Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Spotkanie z Damienem? Okey trochę dziwny pomysł, ale myślałam, że wiem na co się pisze. To miała być zwykła rozmowa. O tym jak mamy wytłumaczyć, co robiliśmy, a czego nie i żeby go nie oskarżyli o podpalenie szkoły. A skończyło się kurwa na tym, że nie mogę przestać o tym, że mnie pocałował. O tym czemu to zrobił, czy po co. Nawet jeśli znałam powód, to jednak coś mi w nim nie pasowało. Bo niby czemu Laura miała się odczepić jak zobaczyła, że Damien kogoś całuje? Może coś ich łączyło? A może nadal łączy i dlatego tak się nienawidzą? I czemu aż tak się tym przejmuje?

Nawet nie zauważyłam, kiedy weszłam do domu. Zdjęłam słuchawki z uszy i spojrzałam na godzinę. Wtedy uświadomiłam sobie, że spóźniłam się o czterdzieści minut i miałam większy problem niż nie dawna sytuacja.

– A gdzie to pani dorosła była? – usłyszałam głos z salonu. Dyskretnie spojrzałam na telefon. Była dwudziesta – Rozumiem, że w tym tygodniu szkołę sobie odpuszczasz ze względu na towarzystwo.

Milczałam. Wiedziałam, że jeśli coś powiem skończy się to źle i będę miała jeszcze większe problemy. Tylko szukał pretekstu, żeby jakoś mnie ukarać czy dobić słownie.

– Do momentu, kiedy ponownie nie będziesz miała lekcji, poproszę telefon – powiedział Marek, podchodząc do mnie.

Spojrzałam niego. Oczy w nijakim kolorze, brązowe włosy zaczynały mu siwieć, a na twarzy zaczynały się pojawiać zmarszczki mimiczne. Ubrany w koszule, przez którą widać było jego piwny brzuch i jeansy, z których wystawały zielone L&M'y.

– Wifi też wyłączysz, czyż nie? – spytałam cicho, wyłączając kompletnie telefon i wyjmując kartę SIM tak, żeby nie zauważył. Schowałam ją delikatnie do kieszeni.

Wyrwał wręcz mi urządzenie z rąk i wrócił na kanapę. Starając się skupić i nie wybuchnąć, poszłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa. Jasne wyłączył wifi. Jak zawsze. To była jego ulubiona kara na wszystko. Nie ważne czy się spóźniłam do domu, czy zapomniałam wywiesić pranie.

Usiadłam w rogu pokoju, zastanawiając się, co mam teraz zrobić. Miałam bardziej konkretnie omówić z Damienem wersje wydarzeń – mieliśmy już szkielet tego. A teraz nie miałam jak. Nie mogłam iść teraz do Igora, bo jeszcze jemu telefon zabierze. A myślami raczej nie umiałam go zwabić do siebie.

– Już jesteś? – spytał Igor wchodząc do mojego pokoju bez pukania.

Czyli jednak umiem?

– Taa, już jestem – odparłam znudzonym tonem.

– Znowu zabrał ci telefon? – spytał, kiedy zamknął drzwi.

Przytaknęłam. Blondyn usiadł obok mnie. Wyjął małe urządzenie z kieszeni.

– Proszę. Działa dobrze. Tylko stłuczony i aparat ma zepsuty. Kup sobie jutro starter, to będziesz mieć internet.

– Dzięki – powiedział, oglądając telefon– Wyjęłam kartę SIM, więc internet mam. Pół godziny spóźnienia, żart jakiś to jest.

– Nic nie mów. Mnie też prawie nie zabrał. Za to, że nie posprzątałem pokoju jak obiecałem. Problem w tym, że robię projekt na geografię i muszę mieć wszytko wszędzie. Zaznaczyłem jednak, że chyba chce mieć kontakt ze mną, jakbym na przykład nie wrócił na noc do domu. Wkurwił się i dał mi spokój. Na kilka dni, ale niedługo znowu wróci do tematu.

Oboje się zaśmialiśmy z desperacji. Może nie mieliśmy przejebanego dzieciństwa, ale mieszkanie z człowiekiem, który widzi problem we wszystkim tylko nie w sobie, jest toksyczne. Nie da się tego opisać. Nawet to, co robi nie jest złe, bo w teorii troszczy się o nas i tak dalej. Trzeba do tego dodać wyzywanie się na nas psychicznie. Czy wyolbrzymiam? Może, ale tak to wygląda z mojej perspektywy.

– Dobra idę, muszę iść wcześnie spać, bo przecież rano nie wstanę – przewrócił oczami, po czym mnie przytulił – Nie przejmuj się. Nie pozwolę, żeby coś ci się stało. Uwierz.

Pocałował mnie we włosy i wyszedł z pokoju. Usiadłam na łóżku i podłączyłam telefon pod ładowanie. Zabrałam piżamę i poszłam do łazienki. Siedziałam w wannie ciągle powracając do tej jednej głupiej sceny w kawiarni.

– Co jest ze mną nie tak? – spytałam, kiedy spojrzałam na siebie na zaparowanym lustrze.

***

To, że przez cały tydzień nie chodziłam do szkoły miało tyle samo plusów jak i minusów. Jasne zero szkoły, nauki, irytujących osób, które musiałabym znosić, ale fakt, że zostałam pozbawiona telefonu i internetu sprawiał, że ten czas wydłużał się jeszcze bardziej. A przez to, że cały tydzień lało byłam zmuszona siedzieć w domu. Głównie oglądałam telewizje i czytałam książki. Po dwóch dniach, dzięki Igorowi, odzyskaliśmy wifi – dzięki szkołom, które zadają prace domowe przez internet – a następnego dnia swój telefon. Przez to, że cały czas nie miałam ochoty wychodzić napisałam do Klary, czy by do mnie nie przyszła. Wcześniej jakby to zrobiła byłoby to dość podejrzane, jak Klara się u nas znalazła.

– Już się bałam, że umarłaś. Nie odzywałaś się od poniedziałku – powiedziała, kiedy weszłyśmy do mojego pokoju.

– Jak widzisz jestem cała i zdrowa.

Usiadłyśmy na moich tarasie i gadałyśmy. Dużo. Jednak nie mogłyśmy o tym, o czym chciałam najbardziej. Damien. Wiedziałam, że taki dzień kiedyś nadejdzie, że Klara się dowie o naszej małej znajomości, ale to jeszcze nie był ten moment.

– Zanim na dobre pogrążymy się w dziwnym temacie bez końca – zaczęłam dość niepewnie – Siedzę z Damienem na hiszpańskim i kiedy zaczyna się denerwować to zaczyna mówić po angielsku – przypomniałam sobie jego zawieszenia, po tym jak mnie pocałował – Wiesz skąd jakoś przypadkiem? Nie wypada go pytać o takie rzeczy, szczególnie że nasz kontakt to to siedzenie na hiszpańskim.

Klara się na chwilę zamyśliła.

– Czyli to zauważyłaś. Damien jest w połowie anglikiem, jeśli można to tak nazwać. Mieszkał tam dość długo i z tego, co wiem spędza tam wakacje, co rok. Kiedy się na przykład denerwuje to zaczyna mówić po angielsku tak z automatu. Chociaż najczęściej jest to mieszanka języków. Czasem dorzuca do tego hiszpański. Zabawnie to wygląda jak wykłóca się z Lysanderem.

– Jeden mówi po polsku, a drugi po angielsku?

– Aha. Czemu o to spytałaś? O to pierwsze?

Mówić prawdę, skłamać czy powiedzieć prawdę, ale nie mówiąc wszystskiego. Wiesz Klara pytam, bo zależy mi na Damienie bardziej niż bym chciała, ale nie mogę ci tego powiedzieć. Wiem, że jest niewinny i coś ukrywa, ale o tym też nie mogę mówić, bo mu to obiecałam. Dodam jeszcze, że nie mógł w poniedziałek podpalić szkoły, bo był wtedy ze mną w dość dziwnej sytuacji, o czym też nie możesz wiedzieć. Nawet nie wiem czemu.

– Byłam ciekawa. Nic wielkiego – mruknęłam.

Na dworze zaczęły się pojawić krople deszczu, a niebo pokryło się ciemnymi chmurami.

– Może zostaniesz na noc? – spytałam bez namysłu.

Dziewczyna popatrzyła się na mnie przez chwilę ze zdziwieniem, a potem odchrząknęła, że musi się spytać, czy może. Zostawiłam ją więc samą na tarasie, żeby w spokoju mogła pogadać. Weszłam do pokoju i walnęłam się na łóżku. Chwila spokoju nie trwała długo. Z drzwi rozchodził się stukot, a w progu stanął Igor.

– Mogę zabrać sobie ubrania? – spytał ironicznie, patrząc na szafę.

– Są twoje. Nie musisz pytać.

– Jesteś właśnie w mojej bluzie, dlatego pytam.

Podniosłam się leniwie z łóżka i oddałam mu bluzę, i resztę ubrań.

– To Klara? – spytał, wskazując na nią – Tak która nienawidzi tego gościa, z którym się zadajesz?

– Ciszej proszę. I tak to ona. Ale nie wie o tym, że się z nim zadaję.

– Dowie się. Chodzicie do jednej szkoły. Będziesz mieć przejebane jak dwa lata temu.

– Serio, teraz mi to przypominasz? A pamiętasz, co ty odpierdoliłeś w zeszłym roku?

Naszą dość miłą rozmowę przerwała Klara, która właśnie skończyła rozmawiać przez telefon.

– Mogę u ciebie zostać na noc, tylko muszę w miarę wcześnie jutro wró.. – zaczęła, ale przerwała patrząc na Igora. Spojrzała na mnie z zakłopotaną twarzą.

– To mój brat, Igor – powiedziałam, podejrzewając, o czym pomyślała.

– Przyrodni. Nie mógłbym być, z kimś tak brzydkim spokrewniony – powiedział żartem.

Klara się zaśmiała, a chłopak wyszedł z pokoju.

– Nie mów, że ci się spodobał. Wiem, że jest przystojny, ale no ej.

– Co? – wyrwałam ją z zamyślenia. Znowu się zaczyna. Miej przystojnego brata, z którym masz dobry kontakt i strać znajomych zainteresowanych jego płcią. Dlatego nie chwale się, że mam brata – Zdziwiłam się po prostu, że masz brata. Nie wspominałaś.

– Nie było okazji – wzruszyłam ramionami. A raczej unikam tych okazji jak najdłużej mogę.

***

To nocowanie było jednym z lepszych moich pomysłów. Znaczy w sumie to nie spałyśmy, ale to nie ważne. Zobaczyłam, że Klara potrafi rozmawiać o rzeczach dla tych szarych i mniej mądrych osób. Coś po 2 w nocy wkradł się do nas Igor z pretensjami, że nie może zasnąć. I tak już został do samego rano – zasnął na podłodze niczym taki mały koteczek, urocze to było. Oczywiście Klarze to nie przeszkadzało i kiedy akurat nie rozmawiałyśmy albo ja ciągnęłam swój monolog o swoich poprzednich szkołach, ona się na niego gapiła. Mam tylko nadzieję, żeby to się nie przerodziło w jednoosobowy – albo jeszcze gorzej, działający w obie strony – romans. Znaczy nie miałabym nic przeciwko temu, ale chyba wiem jak by się to skończyło, a to nie jest pozytywne zakończenie. Plus dwa lata to jednak trochę spora granica wieku. Szczególnie w tym przypadku.

W pewnym momencie jednak obie z Klarą zasnęłyśmy na moim łóżku. Mój sen nie trwał długo. A co mi się śniło? No oczywiście scena z wtorku. Bo jakby inaczej. Już nawet nie chodziło o sam pocałunek. Tylko o to czemu na to wpadł. Głupio było mi się pytać Damiena o to. Jakby nie wiedziałam nic o tym, co wiąże go z Laurą. Widziałam tylko, że znają się bardzo długo.

Wyszłam z pokoju by zrobić sobie kawę. Albo herbatę. Albo może kakao. No zobaczę, co będzie stać najbliżej.

Zatrzymałam się jednak przed wejściem do salonu. Słyszałam z wspólnej części tarasu mamę i Marka, którzy się kłócili. Stanęłam tak, żeby mnie nie zauważyli.

–... mogę się dowiedzieć jeszcze raz, czemu zabierasz telefon mojej córce bez powodu? Znowu!

– Spóźniła się. Wiedziała jakie będą tego konsekwencje.

– Umawialiśmy się na to, że jeśli którekolwiek z nich się spóźni, następnym razem nie wyjdzie bez powiedzenia konkretnie, gdzie się wybiera. Szczególnie po tym, co się stało w szkole Leny.

– Też mi co. Nie było czego gasić. Nikomu nie stała się krzywda, a dzieciaki mają nauczkę na przyszłość, czego nie robić.

– Czy ty w ogóle siebie słyszysz? To dla większości z nich to może być trauma do końca życia. Nie wiesz, co to może być. Dlatego chcę być ze swoją córką w stałym kontakcie. Jeśli jeszcze raz coś takiego zrobisz to...

– To co zrobisz?

– Nie musisz na razie wiedzieć o tym.

Dość podsłuchiwania. 

Wróciłam do pokoju. Klara i Igor siedzieli na moim łóżku, najwidoczniej, o czymś bardzo interesującym. Przerwali, kiedy zamknęłam drzwi. Chłopak spojrzał się na mnie pytająco. Nie odpowiedziałam na to. Nie chciałam takich tematów poruszać przy nowo poznanej osobie. Ale Igor chyba jednak chciał.

– Znowu słyszałaś jak się kłócą, prawda?

Udawałam, że się nad tym zastanawiam. Igor zaczął się nerwowo bawić swoim kolczykiem. Klara patrzyła, co chwilę a to na mnie, a to na niego. Po kilku minutach takiej sytuacji do pokoju weszła mama z pytanie jak się nam spało i co chcemy na śniadanie. Igor odparł, że sami się tym zajmiemy. Kiedy wyszła, dziewczyna nie wytrzymała.

– Mogę wiedzieć, czego właśnie była świadkiem? – spytała poirytowana.

Wymieniłam z bratem spojrzenia. Wzruszyłam ramionami, na co on zaczął jej opowiadać o nas. O tym jak nasi rodzice się poznali. O przeprowadzkach. O tym, co się z nimi wiązało. O tym jak musieliśmy zmieniać do roku szkoły. O tym co się działo w domu. O tym jak oboje nie lubimy jego ojca. O tym w jak absurdalnej żyjemy rodzinie. O tym jak bardzo mamy tego dość. Na sam koniec dodałam to, czego byłam przed chwilą świadkiem. Kłótni o mnie. Jakże to przewidywalne.

– Ja.. ja nie wiem co powiedzieć. Dość.. Jakby ehm... Rzadko mi się to zdarza. W sensie... Jeny jakie to smutne i przykre.. Serio nie wiem, co powiedzieć – motała się w słowach.

– Nic, ale .. – zaczął Igor.

– Taka prośba, żebyś zachowała to dla siebie. Łatwiej to ignorować jak nikt nie wie – dokończyłam za niego. Już widziałam, jak Laura się o tym dowiaduje i rozpowiada plotki na mój temat po całej szkole.

– Pewnie. Nie wygadam. Jest coś jeszcze o czym powinnam wiedzieć?

Tak, o tym, że chyba przyjaźnie się z Damienem i o tym, że mnie pocałował, pomyślałam.

– Chyba nie – starałam się, żeby zabrzmiało to jak najbardziej wiarygodnie.

Klara kiwnęła głową. Chwilę później dostała smsa od mamy, że musi już wracać. Pożegnała się z nami i wyszła. Nie ukrywam, że mnie to ucieszyło. Nie chciałam na razie z nią rozmawiać o tym, co właśnie usłyszała.

– Ona się dowie, że coś przed nią ukrywasz. Nie jest głupia.

– Wiem o tym. Ale zanim zaczniesz mnie przekonywać, musisz coś wiedzieć – zrobiłam dramatyczną przerwę – Damien mnie pocałował.

Igor zamarł, po czym dodał coś w stylu, że to musiało się, kiedyś stać. Oboje czuliśmy, że szykuję się ciekawa rozmowa.

***

Wracam. Jak co tydzień. 

Jak jestem sobie wdzięczna, że piszę rozdziały do przodu, bo z czystym sumieniem mówię, że przez ostatni tydzień nic nie napisałam. To też w sumie kwestia urodzin, które miałam w sobotę.

Rzecz ważna. Wiem ile osób czyta to opowiadanko, a ile je komentuje. Tutaj się pojawia #małeżebranie o komentarze. To serio mega motywuje i będę wiedzieć, co ewentualnie zmień ( stylistyczne itd ).

I tym miejscu już kończę.

XoXo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro