Rozdział 2
Pov. Jimin
W końcu nadeszła sobota. Postanowiłem, że zapytam się Jina czy miałby ochotę pójść ze mną na dzisiejszą imprezę. Z tego co pamiętam Kim to poukładany i porządny chłopak. Gdyby było inaczej, na pewno bym o tym wiedział... Nasze mamy bardzo dobrze się znają. W razie czego mógłby mnie ,,pilnować" podczas zabawy, bym nie zrobił czegoś głupiego...
Wziąłem telefon do ręki i zacząłem szukać numeru Jina, z nadzieją, że go kiedyś zapisałem. Gdy w końcu na niego natrafiłem, nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem urządzenie do ucha. Po paru sygnałach, chłopak odebrał.
-Halo?
-Hej Jin, to ja Jimin. Mam do ciebie pytanie, w sumie to jest bardziej propozycja.
-W takim razie słucham.
-Miałbyś ochotę pójść ze mną na imprezę?
-Ja? Nie spodziewałem się. Hmm... A kiedy ona będzie?
-No tak jakby... Dziś. ale spokojnie, ona jest o 18, zostało jeszcze trochę czasu.
-No muszę przyznać, że wcześnie mnie o tym informujesz...
- Wiem, przepraszam. Mogłem wcześniej zadzwonić. Wyleciało mi to z głowy... Naprawdę chciałbym, byś mi towarzyszył.
-No dobrze... Przyjdę po ciebie o 17, tylko... Nadal mieszkasz pod tym samym adresem?
-Tak. W takim razie idę się szykować. Dziękuję hyung.
-Nie masz za co, do zobaczenia.
Rozłączyłem się i odstawiłem telefon na biurko. Zadowolony, że Jin się zgodził, pobiegłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i umyłem włosy. Owinąłem się wokół pasa ręcznikiem i poszedłem do pokoju. Z szafy wyjąłem parę dobrze komponujących się ze sobą ubrań i je założyłem. Wziąłem suszarkę i wysuszyłem nią włosy. Przeczesałem je, a ponieważ dobrze się układały, nie musiałem używać lakieru. Kiedy stwierdziłem, że wyglądam dobrze, zszedłem na dół i w spokoju czekałem na przybycie znajomego.
Po około godzinie oglądania nieciekawych programów w telewizji usłyszałem pukanie do drzwi. Natychmiast zerwałem się z kanapy i szybkim krokiem poszedłem otworzyć. Moim oczom ukazał się Jin.
-Jej, ale się wystroiłeś...
-Tylko trochę.- uśmiechnął się- Możemy już iść czy chcesz coś jeszcze...
-Nie, możemy już iść. Wszystko zdążyłem ogarnąć.- założyłem buty i wyszedłem za chłopakiem, zamykając za sobą drzwi. Po dłuższym czasie stwierdziłem, że przerwę tą niezręczną ciszę między nami.
-Ciepło dziś.- popatrzyłem przez chwilę w niebo.
-Ymm tak, ciepło...
-Jak minęły ci wakacje?
-Gdybym powiedział, że dobrze, to bym skłamał...
-Coś nie tak?- spojrzałem na niego.
-Wszystko jest nie tak. W ogóle, czy kiedyś było inaczej? Albo nie, albo nie pamiętam tych dobrych czasów...- zaśmiał się ironicznie.
-Wiesz... Możesz mi powiedzieć, jeżeli cię coś dręczy.- przystanąłem i popatrzyłem na jego smutną twarz.
-Nie będę psuł nam obu humorów przed imprezą. Idziemy tam po to by się oderwać od rzeczywistości, a moje problemy nam w tym nie pomogą.- stanął i popatrzył na mnie z żalem w oczach.
-No dobrze...- zaczęliśmy iść dalej.
Chcąc przerwać niezręczną ciszę tylko pogorszyłem. Było mi trochę głupio. Powinienem wysłuchać i w razie czego pocieszyć, a ja.. Może Jin ma rację, to by popsuło mój, jak i jego humor. Może jutro chciałby się spotkać. Wtedy byśmy mogli o tym pogadać, mógłby mi powiedzieć co go dręczy. Tak, to dobry pomysł...
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Krótko, ale postaram się żeby następny był dłuższy :")
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro