Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Następne dni po moim powrocie do Poznania nie należały do najprzyjemniejszych. W moim życiu prywatnym wszystko zaczynało nabierać normalnego, spokojnego toku, jednak na uczelni nie narzekałam na nudę. Atmosfera zbliżających się świąt udzielała się chyba wszystkim poza wykładowcami, którzy nie mieli litości i wprowadzali nowy materiał w szaleńczym tempie. Oczyma wyobraźni już widziałam siebie, powtarzającą informacje o układzie pokarmowym krowy, podczas lepienia z mamą pierogów.

Powoli przyzwyczajałam się już do rutyny i szczerze mówiąc, nie przeszkadzała mi ona. Rano jadłam z Kają śniadanie, szłam na wykłady, przerwy spędzałam z Erykiem, a popołudniami uczyłam się i czasem rozmawiałam z Tomkiem i rodziną. Postanowiłam, że to koniec moich głupich przygód i niezaplanowanych zdarzeń. Musiałam nauczyć się odpowiedzialności i zachowywać się zgodnie z rozsądkiem. Czas wkroczyć w prawdziwą dorosłość.

Właśnie sięgałam po kubek z kawą z automatu, kiedy poczułam na sobie wzrok i mimowolnie się odwróciłam. Korytarz był pełen studentów, więc trudno mi było zauważyć na pierwszy rzut oka, kto mnie obserwuje. Po dłużej chwili natrafiłam na spojrzenie Julii skierowane w moją stronę. Nie mogłam jej zapomnieć tego, co zrobiła Olafowi i dalej darzyłam ją niechęcią, mimo że nie zdążyłyśmy się dobrze poznać.

Nie chciałam z nią wchodzić w żadne kontakty. Jej chłopak wystarczająco jasno przekazał mi, że mam się od nich trzymać z daleka i nie zamierzałam więcej się wtrącać w ich relację. Dziewczyna była widocznie innego zdania, bo kiedy ruszyłam korytarzem, niosąc kawę dla siebie i Eryka, podążyła za mną, zostawiając za sobą świtę swoich psiapsiółek.

- Poczekaj! - zawołała za mną, ale uznałam, że zignorowanie jej będzie lepszym pomysłem niż rozmowa. Naprawdę nie miałam na nią ochoty, czułam, że nie wyniknie z tego nic dobrego. - Emilia mówię do ciebie! - Nie poddawała się i w końcu mnie dogoniła.

- Tak? - Zatrzymałam się i spojrzałam na nią znacząco, poganiając zniecierpliwiona miną.

- Olaf ze mną zerwał. - Tym zdaniem zupełnie mnie zaskoczyła. Tego się nie spodziewałam. Czyżby wreszcie zmądrzał i przejrzał na oczy? Byłam pewna, że będzie stał murem za Julią do końca. Ze wszystkich sił starałam się ukryć uśmieszek, który samoczynnie wypełzał mi na twarz. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, kiedy zrobiłam się taka wredna i cieszyło mnie czyjeś nieszczęście. - Wiem, że to przez ciebie. - Dodała.

W odpowiedzi wzruszyłam ramionami, nie zamierzając się jej z niczego tłumaczyć.

- Nie odpuszczę ci tego, na twoim miejscu zaczęłabym się bać. - Wyszeptała słodkim głosem, od którego zrobiło mi się zimno.

- Czy to groźba?

- Ależ skąd, tylko upomnienie. Powinnaś znać swoje miejsce i się nie wychylać, bo za zuchwałość się karze. - Uśmiechnęła się do mnie sympatycznie i gdyby ktoś nie słyszał jej jadowitych słów, na pewno uznałby ją za przemiłą osobę. - Następnym razem uważaj na to, co robisz słonko, bo nie każdy jest tak wspaniałomyślny jak ja i zadowoli się małymi uszczypliwościami w formie zemsty. Niektórym dziewczynom poważnie odbija. - Zaśmiała się perliście, a ja poczułam, jak ściska mi się żołądek.

- Dzięki za radę, zapamiętam - odpowiedziałam sarkastycznie.

 Starałam się zapanować nad głosem i brzmieć pewnie, chociaż w środku zaczynałam się trząść.

- Nie ma za co. Pozwól, że w ramach twojej wdzięczności wezmę to sobie. - Wyjęła mi z dłoni jeden kubek i odeszła w swoją stronę, zostawiając mnie w głębokim szoku na środku korytarza.

Dopiero po chwili otrząsnęłam się i zdałam sobie sprawę, co się stało. Co ona sobie w ogóle myślała? Zamierzała się na mnie mścić? Nie podobało mi się sformułowanie "małe uszczypliwości", wolałabym ich uniknąć. To zupełnie nie zgadzało się z moim nowym planem spokojnego życia.

Tą plątaninę myśli z mojej twarzy bez trudu wyczytał Eryk.

- Co jest? Nie kupiłaś sobie kawy? - spytał, gdy usiadłam koło niego na parapecie.

- No... tak wyszło, że kupiłam, ale nie trafiła do mnie - odpowiedziałam, dalej zastanawiając się nad niepokojącymi słowami blondynki.

- A do kogo? - Jego dezorientacja, wywołała mój lekki uśmiech.

- Chyba władowałam się w kolejne kłopoty. Olaf rzucił Julię i teraz ona widzi we mnie wroga numer jeden. To nie może się skończyć dobrze. Groziła mi i zabrała kawę.

- Skoro gwizdnęła ci pićku to już się nie skończyło dobrze, to okropne! - Zażartował, za co szturchnęłam go łokciem w bok. - Nie przejmuj się Milka, coś na to poradzimy. Taka lala nic ci nie zrobi, bo będzie się bała, że połamie paznokcie, a jak tylko spróbuje, to jej pokarzemy. - Uśmiechnął się do mnie pocieszająco, na co mimowolnie odpowiedziałam tym samym.

- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. Uwielbiam cię, ale uwielbiałabym bardziej, gdybyś się podzielił kawą. - Spojrzałam na niego prosząco, na co westchnął z rezygnacją i podał swój kubek. 

Wszystkie wykłady minęły mi względnie szybko. Nie miałam na nich czasu myśleć o Julii i martwić się, co może planować. 

Gdy w końcu wróciłam do domu, byłam padnięta. Od razu ruszyłam do kuchni w poszukiwaniu czegokolwiek, co nadawało się do jedzenia, jednak lodówka okazała się być prawie pusta i z goryczą przypomniałam sobie, że miałam zrobić zakupy. Powinnam była się przejść do sklepu, jednak zmęczenie i moje lenistwo namawiały mnie do zamówienia obiadu z dowozem.

Zapukałam do pokoju Kai i weszłam, nie czekając na odpowiedź.

- Hej, masz ochotę na pizzę? - spytałam, zagłuszając swój burczący brzuch.

- Jak się czujesz? - odpowiedziała mi pytaniem z wyraźnie zmartwioną miną.

- W porządku, a ty? Artur się odzywał? - Pokręciła smutno głową, dalej patrząc na mnie badawczo.

- Nie przejmuj się niczym, ludzie czasem są okropni, pamiętaj że masz nas. - Przytuliła mnie pocieszająco, mimo mojej konsternacji. - Eryk do mnie dzwonił. - Wyjaśniła. - Uprzedził, że możesz być nie w sosie, bo spotkały cię dzisiaj nieprzyjemności. To kochane, że się tak o ciebie troszczy, nie uważasz? Myślę, że mu się podobasz.

- Żartujesz? Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. - Nie umiałam powstrzymać śmiechu.

- Od tego się zaczyna kochanieńka, ja tylko mówię, że ładna by z was była para. - Uśmiechnęła się znacząco. - A co do pizzy, to chętnie jakąś zjem. W końcu mogę się objadać bez wyrzutów sumienia, że mój tłuszczyk nie spodoba się Arturowi. - Poklepała się po idealnie płaskim brzuchu, na o wywróciłam oczami.

Nie minęła godzina, a już zapychałyśmy się ciepłym ciastem z podwójnym serem i wszystkimi możliwymi dodatkami. Nic nie poprawiało humoru tak jak jedzenie i w tej chwili obie to doceniałyśmy. Cieszyłam się z towarzystwa Kai i właśnie planowałyśmy, jaki obejrzeć film, gdy usłyszałam dźwięk powiadomienia na telefonie i sięgnęłam po komórkę. 

Po chwili zrobiło mi się słabo, kiedy uświadomiłam sobie, co widziałam. Po kliknięciu powiadomienia na moim ekranie pojawił się post. "Nie ma ludzi brzydkich, są tylko biedni" - głosił napis umieszczony w jego treści. Tuż pod nim wyświetliły się dołączone zdjęcia.

Na każdym z nich byłam ja. Jedno w otoczeniu znajomych Olafa, wśród których wyraźnie się odznaczałam, oczywiście w negatywnym znaczeniu tego słowa. Drugie, gdy siedziałam sama z dala od reszty studentów. Pamiętałam ten dzień, nie było wtedy Eryka i czułam się samotna, ale byłam zbyt nieśmiała, żeby do kogoś zagadać. Na kolejnym, również zrobionym z ukrycia, ktoś uwiecznił moją nieudaną fryzurę, kiedy próbowałam okiełznać swoje puszące się włosy. Nie widziałam, co było na następnych fotografiach, bo oczy nabiegły mi łzami.

Po chwili zaczęły pojawiać się pierwsze reakcje i komentarze, które raniły mnie jeszcze bardziej. Słowa "wieśniara", "żałosne" i "bezguście" wirowały mi przed oczami. Nie miałam wątpliwości, kto stał za tą sprawą. Nie wiedziałam tylko, że była zdolna do czegoś takiego.

Za plecami usłyszałam niedowierzające szemranie Kai i poczułam jak obejmuje mnie ramionami.

- Nie płacz... - Próbowała mnie pocieszyć, ale nie mogłam uspokoić wzbierającej we mnie złości.

- Czy to, że nie stać mnie na drogie ciuchy znaczy, że jestem gorsza?! Czy naprawdę ludzie osądzają mnie tylko po wyglądzie?! Wartości nie ocenia się grubością portfela! - Julia doskonale wiedziała, jak trafić w mój czuły punkt.

Zawsze próbowałam udowodnić, że nie jestem gorsza. Wmawiałam to sobie, uczyłam się jak być silną, ale moja samoocena coraz bardziej spadała z biegiem czasu. Nie czułam się dobrze sama ze sobą i teraz, każdy komentarz, który się wyświetlał, sprawiał, że było mi jeszcze trudniej.

Żałowałam z całego serca, że wydałam Olafowi zdradę jego dziewczyny. Moje dobre intencje miały jeszcze gorsze skutki, niż się spodziewałam. Julia miała rację, mówiąc, że powinnam zacząć się bać. Teraz naprawdę się bałam, jak daleko była w stanie się posunąć.

- Emila oddaj mi telefon. - Zarządała Kaja, zwracając na siebie moją uwagę. - Nie czytaj tego, to same głupoty. Jesteś świetną dziewczyną, szkoda czasu na słuchanie takiej... ugh. - Wydała z siebie odgłos frustracji, hamując zdecydowanie niecenzuralne słowo. - Na pewno da się jakoś usunąć tego posta, zajmę się tym.

Nie protestowałam i oddałam dziewczynie urządzenie. Zupełnie straciłam ochotę na pizzę, która stygła na stoliku przed nami.

- Kaja, chcę iść na zakupy. Nie chcę wyglądać jak "wieśniara". - Wyznałam, czując wstyd, palący moje policzki.

- Uważam, że wyglądasz słodko, ale jeżeli bardzo ci na tym zależy, coś na to poradzimy. Zobaczysz, jeszcze wszystkim opadną kopary z wrażenia jak cię zobaczą. - Uścisnęła mnie mocno i z zaciętą miną wzięła sprawy w swoje ręce, zdeterminowana, żeby upokarzające mnie materiały zniknęły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro