🐾
Westchnęłam i przewróciła oczami. Czekałam na Steve'a w wieżowcu Tony'ego. Mieli wrócić za chwile z treningu na symulatorze, ale to było pięć godzin temu.
Westchnęłam i weszłam do windy. Przycisnęłam guzik odpowiadający za zjazd na piętro pierwsze. Nie będę czekała na Steve'a całe dnie, mimo że to mój narzeczony.
-Jarvis, proszę, przekaż Steve'owi i reszcie, że wyszłam.-poprosiłam sztuczną inteligencję.
-Dobrze panno Ash, czy mówić też o planowanym wyjeździe?-zapytał.
-Nie puki nie będą cię wypytywać.-odpowiedziałam. Kiedy winda otworzyła się na wybranym numerku, wysiadłam z niej.
Wyszłam przez drzwi główne, wsiadłam do swojego samochodu i ruszyłam w stronę domu rodzinnego. Czeka mnie długa droga i tłumaczenie czemu nie ma narzeczonego.
POV's Steve
-Panna Ash kazała mi przekazać, że wyszła już z budynku po pięciogodzinnym czekania na Pana Steve'a.-powiedział Jarvis, a ja uderzyłem się otwartą ręką w głowę.
-Śmiertelnie o niej zapomniałem.-przyznałem przed ekipą.
-Oj Stevie, to już szósty raz. Jeszcze trochę i ją stracisz, o ile to już nie nastąpiło.-powiedział Clint.
-Ona taka nie jest, znacie ją. Będzie jak zwykle, przeproszę ją i nie będzie się gniewać.-odpowiedziałem.
-Oj myślę, że tym razem będzie gorzej.-powiedziała Natasza.-Nawet ja pamiętam, jak mówiła, że nie nawiedziła świecić oczami przed tatą, bo jej byli zapominali.
-Ale do jej taty jedziemy za tydzień, a nie dziś. Pamiętam, jak do mnie mówiła o tym.-broniłem się.
-Mówiła to tydzień temu.-powiedział Clint.
-Jarvis, gdzie jest Ash?-zapytał Tony.
-W drodze do Los Angeles. Bardziej sprecyzowanie to jedzie do domu taty.-odpowiedziała maszyna.
-Ona mnie zabije.-skwitowałem.
***
Siedziałem załamany na kanapie i próbowałem się do niej dodzwonić, jednak cały czas włączała się poczta głosowa. W tamtym momencie zrozumiałem na jak bardzo mam przechlapane.
-Dobra nie zniosą tego na trzeźwo.-powiedział Tony i nalał sobie whisky. -Teraz jest lepiej.
-Tony nie załamuj go bardziej.-skarciła go Natasza.-Nie rozumiem, czemu do niej nie lecisz w stroju kapitana ameryki odrzutowcem, chcesz to mogę nawet prowadzić.
Poderwałem się z kanapy i zaczęłam biec w strone samolotu krzycząc, że Natasza jest genialna.
***
POV's Narzeczona
Byłam już pod domem taty i miałam zamiar zadzwonić dzwonkiem, gdy odrzutowiec Avengersów zaczął lądować na trawniku, tata sam wyszedł przed dom.
-Co to do kurwy jest?!-krzyk na mój tata.
-Wymówka mojego narzeczonego.-powiedziałam i przytuliłam tatę.-Swoja drogą cześć tatusiu.
-Cześć kochanie.-powiedział i odwzajemnił gest.
W tej chwili Steve ubrany w swój kostium podbiegł do mnie i przytulił.
-Kochanie przepraszam, ale wypadło mi co ważnego.-powiedział pośpiesznie.
-Nic się nie stało, ważne, że jesteś.-powiedziałam, a Rogers objął mnie ramieniem w talii.-Tato poznaj Steve Rogersa znanego również jako Kapitan Ameryka, kochanie poznaj mojego tatę znanego jako Lucyfer Morningstar albo diabeł, belzebub, szatan.-powiedziałam, a panowie podali sobie rękę.
-To oznacza, że moja miłość jest...
-Aniołem śmierci i zemsty.-przerwał mu tata i spojrzał na mnie z dumą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro