𝑩𝒆𝒂𝒄𝒉 𝒊𝒔 𝒉𝒊𝒅𝒊𝒏𝒈 𝒎𝒂𝒏𝒚 𝒔𝒆𝒄𝒓𝒆𝒕𝒔
- Dziękuję za szybkie przybycie - szef portu o imieniu Atsushi powitał ich w swoim gabinecie z widokiem na morze.
- Naprawdę nie ma za co dziękować. Niech nam pan przedstawi szczegóły, byśmy mogli jak najszybciej zająć się sprawą - powiedział Shikamaru. Mężczyzna siedzący przed nimi raczej przypominał pirata, aniżeli wysoko postawionego urzędnika.
- Jasne, jednak czeka was jeszcze papierkowa robota tutaj. Nie wyglądacie na żółtodziobów, jednak wiecie, procedury i te inne niepotrzebne nikomu powinności - upił rumu z kryształowej szklaneczki.
- Niech pan przejdzie do konkretów.
- Wcześnie rano, gdy jeden z członków załogi dużego promu wybrał się na spacer, by rozprostować kości po całym dniu na morzu zauważył siedzącą dziewczynkę na plaży. Jego zdaniem wyglądała na przerażoną i zziębniętą. Nie chciała odpowiadać na jego pytania, więc siłą wziął ją na ręce i zaprowadził do latarnika. On zawiadomił mnie, a ja waszą hokage. Zaraz któryś z podlotków zaprowadzi was do dziewczynki, ale nie sądzę by cokolwiek wam powiedziała.
- Zostanę tutaj, by wypełnić wszelkie powinności, Sakura ty pójdziesz ocenić stan dziewczynki. Moglibyśmy jeszcze prosić o mężczyznę, który natknął się na nią i wskazał miejsce Hinacie, by poszukać jakichś śladów.
- Niestety, prom pół godziny temu odpłynął do Kirigakure, ale zapewnił o chęci współpracy - Atsushi westchnął głośno.
- Dobrze, jednak i tak prosiłbym, by ktoś wskazał to miejsce - oznajmił z przesadzoną grzecznością Shikamaru.
- Wedle życzenia - skrzywił się przez ton głosu nastolatka i nacisnął na dzwonek. Chwilę później w drzwiach stanęło dwóch identycznie wyglądających chłopaków w marynarskich ubraniach.
- Atsushi-sama, wzywałeś nas - krzyknęli jednocześnie. Shinobi z Konohy mieli wrażenie, jakby jeden z nich był prawdziwy, a drugi był klonem.
- Keisuke, zaprowadź jedną z dziewcząt do dziecka - Sakura była niemalże pewna, że usłyszała Sasuke i zesztywniała.
- Się robi szefie - uśmiechnął się szelmowsko i machnął ręką do Haruno.
- I nie próbuj jej podrywać - zastrzegł starzec.
- Za kogo ty mnie uważasz? Że ja i podrywanie? Wypraszam sobie - zaśmiał się serdecznie.
- Daisuke, ty zaprowadzisz panienkę na plażę - oznajmił nieco rozbawiony.
- Oczywiście - w przeciwieństwie do swojego bliźniaka, był spokojniejszy, co odpowiadało Hinacie.
- Sakura, Hinata spotkamy się w pomieszczeniu z dziewczynką - Shikamaru kiwnął na pożegnanie towarzyszkom. W jego głowie tworzył się niekończący się monolog pełen narzekań i jak wszystko jest upierdliwe.
~¦~
- Nie wystrasz się jej, pani doktor - Keisuke zgodnie z powierzonym mu zadaniem, zaprowadził Sakurę do dziewczynki. Pomieszczenie w którym się znajdowała, leżało na terenie portu i jak głosił napis na drzwiach, służyło jako miejsce, w którym mogli odpoczywać członkowie załóg statków.
- Niejedno już widziałam - obdarzyła go znudzonym wzrokiem.
- Wchodź - chłopak otworzył drzwi i przepuścił Sakurę.
- Cześć, mam na imię Sakura i nie musisz się mnie bać - Haruno podeszła bliżej do skulonej postaci. Jej skóra miała bardzo jasny odcień, matowe, falowane włosy w kolorze jasnego brązu bez żadnego ładu spoczywały na drobnych plecach. Najbardziej uwagę przykuwały oczy dziecka - nieskazitelnie czarne i puste. Ten element wyglądu wzdrygnął medyczką. Brutalnie przypominały te należące do Sasuke.
- Nie odezwie się, mówię ci. Jedna z kelnerek próbowała to samo co ty i nic - blondyn oparł się o wąską szafkę.
- Zawsze warto spróbować. W pracy z dziećmi zdobycie zaufania jest priorytetem.
- Nie znam się na pracy w szpitalu. Rób więc co uważasz za słuszne. Jakby co, to będę w punkcie kontrolnym - powiedział, jakby zapomniał o fakcie, że Sakura jest tutaj pierwszy raz w życiu.
- Pozwolisz mi, bym sprawdziła, czy z tobą wszystko w porządku? - zagadnęła, by wzbudzić sympatię, jednak odpowiedziała jej cisza i bezduszne spojrzenie dziecka, które nie ułatwiało niczego.
- Jeśli dasz się zbadać, to dam Ci coś słodkiego - przypomniało jej się o cukierkach z urodzin Ino, które wciąż nosiła w kieszeni bluzki. Dziewczynka wciąż nieufnie wlepiała wzrok w kunoichi, jednak przestała się kulić w kącie i na czworaka przeszła na skraj łóżka.
- Cieszę się, że chcesz współpracować - uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń, by obejrzeć ręce dziewczynki, zakryte rękawem piżamki w białe misie, jednak pacjentka nie pozwoliła, by odkryto jej skórę.
- Obiecuję, nie zrobię Ci krzywdy i nie będzie bolało. Chcę tylko obejrzeć.
Dziewczynka z ogromną rezerwą wystawiła wątłą rączkę. Haruno z jak największą ostrożnością podwinęła rękaw koszulki. Kończyna była cała w siniakach i zadrapaniach różnej długości. Sądząc po zapachu, jaki się rozniósł, ktoś zadbał o higienę i rany dziecka. Sakura nie pierwszy raz była świadkiem takich obrażeń. Była pewna, że mała była poddawana przemocy.
- A drugą rączkę też mi pokażesz? - zapytała z niepokojem, jednak mrugnięcie dziewczynki uznała za pozwolenie. Nie myliła się, na drugiej ręce również były ślady po uderzeniach i szarpaninie. W oczy też rzuciły jej się ślady na nogach, oraz blizny. Nie miała wątpliwości, że dziewczynka musiała zostać poddana hospitalizacji.
Starała się wzbudzać zaufanie milczącej i jednocześnie go nie naruszać. Wykonała kilka prostych i rutynowych czynności, które miały określić stan zdrowia pacjenta. Dziewczynka była w olbrzymiej traumie. Sakura wyleczyła jej wszystkie krwiaki i rany, jednakże ręka dziewczynki najprawdopodobniej była złamana, bądź stłuczona. Haruno starała się poprawić humor dziecku i opowiadała jej różne historie i przeżycia, które było jej dane na własne oczy zobaczyć.
- Sakura, już wróciłam - Hinata po cichu wślizgnęła się do pokoju. Tajemnicze dziecko zdążyło już zasnąć.
- Właśnie zasnęła - medyczka wskazała wzrokiem na odwróconą do ściany postać.
- Teraz musimy czekać na Shikamaru - Hinata usiadła na drewnianym stołku.
- Już nie. Co z nią? - jak na zawołanie, Shikamaru wparował do pokoju.
- Trzeba będzie w wiosce zostawić ją w szpitalu. Wyleczyłam co mogłam, ale trzeba ją przebadać pod kątem obrażeń wewnętrznych, tak na wszelki wypadek.
- Rozumiem. A ty, Hinata?
- Znalazłam zakrwawiony kawałek szkła w pobliżu miejsca, gdzie ją znaleziono, ale nic poza tym. Daisuke-san mówił, że może być to część bulaju - Hyuuga wyjęła z kieszeni woreczek z fragmentem szkła.
- Przecież bulaj powinien być odporny na zniszczenia - mruknął Nara.
- Jak już mówiłam, to tylko przypuszczenia.
- Powiadomiłem już Atsushiego, że wracamy do Konohy. Wezmę dziewczynkę na plecy. Hinata, dałabyś radę patrolować drogę do domu z byakuganem?
- Tak - potwierdziła.
- Zatem ruszajmy.
~¦~
We wiosce zjawili się grubo po północy. Tuż przed granicami wioski zostali zaatakowani przez dwóch zbiegłych ninja, jednak Hinata dała sobie radę z nimi w pojedynkę. Zgodnie stwierdzili, że pozostawią dziecko na obserwacji w szpitalu, a rano zdadzą raport hokage. Bezimienna, bo tak ją zaczęli nazywać, całą drogę przespała na plecach Shikamaru. Zdarzyło jej się kilkukrotnie majaczyć przez sen. Wołała kogoś z niepokojem w głosie, jednak zamiast sensownego słowa, z jej ust wydobywały się niezrozumiałe pomruki. Cała trójka marzyła o tym, by wziąć szybką kąpiel i wrócić do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro