Prolog
– Zdajesz sobie sprawę, czemu się tu znalazłeś?
– Właśnie niezbyt. Co tym razem zrobiłem?
Dyrektor popatrzył się na mnie. Lądowałem na dywaniku od początku szkoły, przynajmniej raz na dwa tygodnie. Co ja takiego robiłem? Nie rzucam się w oczy, nie ćpam, nie palę, nie piję (no może to tak, ale tylko okazyjnie), moja średnia jest jedną z lepszych w szkole. No może fakt, że zadaję się z ludźmi, którzy tak robią, ale ja to nie oni.
– To dowiem się, co zrobiłem? – spytałem, zaczynając gestykulować.
– Tak. Doszły mnie słuchy, że któryś z uczniów chciał podpalić szkolną stołówkę.
– Chyba nie sądzi pan, że to ja – mój głos zaczął być słaby. Nie wiem, co mnie bardziej zdziwiło, że ktoś chciał podpalić szkołę, czy to, że mnie o to osądzają. Kpina jakaś. Może trafiłem do reality show i gdzieś jest ukryta kamera?
– Damian...
– Damien – poprawiłem go. Tak miałem w papierach, nie moja wina.
– Damien, proszę cię. Nie obwiniam ciebie, ale podejrzewam, że wiesz kto to mógł być – powiedział Chmielewski. Popatrzył na mnie swoimi piwnymi oczami. Jak na dyrektora był zadziwiająco młody nie tylko z wyglądu. Po dość częstych odwiedzinach dowiedziałem się, iż ma on zaledwie trzydzieści sześć lat.
– Nawet jeśli, to nie będę skarżyć. Ale nie, nie wiem, kto to był. Pierwsze słyszę o tej akcji. Aż dziwne, że o tym nie wiedziałem.
Moje pokrętne słowa chyba go nie przekonały. Jak każdy w tej głupiej szkole osądzał mnie właśnie o kłamstwo. Tylko, że ja nie z tych. Ale żeby nikt sobie nie pomyślał, nie należę do tych typowo grzecznych, co wpadli w złe towarzystwo.
– Skoro tak twierdzisz – czyli na pewno mi nie uwierzył – Mam jeszcze jedną sprawę.
– To fajnie.
– Dołączy dziś do nas nową uczennica. Z przyczyn osobistych dopiero teraz – jakby odpowiedział na moje nie zadane pytanie, czemu w połowie września? – Chciałbym, żebyś ją oprowadził po szkole.
– Ja? Osoba, której nikt nie ufa i zawsze podpada. Zabawne.
– Przewodniczącego nadal nie ma, więc musiałem znaleźć kogoś kto nie spieprzy tego. Zresztą znasz tą szkołę na wylot przez przeróżne kary, więc nadasz się do tego idealnie – zatarł ręce – Dziewczyna nazywa się Lena Wilkiewicz i będzie na twoim roczniku. I tak, w zamian za to usprawiedliwię cię dziś z lekcji na których się nie pojawisz, czyli prawdopodobnie ze wszystkich.
Na to ostatnie zdanie czekałem, żeby wyjść z gabinetu i poczekać na Nową w sekretariacie. Atrakcja na cały dzień. Świetnie.
Nie zdziwiło mnie to, że Chmielewski przeklął. Robił tak na osobistych pogaduszkach z uczniami, chociaż to pewnie niezbyt etyczne. Jednak nikogo to nie obchodziło, a szczególnie mnie. Skoro ktoś przeklina przy mnie, to ja też mogę. I to było w tym najważniejsze. W sumie był to jedyny nauczyciel (bo podobno czegoś uczy, ale nikt nie wiedział czego), który widział w uczniach osoby i to że są młodzi, a nie ludzi którzy nonstop się uczą, czy są przeciwieństwem tego.
Nie lubiłem tego, że jedna z bardziej oryginalnych szkół w Warszawie zaczyna popadać w cholerne stereotypy. Szkolna elita, która rządzi wszystkim i te szare myszki, które się im dają. A ja? Ja byłem po środku. Brakowało mi odwagi, by przejść na stronę słabszych. Niestety to zachowanie sprawiało, że byłem jeszcze bardziej słaby niż oni. Może i miałem własne zdanie w większości sprawach, ale wciąż musiałem się podporządkować pod panujący system.
– Eee hej? Nazywam się Nowa... Znaczy Lena i jestem nowa. Dyrektor mówił, że jeśli chcę, eeehm żeby ktoś mnie oprowadził mam szukać "chłopca wiecznie zbuntowanego". Cokolwiek to znaczy. Zgaduje, że ty nim jesteś.
Jej głos wyrwał mnie z zamyślenia. Ciekawe ile tak siedziałem. Spojrzałem na nią. Zadziwiająco prosta uroda. Jej włosy miały rudawą barwę z małymi odrostami na górze oraz resztki po różowych pasemkach. Niebieskie oczy podkreślały jasną karnacje i piegi na nosie. Stała ubrana w za dużą koncertową bluzkę Linkin Park, przypatrując mi się, jak ja jej w tym momencie. Wstałem z krzesła, sprawdzając przy tym, że jest niewiele niższa ode mnie.
– Mało trafne określenie – skomentowałem – Damien
***
Czas na nową historie z mojej strony!! Mam nadzieję, że pomysł się spodobał i zostwisz coś po sobie hihi
Xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro