Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝑴𝒚 𝒃𝒆𝒔𝒕 𝒇𝒓𝒊𝒆𝒏𝒅'𝒔 𝒆𝒚𝒆𝒔

Słońce dopiero wschodziło nad wioską, gdy Kakashi wrócił z długiej misji do Konohy. Po drodze musiał zmierzyć się z grupą najemników jakiejś grubej ryby, którzy zadali mu kilka ran, które wymagały opatrzenia. Kiwnął na powitanie strażnikom i zamiast do domu, lub hokage, skierował się do szpitala.

Wystarczająca ilość snu nie była dana Sakurze. Już o szóstej rano musiała rozpocząć dyżur. Jako pierwszą odwiedziła bezimienną. Dziewczynka leżała prosto na łóżku i wpatrywała się pustymi ślepiami w sufit. Wyglądało to dość strasznie.

- Widzę, że nie śpisz - wstyd jej było przyznać, ale wygląd dziecka ją przestraszył. Bezimienna na dźwięk jej głosu ostrożnie podniosła się do siadu, by nie naruszać kroplówek.

- Podejdziemy teraz do pokoju zabiegowego, by zmienić opatrunek - Haruno wzięła stojący przy oknie wózek i podjechała z nim jak najbliżej łóżka. Pomogła dziewczynce wstać i usiąść na nim.

Opuściły salkę na końcu korytarza. Było tu niepokojąco cicho, nie licząc pikania maszyn, do których podłączeni byli pacjenci. Sakura szukała pęku kluczy w kieszeniach swojego fartucha, aż nagle wózek z bezimienną napotkał na przeszkodę.

- Yo, Sakura - głos jej senseia otrzeźwił jej umysł.

- Najmocniej przepraszam, Kakashi-sensei - zarumieniła się lekko.

- Nic się nie stało, jednak musisz być bardziej uważna. Musiałaś krótko spać dzisiaj - spojrzał w zielone oczy swojej uczennicy, pod którymi malowały się intensywne sińce.

- Ledwie cztery godziny - westchęła.

- To jakaś dziewczynka spoza Konohy? - jego wzrok zjechał na przykurczoną na wózku postać, która miała spuszczoną głowę.

- Tak, znaleźli ją wczoraj na plaży i musieliśmy zainterweniować - wyjaśniła krótko Haruno.

Bezimienna raczyła podnieść głowę. Napotkała swój wzrok z Hatake, który stanął jak wryty.

Już dawno nie było mu dane widzieć tych pozbawionych blasku oczu. Tych, które miał w zwyczaju widzieć codziennie przez okres swojego dzieciństwa. Mimo, że twarz dziecka była nieco wychudzona, a policzki zapadnięte, z łatwością mógł zaobserwować podobieństwo tajemniczej persony do swojego przyjaciela. Miał wrażenie, że patrzy w oczy Obito, jednak było to niemożliwe.

- Rozumiem - bolący bok dał o sobie znać.

- Niech sensei tu usiądzie, zaraz opatrzę rany, tylko zmienię jej opatrunki - otworzyła gabinet zabiegowy i wjechała wraz z dziewczynką do środka.

Bezimienna wyglądała na zszokowaną po zobaczeniu Kakashiego. Sakura zauważyła to w trakcie nakładania nowych opatrunków i szukała w głowie przyczyny tego zachowania. Kakashi wydał się jej również podejrzany. Myślała, że ta dwójka już miała okazję się gdzieś spotkać, lub po prostu się znali. Sprawnie zmieniła brudne opatrunki i odwiozła pacjentkę do sali. Teraz miała chwilę, by zająć się jej mistrzem.

- Niech sensei usiądzie na kozetce - poleciła i z szafki wyjęła kilka sztuk jałowych opatrunków, wraz z gazikami.

- Kim jest te dziecko? - zagadnął.

- Jeszcze tego nie ustalono. Dzisiaj rano powinny być wyniki wszystkich jej badań, a reszta już w rękach Tsunade-sama.

- Rozumiem.

- A dlaczego pytasz? - stanęła przed nim.

- Przypomina mi kogoś, kogo widziałem w przeszłości. Kogoś bliskiego - ponownie popatrzył w jej oczy.

- Nie będę wnikać. Proszę zdjąć bluzę - powiedziała.

- Dobra - rozpiął kamizelkę i zdjął poszarpaną bluzę, jednak nie zdjął maski, co zawiodło Sakurę.

- Może trochę szczypać - zabrała się za oczyszczanie ran.

- Jestem przyzwyczajony - mruknął bez emocji. To, że siedział bez odzienia górnego przed swoją dawną podopieczną nie robiło na nim żadnego wrażenia. Na niej wręcz przeciwnie, natury nie oszukasz. Kakashi jednak starał się nie zwracać uwagi na jej rumieńce, by jej nie wystraszyć, lub co gorsza sprawić, że przypadkiem zrobiłaby mu krzywdę.

- Ból sprawia, że jesteśmy silniejsi - bąknęła.

- Nie w każdym przypadku, Sakura. Część ludzi nie radzi sobie z bólem, a w szczególności tym po stracie... - zamyślił się.

- Co ma mistrz na myśli?

- Zdarza się, że ktoś nie potrafi zaakceptować cierpienia i zamiast tego szkodzi zazwyczaj sobie, ale i innym.

- Jest w tym sens - wytarła wacikiem krew z jego brzucha.

- Niewątpliwie dziewczynka, którą przyprowadziliście widziała coś, czego nie możemy sobie wyobrazić, przez co milczy. Byłem świadkiem takich zachowań i to nieraz.

- Może przesadzam, ale jej oczy przypominają mi o Sasuke - palnęła z niewiadomych przyczyn, przez co skarciła się w myślach.

- W jego oczach na próżno szukać strachu. Brakuje Ci go, więc próbujesz go na siłę szukać - kłamstwo przyszło mu z zaskakującą łatwością. Miał do czynienia z wieloma Uchihami. W głowie już miał przygotowany plan.

- Może sensei ma rację... Proszę się już ubrać - zaczęła zbierać śmieci z kozetki.

- Dobrze. Jakbyś potrzebowała pomocy z tą dziewczynką, to wiedz, że możesz na mnie liczyć - uśmiechnął się.

- Wezmę to pod uwagę - odgarnęła kosmyk włosów z policzka.

Kakashi oddalił od siebie myśl o odpoczynku. Teraz priorytetem było zawiadomienie hokage o pewnym bardzo istotnym w jego mniemaniu szczególe. Liczył się z tym, że kobieta go wyśmieje, lub spostrzeżenie wytłumaczy zmęczeniem. Sama myśl brzmiała nie tyle, co absurdalnie, a po prostu niemożliwie. Całą drogę do siedziby głowy wioski przeznaczył na naradę z samym sobą. Wygrało nad nim najzwyklejsze pragnienie zapewnienia opieki bezbronnemu dziecku. Miał szczęście, że w gabinecie nie było nikogo, za wyjątkiem Tsunade.

- Dzień dobry Tsunade-sama - skinął głową przy wejściu.

- O Kakashi, już wróciłeś. Raport możesz zostawić na biurku.

- Raport przyniosę później. Przyszedłem z nieco inną sprawą - ostrożnie zamknął za sobą drzwi.

- O co więc chodzi? - zmarszczyła brwi.

- Mam pewne przypuszczenia co do pochodzenia tej dziewczynki, którą znaleźli wczoraj.

- Każda informacja jest ważna - wyprostowała się.

- Może to i drobny szczegół, ale jest bardzo podobna do Uchihów.

- Po czym to stwierdzasz?

- Po oczach. Mają niemalże identyczny kolor i zimno z nich bijące.

- Trochę to naciągane, Kakashi. Jedynymi żyjącymi przedstawicielami klanu są Itachi i Sasuke, to po prostu niemożliwe. Może to tylko zbieżność. Jesteś zmęczony, mogło ci się przewidzieć. Idź odpocząć.

- Może i tak. Przepraszam, że tylko zająłem Ci czas. Do zobaczenia - zrezygnowany opuścił gabinet.

Kakashi wcale nie miał zamiaru bagatelizować swoich przypuszczeń, tak jak zrobiła to hokage. Przyzwał swojego psiego towarzysza Pakkuna i wręczył mu zaadresowaną do Sakury wiadomość z prośbą o pobranie próbki materiału genetycznego dziewczynki. On sam w stercie gratów miał zakrwawioną chustkę Obito. Chciał mieć stuprocentową pewność, nawet jeśli sprawa wydawała się niemożliwa.

Teraz rozpaczliwie potrzebował snu. W domu wziął szybki prysznic i zabrał się za szukanie chustki. Po kwadransie znalazł ją w pudle z pamiątkami po Obito. Sam nie wiedział po co trzyma takie zbędne rupiecie po przyjaciołach, ale teraz sobie za to podziękował.

~¦~

Sakura była nieco zaskoczona prośbą psiego przyzwańca, ale spełniła ją. Kiedy bezimienna spała, ostrożnie pobrała jej ślinę. Miała po dyżurze zamiar odwiedzić mistrza. Również miała przeczucie, że dziewczynka w jakiś sposób jest powiązana z klanem Uchiha, ale wydawało jej się to zbyt abstrakcyjne. W południe, kiedy już zakończyła dyżur, zamiast do domu wypocząć, udała się prosto do domu swojego dawnego mistrza.

Zapukała dość głośno do drzwi jego mieszkania. Już miała zamiar odejść, ale na wpół zaspany Kakashi w porę otworzył drzwi. Przesunął się i wpuścił dawną podopieczną do środka.

- Udało Ci się, Sakura? - zapytał ochrypniętym głosem.

- Oczywiście. Tutaj jest fiolka z próbką - wyjęła przedmiot z kieszeni i wręczyła go mężczyźnie.

- Wielkie dzięki. Teraz pora, by je dostarczyć do laboratorium.

- Oby to nie wyszło na marne - mruknęła.

- Nie dowiemy się, póki nie spróbujemy - uśmiechnął się w typowy dla niego sposób.

- Hai. Miłego dnia życzę - ziewnęła cichutko i opuściła mieszkanie.

Chwilę później Kakashi również wyszedł z mieszkania. Nie miał chwili do stracenia. Był zdeterminowany do tego stopnia, że z własnej kieszeni postanowił opłacić badanie. Jego intuicja jeszcze nigdy go nie zawiodła. W drodze do placówki w jego głowie pojawiły się wątpliwości. Czy Itachi, bądź Sasuke są zamieszani w nagłe pojawienie się dziewczynki we wiosce? Na miejscu wypełnił kilka formularzy i pozostało mu nic innego, jak tylko oczekiwać na wyniki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro