Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

– Zdajesz sobie sprawę, czemu się tu znalazłeś?

– Właśnie niezbyt. Co tym razem zrobiłem? 

Dyrektor popatrzył się na mnie. Lądowałem na dywaniku od początku szkoły, przynajmniej raz na dwa tygodnie. Co ja takiego robiłem? Nie rzucam się w oczy, nie ćpam, nie palę, nie piję (no może to tak, ale tylko okazyjnie), moja średnia jest jedną z lepszych w szkole. No może fakt, że zadaję się z ludźmi, którzy tak robią, ale ja to nie oni. 

– To dowiem się, co zrobiłem? – spytałem, zaczynając gestykulować. 

– Tak. Doszły mnie słuchy, że któryś z uczniów chciał podpalić szkolną stołówkę.

– Chyba nie sądzi pan, że to ja – mój głos zaczął być słaby. Nie wiem, co mnie bardziej zdziwiło, że ktoś chciał podpalić szkołę, czy to, że mnie o to osądzają. Kpina jakaś. Może trafiłem do reality show i gdzieś jest ukryta kamera?

– Damian... 

– Damien – poprawiłem go. Tak miałem w papierach, nie moja wina. 

– Damien, proszę cię. Nie obwiniam ciebie, ale podejrzewam, że wiesz kto to mógł być – powiedział Chmielewski. Popatrzył na mnie swoimi piwnymi oczami. Jak na dyrektora był zadziwiająco młody nie tylko z wyglądu. Po dość częstych odwiedzinach dowiedziałem się, iż ma on zaledwie trzydzieści sześć lat.

– Nawet jeśli, to nie będę skarżyć. Ale nie, nie wiem, kto to był. Pierwsze słyszę o tej akcji. Aż dziwne, że o tym nie wiedziałem.

Moje pokrętne słowa chyba go nie przekonały. Jak każdy w tej głupiej szkole osądzał mnie właśnie o kłamstwo. Tylko, że ja nie z tych. Ale żeby nikt sobie nie pomyślał, nie należę do tych typowo grzecznych, co wpadli w złe towarzystwo.

– Skoro tak twierdzisz – czyli na pewno mi nie uwierzył – Mam jeszcze jedną sprawę. 

– To fajnie.

– Dołączy dziś do nas nową uczennica. Z przyczyn osobistych dopiero teraz – jakby odpowiedział na moje nie zadane pytanie, czemu w połowie września? – Chciałbym, żebyś ją oprowadził po szkole. 

– Ja? Osoba, której nikt nie ufa i zawsze podpada. Zabawne. 

– Przewodniczącego nadal nie ma, więc musiałem znaleźć kogoś kto nie spieprzy tego. Zresztą znasz tą szkołę na wylot przez przeróżne kary, więc nadasz się do tego idealnie – zatarł ręce – Dziewczyna nazywa się Lena Wilkiewicz i będzie na twoim roczniku. I tak, w zamian za to usprawiedliwię cię dziś z lekcji na których się nie pojawisz, czyli prawdopodobnie ze wszystkich.

Na to ostatnie zdanie czekałem, żeby wyjść z gabinetu i poczekać na Nową w sekretariacie. Atrakcja na cały dzień. Świetnie. 

Nie zdziwiło mnie to, że Chmielewski przeklął. Robił tak na osobistych pogaduszkach z uczniami, chociaż to pewnie niezbyt etyczne. Jednak nikogo to nie obchodziło, a szczególnie mnie. Skoro ktoś przeklina przy mnie, to ja też mogę. I to było w tym najważniejsze. W sumie był to jedyny nauczyciel (bo podobno czegoś uczy, ale nikt nie wiedział czego), który widział w uczniach osoby i to że są młodzi, a nie ludzi którzy nonstop się uczą, czy są przeciwieństwem tego. 

Nie lubiłem tego, że jedna z bardziej oryginalnych szkół w Warszawie zaczyna popadać w cholerne stereotypy. Szkolna elita, która rządzi wszystkim i te szare myszki, które się im dają. A ja? Ja byłem po środku. Brakowało mi odwagi, by przejść na stronę słabszych. Niestety to zachowanie sprawiało, że byłem jeszcze bardziej słaby niż oni. Może i miałem własne zdanie w większości sprawach, ale wciąż musiałem się podporządkować pod panujący system. 

 – Eee hej? Nazywam się Nowa... Znaczy Lena i jestem nowa. Dyrektor mówił, że jeśli chcę, eeehm żeby ktoś mnie oprowadził mam szukać "chłopca wiecznie zbuntowanego". Cokolwiek to znaczy. Zgaduje, że ty nim jesteś. 

Jej głos wyrwał mnie z zamyślenia. Ciekawe ile tak siedziałem. Spojrzałem na nią. Zadziwiająco prosta uroda. Jej włosy miały rudawą barwę z małymi odrostami na górze oraz resztki po różowych pasemkach. Niebieskie oczy podkreślały jasną karnacje i piegi na nosie. Stała ubrana w za dużą koncertową bluzkę Linkin Park, przypatrując mi się, jak ja jej w tym momencie. Wstałem z krzesła, sprawdzając przy tym, że jest niewiele niższa ode mnie. 

– Mało trafne określenie – skomentowałem – Damien

***

Czas na nową historie z mojej strony!! Mam nadzieję, że pomysł się spodobał i zostwisz coś po sobie hihi
Xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro