𝑬𝒑𝒊𝒍𝒐𝒈𝒖𝒆
Kotone nie wiedziała co się dzieje. W jednym momencie była o krok od śmierci, gdy nagle tajemniczy mężczyzna jednym ruchem pokonał jej przeciwnika, a następnie wciągnął ją do innego wymiaru. Kiedy otworzyła oczy, znajdowała się w zimnym pomieszczeniu, a za oknem trwała ulewa.
- Gdzie jestem? - głos drżał jej z zimna.
- W bezpiecznym miejscu. Jesteś cała zziębnięta - Obito zdjął swój płaszcz i otulił nim córkę.
- Nie jesteś jednym z jego ludzi? Nie porwałeś mnie dla okupu?
- Nie, nie znam go, ani nie mam z nim nic wspólnego, chyba że mówimy o pozbawieniu go życia.
- Kim jesteś?
- Nie wiem, co mówił ci Kakashi, ale jestem twoim ojcem. Sprawa jest bardziej skomplikowana niż ci się wydaje, więc słuchaj mnie uważnie - ta rozmowa była jedną z trudniejszych w jego życiu.
- Mógłbyś zdjąć tą maskę... Tato? - zapytała niepewnie.
- Możliwe, że Kakashi wspominał Ci o przyjacielu, który rzekomo zginął, nie musisz się mnie bać - ostrożnie zdjął maskę ze swojej twarzy i położył ją na stoliku.
- Wspominał mi o tym, jak Obito go uratował, przypłacając to życiem - poruszyła się niespokojnie.
- To tylko jego punkt widzenia. Uratowano mnie, tylko po to żebym zobaczył, jak mój przyjaciel zabija moją ukochaną. Potem nieco pogubiłem się w życiu, na mojej drodze stanęła twoja matka, a następnie przygotowywania do ponownego spotkania z Rin...
- Chcesz popełnić samobójstwo? - przestraszyła się.
- Ależ skąd. Każdy z ludzi dostanie to, na co zasługuje, czyli szczęśliwe życie, w tym i ja. Świat w którym spełnia się marzenia i nie ma smutków, brzmi pięknie - wyjaśnił.
- Skoro tak kochasz Rin, to dlaczego uległeś mojej matce i kim ona była?
- Musiałem zapić smutki, kiedyś to zrozumiesz. Twoja matka przypominała mi o niej i jakoś tak wyszło. Potem nie wiem co się stało, aż zapomniałem o wszystkim, dopóki nie dotarły do mnie wieści o dziecku z sharinganem - dodał z lekką pretensją w głosie.
- Skończyłeś jak twój przyjaciel, nie ma co. W dodatku ja i syn twojego przyjaciela również się przyjaźnimy, interesujący zbieg okoliczności, prawda? - uśmiechnęła się delikatnie.
- Przez pewien czas będziesz siedziała tutaj. W wolnej chwili pomogę Ci rozwinąć umiejętności, ale gdy będę przebywać poza kryjówką, będziesz pod opieką Konan. Przez twoje niespodziewane pojawienie się, moje plany mogą się nieco skomplikować - po raz pierwszy od dawna, zaśmiał się.
- Jeśli chcesz, to nie będę mówiła nic o tobie ani Kakashiemu, ani Minoriemu. Obiecuję!
- Oj dziecko, jeszcze mało wiesz o ludziach. Kakashi prędzej, czy później dowiedziałby się, że żyję. Sprawa wygląda następująco: od prawie dwudziestu lat jestem uznawany za zmarłego, nagle w Wiosce pojawia się dziecko z dojutsu mojego klanu, który kilkanaście lat został wybity. Dowiedziałem się, że Kakashi by sprawdzić twoje pochodzenie, użył mojego DNA. Oczywiście wszystko się potwierdziło i wszyscy zglupieli. Wolę żyć w cieniu, by nikt mi nie przeszkodził w wykonaniu planu.
- Ten plan brzmi świetnie, ale pewnie trzeba coś poświęcić, prawda?
- Owszem, jednak nie martw się o siebie. Nie stanie się Ci krzywda. Tutaj masz zapewnioną najlepszą opiekę, bo na taką zasługujesz. Chciałbym cię przeprosić za tak długą nieobecność w twoim życiu, ale wiedz że chcę dla ciebie jak najlepiej.
- Kiedy będę mogła wrócić do Konohy? - ścisnęła mocniej materiał płaszcza.
- Kiedy zrealizuję swój plan. Wtedy będziesz mogła podróżować gdzie tylko chcesz. Wytrzymaj tę krótką chwilę - kłamstwo przychodziło mu z niesamowitą łatwością.
- Będę mogła Ci jakoś pomóc w realizacji takiego szczytnego celu? - była chętna podjąć ryzyko, by wszyscy byli szczęśliwi. Nie zdawała sobie jednak sprawy z konsekwencji działań jej ojca.
- Zobaczymy jak bardzo rozwiniesz swoje umiejętności. Rzekomo odblokowałaś już mangekyo, więc pewnie coś potrafisz.
- Myśl, że będę przy realizacji takiego planu napawa mnie ekscytacją. Nareszcie sieroty będą szczęśliwe, a każdy będzie żyć beztrosko, czemu nie chcesz poprosić o pomoc innych wiosek?
- Liderzy wiosek nie są zbyt mądrzy, jak się na początku wydaje. Z czasem przejrzysz na oczy i przekonasz się, że nawet przyjaciel może cię zawieść, a osoba która ufasz najbardziej, zdradzi cię w najmniej oczekiwanym momencie życia. Dlatego stworzę nowy, lepszy świat.
- Nareszcie nikt nie rozdzieli mnie z Minorim - ucieszyła się.
- Doprawdy, jesteś moją córką. Musisz przyjąć do wiadomości jeszcze jeden scenariusz. Co byś zrobiła, gdybyś wróciła do Konohy, tylko po to by zobaczyć jak twój przyjaciel zabija Minoriego?
- Już nie mam przyjaciół. Wszystkich zabito, pozostał tylko on, jednak gdyby doszło do czegoś takiego, dokonałabym zemsty.
- Świetnie. Liczę, że się dogadamy.
Koniec
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro