Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

Tomek wyszedł z mieszkania, żegnając się ze mną długim uściskiem, na który Eryk wywrócił ostentacyjnie oczami. Ledwo zdążyły się za nim zamknąć drzwi, kiedy chłopak prychnął i skierował się do swojego pokoju.

Nie wiedziałam czy jestem oburzona, zaskoczona czy zirytowana jego zachowaniem, ale jednego byłam pewna - kłótnia wisiała na włosku. Pierwszy raz widziałam, żeby zachowywał się w stosunku do kogoś tak nieuprzejmie. Poza tym, było mi dodatkowo przykro, że tym "kimś" była bliska mi osoba.

Irys wydawał się wyczuwać kłębiące się napięcie i obserwował cały czas salon z regału, stojącego w kącie. Dopiero kiedy sprzątnęłam ze stolika naczynia i nałożyłam mu do miseczki jedzenie, zeskoczył z półki i przybiegł do mnie z uniesionym radośnie ogonem.

Ja nie odpuszczałam tak łatwo, do radości było mi wciąż daleko. Zazwyczaj unikałam awantur, ale teraz czułam, że konfrontacja była niezbędna i nieunikniona. Eryk powinien wiedzieć, że zranił mnie swoim zachowaniem. Może następnym razem będzie się umiał pohamować od wrednych komentarzy i przytyków w stronę Tomka.

- Zjesz ze mną kolację? - spytałam, zaglądając do jego sypialni. - Musimy pogadać.

- Nie mam ochoty, mogłaś poprosić swojego "przyjaciela". - Podkreślił ostatnie słowo, rzucając mi znaczące spojrzenie, po czym odwrócił się z powrotem do laptopa, stojącego na biurku.

- Daj spokój Eryk, ty też jesteś dla mnie ważny, co ci strzeliło do głowy? Jesteś o niego zazdrosny? - Spięłam się gotowa do obrony, jednocześnie starając się zachować spokojny ton.

- To do niego jeździsz kiedy jesteś w domu, prawda? Dlatego tak często mi odpisujesz, że nie możesz teraz ze mną rozmawiać. Jesteś z nim. - Bardziej stwierdził niż zapytał.

- Po prostu uważam to za niegrzeczne, żeby rozmawiać przez telefon kiedy się z kimś spotyka. Masz z tym taki wielki problem? - Fuknęłam, opierając się o framugę drzwi.

- Mam problem z tym, z kim się spotykasz. - W końcu na mnie spojrzał.

- Przecież ty go nawet nie znasz! Co do niego masz? Zacząłeś po nim jechać jak tylko przekroczył próg, nie dałeś mu szansy pokazać się z dobrej strony. - Wybuchłam, podnosząc na niego głos.

- No tak! Jaki ja głupi, przecież to tylko twój przyjaciel - odpowiedział ociekającym sarkazmem głosem.

- Tak! Jest moim przyjacielem i co Ci się w tym nie podoba? Że jest ze wsi? Nie ma studiów? Eryk nie zachowuj się jak dupek. Przysięgam, że jeżeli to jeden z takich głupich powodów to wyjdę z siebie i stanę obok. - Byłam pewna, że mój morderczy wzrok przyprawiłby wielu ludzi o ciarki, ale na chłopaku najwyraźniej nie robił wrażenia.

- Cholera, Emilia! Ty nic nie rozumiesz?! - Nienawidziłam kiedy mówił do mnie pełnym imieniem, czułam się wtedy, jakbym zrobiła coś złego. - Myślałem, że jestem dla Ciebie kimś więcej niż przyjacielem, ale widocznie nie jestem, skoro za każdym razem, kiedy stąd wyjeżdżasz biegniesz sobie beztrosko do drugiego faceta! Jestem po prostu rozczarowany. - Wyrzucił z siebie z żalem.

Chwilę zajęło mi pogodzenie faktów, ale kiedy wszystko do mnie dotarło, poczułam, że moje policzki oprócz z wściekłości, płoną też ze wstydu.

- Zaraz, przecież nigdy nic żadnemu z was nie obiecywałam, prawda? Nie chciałam, żeby tak wyszło. - Mój przyciszony głos był ledwo słyszalny w porównaniu do wcześniejszych krzyków.

- To nie zmienia faktu, że z naszej perspektywy wyglądało to inaczej. Robiłaś nadzieję nam obu i leciałaś na dwa fronty. Pewnie on jest wkurzony tak samo jak ja. - Odwróciłam wzrok speszona. Nigdy nie sądziłam, że jego spojrzenie może być takie zimne. - Nie mogę uwierzyć, że byłaś do czegoś takiego zdolna, wiesz? Myślałem, że jesteśmy ze sobą szczerzy.

- Przepraszam. - Tylko tyle byłam z siebie w stanie wydobyć, nagle czując ogromne wyrzuty sumienia.

Nawet nie miał pojęcia ile rzeczy ukrywałam. Nie tylko przed nim, ale przed wszystkimi, nawet rodziną. Widocznie szczerość nie była moją mocną stroną.

- Nie przepraszaj, po prostu powiedz, który z nas ma u ciebie większe szanse. Jak dotąd to obaj robimy z siebie dla Ciebie idiotów, a ty nas olewasz, wsadzasz do friendzona i żyjesz swoim słodkim i niewinnym życiem. - Odparował ostro, wysuwając swoje rządania.

- A skąd wiesz, że chce któregoś z was?! Świat się nie kręci wokół Tomka i ciebie! - Poczułam się jak przyparta do muru i z nikąd, na jego słowa, pojawiła się we mnie kolejna fala złości, którą nieudolnie próbowałam stłumić.

- To może mi powiesz, że jest jeszcze ktoś?! W grupie weselej! Nie brakuje ci trzeciego? Może znowu Olaf? - Prychnął na skraju wytrzymałości.

- Zamknij się i nie mów tak do mnie! - Wrzasnęłam, gotowa do odwrotu i trzaśnięcia drzwiami. - Z tego co pamiętam, nie wepchnęłam się wam do łóżka, ba, nawet się z wami nie całowałam! To ty masz jakiś problem i od razu widzisz we mnie swoją własność! - Zabolało go to i wiedziałam o tym.

- Czyli to jak się przytulamy, śmiejemy się z moich debilnych żartów, dzielimy się wszystkimi pierdołami z życia i wszystko, co razem przeszliśmy - te dobre i złe rzeczy, to dla ciebie nic? Tylko przyjaźń? - Z jego głosu zniknęła złość, słyszałam w nim tylko smutek.

Chciałam jakoś na to zareagować, ale nie umiałam. Nie wiedziałam czym to dla mnie było. Zdecydowanie czymś ważnym, czego potrzebowałam i nie chciałam tego stracić przez żadną nieprzemyślaną decyzję.

- Potrzebuję czasu. - Wyszeptałam, wycofując się z jego pokoju.

- Milka, nie uciekaj! Proszę, potrzebuję odpowiedzi. - Jego twarz złagodniała i wstał, chcąc mnie zatrzymać.

- Nie teraz. Potrzebuję czasu. - Powtórzyłam, po czym przeszłam do swojej sypialni, nie oglądając się na niego.

Czułam w głowie ogromny mętlik, przyprawiający mnie o jej ból. Obecność chłopaka za ścianą nie pomagała mi oczyścić myśli. Cały czas w głowie odtwarzałam jego słowa. W końcu nie wytrzymałam i bez zastanowienia chwyciłam za swoją torebkę. To była ostatnia chwila, żeby się stąd wyrwać. Powrót do domu o tej porze był już niemożliwy, ale widziałam, że jest miejsce, w którym mogę liczyć na odrobinę spokoju i wsparcia.

Droga do domu Artura okazała się być wyzwaniem. Po godzinie dwudziestej, na spokojne osiedle, na którym mieszkała teraz Kaja, dojeżdżał tylko jeden autobus i końcówkę trasy musiałam przebyć na pieszo. Mimo że maj zbliżał się wielkimi krokami wieczory nadal były chłodne i zdążyłam porządnie przemarznąć.

Dom wyglądał na olbrzymi. Nigdy dotąd nie zastanawiałam się skąd mężczyzna ma tyle pieniędzy, ale widocznie mu ich nie brakowalo. W środku było tak samo czysto i schludnie jak na zewnątrz i chociaż widocznie właściciel mógł sobie pozwolić na luksusy, pomieszczenia urządzone były z umiarem.

Przyjaciółka powitała mnie w progu z szerokim uśmiechem. Wyglądała jeszcze lepiej niż zapamiętałam i wprost promieniała. Widocznie zmiany, jakie zaszły w jej życiu wyszły jej na dobre i umiała się odnaleźć w roli pani domu, mamy Patrycji i kobiety Artura.

- Wchodź, śmiało! Minęły wieki odkąd Cię widziałam! Okropnie się stęskniłam, nawet nie wiesz jak mnie ucieszył twój telefon. Ściągaj tą kurtkę i chodź do salonu. Napijesz się czegoś? Musimy obgadać wszystkie ploteczki. Patrysia już śpi, a Artur wyjechał na szkolenie, więc mam dużo czasu tylko dla ciebie. - Chichotała podekscytowana między zdaniami, nie dopuszczając mnie do głosu i prowadząc mnie w głąb domu.

- No proszę, zostałaś księżniczką, trochę tu jak w zamku. - Uśmiechnęłam się, siadając na miękkiej, skórzanej sofie.

- Oj tak, zdecydowanie czuję się jak księżniczka. - Westchnęła rozmarzona dziewczyna, zajmując miejsce obok mnie. - Mów lepiej, co słychać u Ciebie i jak u Eryczka? - spytała, poruszając zabawnie brwiami. - Ostatnio wspominałaś o nim jeszcze przed jego przeprowadzką, jest dobrym współlokatorem? Lepiej Ci się mieszka z nim niż ze mną?

- Z nikim się nie mieszka lepiej niż z tobą, ale jest w porządku, przynajmniej pod tym względem. Mam za to inny problem. - Westchnęłam, czując na sobie odpowiedzialność za to, co się stało. - Pokłóciłam się z nim, bo był o mnie zazdrosny. Myślałam, że pasuje mu to, co jest teraz między nami i mogę się przyjaźnić i z nim i z Tomkiem. Co gorsze, Eryk powiedział, że mu się podobam, a Tomek wcześniej też dał mi znać, że coś do mnie czuje.

- Oj słońce, to nic nowego, przecież to było widać od dawna, że Eryk na ciebie leci. - Zaśmiała się cicho Kaja. - Pamiętasz jak dawno ci mówiłam, że coś z tego będzie?

- Tylko że ja nie wiem, czy coś z tego będzie. - Przerwałam jej sfrustrowana. - Czuję się zagubiona. Obydwaj są dla mnie ważni, nie chce ich stracić, a boję się, że jak podejmę złą decyzję to się ode mnie odetną i stracimy kontakt.

- Nie chcę cię przekonywać do żadnego z nich, sama będziesz wiedziała najlepiej co zrobić. Myślę, że potrzebujesz trochę czasu, żeby spokojnie wszystko przemyśleć i ułożyć sobie w głowie. Zostań jak długo chcesz, Artur na pewno nie będzie miał nic przeciwko, dalej jesteśmy ci winni przysługę za pilnowanie Patrycji. - Przytuliła mnie czule, przez co prawie się rozkleiłam.

Byłam jej wdzięczna za pomoc, ale decyzja w ogóle nie stała się łatwiejsza do podjęcia. Czułam się rozdarta nie tylko między dwoma ważnymi dla mnie chłopakami, ale też dwoma życiami, które prowadziłam.

Wiedziałam, że dobrze by mi było z Erykiem. Mogłam na niego liczyć w każdej sytuacji, o czym się już przekonałam. Zawsze dobrze się mną zajmował, bez trudu znaleźliśmy wspólny język, nigdy nie nudziliśmy się w swoim towarzystwie i wspieraliśmy się nawzajem, potrafiliśmy pocieszyć w gorszych chwilach i nikt nie potrafiłby mi go zastąpić.

Tomka z kolei znałam prawie od zawsze. Był dla mnie ważny od małego i nawet próba czasu, odległości oraz chwilowa utrata kontaktu, gdy wyjechałam na studia, nie zdołała nas od siebie oddalić. Moje miejsce było na wsi, tam był też mój dom i on. Zawsze bliski, gotowy do pomocy, szczery w swoich uczuciach. Nigdy nie zabrakło mu dla mnie czasu, był idealnym słuchaczem, a jego humor podtrzymywał mnie na duchu.

Kaja odprowadziła mnie do sypialni dla gości i pożyczyła swoją piżamę. Chociaż było już późno, a łóżko było niesamowicie wygodne, długo nie mogłam zasnąć przytłoczona myślami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro