, ma bardzo ładne brązowe włosy przeplatane gdzieniegdzie jaśniejszymi pasemkami. Jej oczy są w kolorze pięknej zieleni. Dostałam od niej ramkę z naszym wspólnym zdjęciem z wakacji na którym wyglądamy trochę jak szczęśliwe wariatki. To jest to jedno z moich ulubionych zdjęć. Bo z przyjaciółką mogę być najbardziej zwariowana.

Wieczorem, kiedy kładłam już chciałam iść spać, mama przyszła do mojego pokoju, trzymając coś w ręce.

- Gabrysiu, znalazłam to pod naszymi drzwiami - pokazała mi paczuszkę. - Jest na niej twoje imię i nazwisko. Ale nie ma na niej adresu nadawcy.

- Dzięki mamo - powiedziałam, biorąc do ręki zapakowane w kolorowy papier COŚ. - Chcesz wiedzieć, co jest w środku?

- Nie, to należy do ciebie. Dobranoc.

- Pa.

Z zaciekawieniem odwinęłam papier. Był tam... nowy egzemplarz ,,Małego Księcia". W domu mieliśmy już jedną taką książkę, ale po tylu latach czytania była, no cóż, że tak powiem - lekko zniszczona.

Ciekawe, od kogo to.

Uważnie przyjrzałam się papierowi, ale oprócz imienia zawiadamiającej, że paczuszka jest zaadresowana do mnie, nic nie zanalazłam. Wreszcie otworzyłam książkę i z pomiędzy kartek wypadła jakaś karteczka. Szybko ją podniosłam. Tekst był wydrukowany z komputera.

Dla Gabrielii z okazji urodzin - Ł.

Nie mam pojęcia, od kogo to może być. To na pewno nie jest Łucja, ona zawsze wypisuje dedykacje ręcznie no i nie dawałaby mi prezentu pod drzwi wyjściowe. Dziwne...

Cześć. Rozdział miał się pojawić w czwartek, ale byłam na feriach i tak jakoś wyszło ;)
zaczytana18

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro