Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝑩𝒆𝒂𝒄𝒉 𝒊𝒔 𝒉𝒊𝒅𝒊𝒏𝒈 𝒎𝒂𝒏𝒚 𝒔𝒆𝒄𝒓𝒆𝒕𝒔

- Dziękuję za szybkie przybycie - szef portu o imieniu Atsushi powitał ich w swoim gabinecie z widokiem na morze.

- Naprawdę nie ma za co dziękować. Niech nam pan przedstawi szczegóły, byśmy mogli jak najszybciej zająć się sprawą - powiedział Shikamaru. Mężczyzna siedzący przed nimi raczej przypominał pirata, aniżeli wysoko postawionego urzędnika.

- Jasne, jednak czeka was jeszcze papierkowa robota tutaj. Nie wyglądacie na żółtodziobów, jednak wiecie, procedury i te inne niepotrzebne nikomu powinności - upił rumu z kryształowej szklaneczki.

- Niech pan przejdzie do konkretów.

- Wcześnie rano, gdy jeden z członków załogi dużego promu wybrał się na spacer, by rozprostować kości po całym dniu na morzu zauważył siedzącą dziewczynkę na plaży. Jego zdaniem wyglądała na przerażoną i zziębniętą. Nie chciała odpowiadać na jego pytania, więc siłą wziął ją na ręce i zaprowadził do latarnika. On zawiadomił mnie, a ja waszą hokage. Zaraz któryś z podlotków zaprowadzi was do dziewczynki, ale nie sądzę by cokolwiek wam powiedziała.

- Zostanę tutaj, by wypełnić wszelkie powinności, Sakura ty pójdziesz ocenić stan dziewczynki. Moglibyśmy jeszcze prosić o mężczyznę, który natknął się na nią i wskazał miejsce Hinacie, by poszukać jakichś śladów.

- Niestety, prom pół godziny temu odpłynął do Kirigakure, ale zapewnił o chęci współpracy - Atsushi westchnął głośno.

- Dobrze, jednak i tak prosiłbym, by ktoś wskazał to miejsce - oznajmił z przesadzoną grzecznością Shikamaru.

- Wedle życzenia - skrzywił się przez ton głosu nastolatka i nacisnął na dzwonek. Chwilę później w drzwiach stanęło dwóch identycznie wyglądających chłopaków w marynarskich ubraniach.

- Atsushi-sama, wzywałeś nas - krzyknęli jednocześnie. Shinobi z Konohy mieli wrażenie, jakby jeden z nich był prawdziwy, a drugi był klonem.

- Keisuke, zaprowadź jedną z dziewcząt do dziecka - Sakura była niemalże pewna, że usłyszała Sasuke i zesztywniała.

- Się robi szefie - uśmiechnął się szelmowsko i machnął ręką do Haruno.

- I nie próbuj jej podrywać - zastrzegł starzec.

- Za kogo ty mnie uważasz? Że ja i podrywanie? Wypraszam sobie - zaśmiał się serdecznie.

- Daisuke, ty zaprowadzisz panienkę na plażę - oznajmił nieco rozbawiony.

- Oczywiście - w przeciwieństwie do swojego bliźniaka, był spokojniejszy, co odpowiadało Hinacie.

- Sakura, Hinata spotkamy się w pomieszczeniu z dziewczynką - Shikamaru kiwnął na pożegnanie towarzyszkom. W jego głowie tworzył się niekończący się monolog pełen narzekań i jak wszystko jest upierdliwe.

~¦~

- Nie wystrasz się jej, pani doktor - Keisuke zgodnie z powierzonym mu zadaniem, zaprowadził Sakurę do dziewczynki. Pomieszczenie w którym się znajdowała, leżało na terenie portu i jak głosił napis na drzwiach, służyło jako miejsce, w którym mogli odpoczywać członkowie załóg statków.

- Niejedno już widziałam - obdarzyła go znudzonym wzrokiem.

- Wchodź - chłopak otworzył drzwi i przepuścił Sakurę.

- Cześć, mam na imię Sakura i nie musisz się mnie bać - Haruno podeszła bliżej do skulonej postaci. Jej skóra miała bardzo jasny odcień, matowe, falowane włosy w kolorze jasnego brązu bez żadnego ładu spoczywały na drobnych plecach. Najbardziej uwagę przykuwały oczy dziecka - nieskazitelnie czarne i puste. Ten element wyglądu wzdrygnął medyczką. Brutalnie przypominały te należące do Sasuke.

- Nie odezwie się, mówię ci. Jedna z kelnerek próbowała to samo co ty i nic - blondyn oparł się o wąską szafkę.

- Zawsze warto spróbować. W pracy z dziećmi zdobycie zaufania jest priorytetem.

- Nie znam się na pracy w szpitalu. Rób więc co uważasz za słuszne. Jakby co, to będę w punkcie kontrolnym - powiedział, jakby zapomniał o fakcie, że Sakura jest tutaj pierwszy raz w życiu.

- Pozwolisz mi, bym sprawdziła, czy z tobą wszystko w porządku? - zagadnęła, by wzbudzić sympatię, jednak odpowiedziała jej cisza i bezduszne spojrzenie dziecka, które nie ułatwiało niczego.

- Jeśli dasz się zbadać, to dam Ci coś słodkiego - przypomniało jej się o cukierkach z urodzin Ino, które wciąż nosiła w kieszeni bluzki. Dziewczynka wciąż nieufnie wlepiała wzrok w kunoichi, jednak przestała się kulić w kącie i na czworaka przeszła na skraj łóżka.

- Cieszę się, że chcesz współpracować - uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń, by obejrzeć ręce dziewczynki, zakryte rękawem piżamki w białe misie, jednak pacjentka nie pozwoliła, by odkryto jej skórę.

- Obiecuję, nie zrobię Ci krzywdy i nie będzie bolało. Chcę tylko obejrzeć.

Dziewczynka z ogromną rezerwą wystawiła wątłą rączkę. Haruno z jak największą ostrożnością podwinęła rękaw koszulki. Kończyna była cała w siniakach i zadrapaniach różnej długości. Sądząc po zapachu, jaki się rozniósł, ktoś zadbał o higienę i rany dziecka. Sakura nie pierwszy raz była świadkiem takich obrażeń. Była pewna, że mała była poddawana przemocy.

- A drugą rączkę też mi pokażesz? - zapytała z niepokojem, jednak mrugnięcie dziewczynki uznała za pozwolenie. Nie myliła się, na drugiej ręce również były ślady po uderzeniach i szarpaninie. W oczy też rzuciły jej się ślady na nogach, oraz blizny. Nie miała wątpliwości, że dziewczynka musiała zostać poddana hospitalizacji.

Starała się wzbudzać zaufanie milczącej i jednocześnie go nie naruszać. Wykonała kilka prostych i rutynowych czynności, które miały określić stan zdrowia pacjenta. Dziewczynka była w olbrzymiej traumie. Sakura wyleczyła jej wszystkie krwiaki i rany, jednakże ręka dziewczynki najprawdopodobniej była złamana, bądź stłuczona. Haruno starała się poprawić humor dziecku i opowiadała jej różne historie i przeżycia, które było jej dane na własne oczy zobaczyć.

- Sakura, już wróciłam - Hinata po cichu wślizgnęła się do pokoju. Tajemnicze dziecko zdążyło już zasnąć.

- Właśnie zasnęła - medyczka wskazała wzrokiem na odwróconą do ściany postać.

- Teraz musimy czekać na Shikamaru - Hinata usiadła na drewnianym stołku.

- Już nie. Co z nią? - jak na zawołanie, Shikamaru wparował do pokoju.

- Trzeba będzie w wiosce zostawić ją w szpitalu. Wyleczyłam co mogłam, ale trzeba ją przebadać pod kątem obrażeń wewnętrznych, tak na wszelki wypadek.

- Rozumiem. A ty, Hinata?

- Znalazłam zakrwawiony kawałek szkła w pobliżu miejsca, gdzie ją znaleziono, ale nic poza tym. Daisuke-san mówił, że może być to część bulaju - Hyuuga wyjęła z kieszeni woreczek z fragmentem szkła.

- Przecież bulaj powinien być odporny na zniszczenia - mruknął Nara.

- Jak już mówiłam, to tylko przypuszczenia.

- Powiadomiłem już Atsushiego, że wracamy do Konohy. Wezmę dziewczynkę na plecy. Hinata, dałabyś radę patrolować drogę do domu z byakuganem?

- Tak - potwierdziła.

- Zatem ruszajmy.

~¦~

We wiosce zjawili się grubo po północy. Tuż przed granicami wioski zostali zaatakowani przez dwóch zbiegłych ninja, jednak Hinata dała sobie radę z nimi w pojedynkę. Zgodnie stwierdzili, że pozostawią dziecko na obserwacji w szpitalu, a rano zdadzą raport hokage. Bezimienna, bo tak ją zaczęli nazywać, całą drogę przespała na plecach Shikamaru. Zdarzyło jej się kilkukrotnie majaczyć przez sen. Wołała kogoś z niepokojem w głosie, jednak zamiast sensownego słowa, z jej ust wydobywały się niezrozumiałe pomruki. Cała trójka marzyła o tym, by wziąć szybką kąpiel i wrócić do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro