𝑺𝒎𝒂𝒍𝒍 𝒇𝒂𝒎𝒊𝒍𝒚 𝒃𝒖𝒔𝒊𝒏𝒆𝒔𝒔
Itachi i Kisame mieli za zadanie pozbyć się jednej z ważnych osobistości w Kraju Ognia. Kiedy Hoshigaki zajmował się egzekucją, Itachi spokojnie siedział na klifie i zajadał się ulubionym dango. Skupił się na podziwianiu morza, gdy przysiadł się do niego Obito.
- Dotarły do ciebie wieści o tym dziecku, prawda? - zaczął Itachi.
- Owszem. Nie ma możliwości, żebyśmy przeoczyli kogoś tamtej nocy. Szczerze mówiąc nie wiem skąd ma sharingana - wyjaśnił pewnie.
- Co z nim zrobimy?
- To zależy, co zrobi Konoha. Akatsuki nie jest odpowiednim miejscem dla dzieciaka. Nie zdziw się, kiedy zaczną się tobą ponownie interesować. Dowiemy się, co zrobi hokage i poczekamy na rozwój sytuacji.
- Orochimaru też może się nim zainteresować - dodał po chwili młodszy z Uchihów.
- Ma już Sasuke. Szczerze w to wątpię, ale wiadomo jak rąbnięty jest.
- Itachi, zadanie wykonane - powrócił Kisame.
- Tobi jest dobrym chłopcem i dostał dango od pana Itachiego - Obito przybrał postać Tobiego i porwał ostatnie dango z pudełka.
- Tobi, zabrałeś mi ostatnie dango - Itachi wpadł w irytację.
- A-ale sam pan pozwolił!
- Nie, nie pozwoliłem.
- Hai, hai już zwracam - oddał mu słodycze.
- Tobi, nie powinieneś być teraz gdzieś indziej? - prychnął Hoshigaki.
- Tobi zgubił swojego senpaia! Cierpię bardzo z tego powodu - złapał się teatralnie za serce.
- Powinieneś pójść się do jakiejś osady i zgłosić zaginięcie.
- Jest pan wielki! Tak zrobię - objął Kisame i pobiegł w siną dal.
~¦~
Sprawa bezimiennej stanęła w martwym punkcie. Część wiosek nie wyraziła zgody na współpracę w śledztwie, natomiast część migała się od zrobienia czegokolwiek. Kirigakure dostarczyła rejestr statków, lecz niestety żaden z nich nie był z tych, które widziała Ino. Odkąd bezimienna dostała ataku histerii, nie wypowiedziała ani słowa. Nikt nie zgłosił się przez te kilka dni, więc Kakashi przygarnął ją pod swój dach.
- Ogarnąłem Ci tutaj mały kąt. Mam nadzieję, że się podoba.
- Minori - wyszeptała i uniosła dłonie, by zdjąć Kakashiemu maskę.
- Nie jestem Minori - odsunął jej ręce od siebie.
- A-ale jak to? - zawiodła się.
- Od zawsze byłem i jestem Kakashi. Nie wiem kim jest Minori.
- Minori to mój przyjaciel... Nie znasz go? - zapytała niepewnie.
- W naszej wiosce nie ma Minoriego z tego co wiem.
- A gdzie ja jestem?
- Konoha. Już nic Ci nie grozi - uśmiechnął się delikatnie.
- Nie zależy mi na bezpieczeństwie. Chcę spotkać się z Minorim - powiedziała bez emocji.
- Nie miałaś jeszcze okazji, żeby powiedzieć coś o sobie. Tak będę w stanie ci pomóc.
- Jestem Kotone. Nie znam rodziców i od małego pływałam na statku z Minorim i kilkoma innymi osobami. Płynęliśmy na jakąś wyspę, ale Namiyo nas zaatakował i... - załamał jej się głos.
- Spokojnie, bez pośpiechu - poklepał ją po ramieniu.
- Oni wszyscy nie żyją! Czego pan nie rozumie?! Jestem sama, nie mam już nikogo! - zaczęła płakać.
- Jeśli ty przeżyłaś, to oznacza że ktoś też mógł tego dokonać. Kim jest Namiyo?
- Namiyo to przestępca. Okrada takie statki jak nasze i potem je niszczy. Podobno był kiedyś ninją, ale zrezygnował - była coraz bardziej przerażona.
- Zaraz poszukam go w Księdze Bingo.
Po kwadransie wertowania stron ksiąg z różnych wiosek odnalazł go. Kiedy Kotone zobaczyła jego cwany uśmieszek na zdjęciu, ręce zaczęły jej się trząść przez ogarniającą jej ciało furię. Kakashiemu przypomniało się, że wynik badań genetycznych ponownie wyszedł identycznie.
- Pamiętasz jakieś szczegóły związane z rodzicami?
- Z tego co mi mówiono, matka zostawiła mnie po porodzie, a ojciec był jej przygodą na jedną noc. Nie dziwię jej się. Ledwo skończyła siedemnaście lat i chciała się wyszaleć - burknęła.
- A ty ile teraz masz lat?
- Trzynaście. Wyprzedzając twoje pytania, matka Minoriego zmarła krótko po porodzie, a ojciec był shinobim, który akurat zawitał do osady, również go nie poznał.
- W takim razie kto was wychowywał?
- Nie pamiętam pierwszych lat życia, ale nie mieliśmy domu, mieszkaliśmy w pustostanie który pozostał po matce Minoriego. Potem przyłączyliśmy się do piratów i od tamtej pory żyliśmy z nimi. Zajmowaliśmy się wszystkim, począwszy od transportu ludzi i towarów, po drobne potyczki, nie wspominając o grabieżach. Byliśmy rzetelni w swojej pracy, przez co zabieraliśmy robotę Namiyo, więc poszedł po swoją zemstę.
- Wiesz gdzie mogliby trafić twoi towarzysze?
- Niestety nie. Boję się zastać ich zmasakrowanych ciał - wtuliła się w kamizelkę Kakashiego.
- Czasem trzeba sobie radzić ze stratą i wiem to z doświadczenia.
- Masz jakieś porady co do tego?
- Każdy przechodzi to w sposób indywidualny. Z pewnością nie chcieliby cię widzieć w takim stanie. Tak jak ja przechodziłem śmierć twojego potencjalnego ojca - pomyślał.
- Ci ludzie byli dla mnie jak rodzina. To tak jakby utracić wszystkich bliskich w jednym czasie, wiesz o czym mówię?
- Owszem, jeden dzieciak przez brata stracił całą rodzinę i mu coś na łeb padło i teraz próbuje go zabić, ale coś mu się nie udaje. To się w naszej wiosce stało, dla jasności.
- Masakra klanu Uchiha jest mi znana. Kiedyś płynął z nami mieszkaniec tej wioski i opowiadał nam wiele ciekawych historii.
Resztę wieczoru Kakashi i Kotone spędzili na rozmowach i przygotowywaniu kolacji. Dziewczynka miała łudząco podobną gestykulację i mimikę do Obito. Im więcej faktów było odkrytych, tym dziwniejsza stawała się sytuacja. Kakashi nie miał pojęcia jak wszystko dalej się potoczy.
~¦~
Wioska nocą bywa opustoszała, co daje idealną okazję do włamania się gdziekolwiek. Obito wykorzystał fakt, że członkowie organizacji już spali, bądź przebywali poza kryjówką. Przeniósł się do szpitala, by odszukać dokumentację dziecka. Miał co do tego złe przeczucia.
I nie mylił się.
Pośród karty pacjenta i wyników badań, oraz wypisu odnalazł wyniki badań genetycznych.
Kotone była jego córką.
Wciąż miał za złe Kakashiemu zabicie Rin. Nie mógł się pogodzić ze śmiercią ukochanej, a wieść że podczas jednej z nocy, gdy miał chwilę słabości spłodził córkę, sprawiła, że poczuł się jakby wymierzył jej solidny policzek i zdradził. Z drugiej strony ojcowski instynkt dał o sobie znać. Chciałby ją poznać. Był wdzięczny dawnemu przyjacielowi za zajęcie się jego latoroślą. Ciekawiło go, co teraz myśli o całej sprawie, jednak Kakashi również na swoje sekrety, które wkrótce się ujawnią. Zanim powrócił do kryjówki, postanowił po raz pierwszy zobaczyć swoje dziecko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro