Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Podziękowania i notka od autora

Podziękowania

Piszę, piszę, piszę, wystukuję kolejne słowa na klawiaturze, tworzę zdania (czasem piękne, czasem mniej składne) i zastanawiam się, dzięki komu to robię. Dzięki Wam. Dzięki osobom, które poświęcały czas, by komentować fragmenty opowiadania, choćby słowem "wyję", dzięki kochanym czytelnikom. Może prawdą jest, że piszemy dla siebie. Może prawdą jest, że tę opowieść stworzyłam, by zrozumieć siebie i świat wokół (nie udało się). Ale, jak każdy autor, przeżywałam ciężkie chwile. Kiedy płakałam nad kilkoma nic niewnoszącymi zdaniami rozpoczynającymi rozdział. Kiedy leżałam w łóżku, nie mogąc spać przez kłębiące się w głowie myśli. "Skoczy czy nie skoczy? Czy jeśli nie skoczy całe opowiadanie stanie się zbyt nierealne i niedorzeczne? Czy jeśli skoczy opowieść przekaże jakieś wartości, będzie się wyróżniała spośród setki innych tworów o podobnej tematyce?". Prosiłam Boga o podpowiedź i, jak widać, otrzymałam ją. Nie mogę więc powiedzieć, że nie pisałam dla Was, moi drodzy. Nie mogę tego nawet napisać, bo wyczulibyście kłamstwo przed przeczytaniem zdania. Gdy przeczytałam komentarz pewnej czytelniczki *cenzura*, omal się nie popłakałam ze wzruszenia i radości. Jej słowa były tak szczere, tak kochane, że postanowiłam właśnie je umieścić w tych podziękowaniach. Oczywiście każdy z Waszych komentarzy wiele dla mnie znaczy, nie czujcie się pominięci.

"Dziękuję Ci za to opowiadanie, naprawdę. I będę Ci dziękować
do samego końca. "

Bo, wiecie, nie ma nic lepszego od przeczucia, że wywołuje się u kogoś uśmiech na twarzy. No... może oprócz sytuacji, kiedy pisze się scenę  koncertu ID.
Przechodząc do setna — jeśli miałabym wymieniać konkretne osoby, zanudziłabym Was na śmierć. Niech więc każdy, kto to czyta, czuje swój wkład w tworzenie tej opowieści. Natomiast tych, którym zawdzięczam najwięcej, wyróżnię w swoim czasie.

Dziękuję, Noli

Notka od autora

Zastanawia mnie, czy zdążyliście na tyle poznać każdą postać, by mieć przypuszczenia co do tego, jak zachowa się w danej sytuacji, jakie będzie miała zdanie na określony temat. Wyobraźmy sobie trzy szklanki, a w każdej z nich do połowy wlaną żółtą substancję. Dla Liv naczynie byłoby do połowy pełne, dla Cai w połowie puste, a Finn już dawno sprawdzałby, czy substancja przewodzi prąd, aby po chwili stwierdzić: "To są, kurna, siki.". Jeśli z uznaniem, rozbawieniem lub zgodą pokiwaliście głowami, zdążyliście poznać bohaterów, znienawidzić ich lub się z nimi zaprzyjaźnić. Ciekawi mnie również, jak wyglądałyby fanfiki do "Nie skacz, Cai". Przeczytać ff do własnej opowieści byłoby... czymś w rodzaju terapii. Mogłabym na podstawie Waszego odbioru opowieści, dokonać niezbędnych poprawek. Lepiej poznałabym stworzonych przez siebie samą bohaterów. To uczucie byłoby niesamowite, choć wiem, że pozostanie moim marzeniem. Może to brzmi trochę jakby moje ego przerastało wredotę samego Finna, ale wierzcie mi, że w tym momencie pękam z dumy. Podałam jak na tacy swe umiejętności i zostały przyjęte aż nazbyt ciepło.
Przy zakończeniu Ns,C płakałam. Nie dlatego, że odbierałam Wam nadzieję towarzyszącą od zarodka opowieści, a dlatego, że już nie wrócę do kochanych przez siebie postaci. Czuję się, jakbym ich pożegnała. Na zawsze. A to boli, jakbym żegnała realne osoby. Z Wami też ciężko mi się żegnać, naprawdę. Będę tęsknić.
Czy dziwny jest fakt, że kraszuję stworzoną przez siebie postać już po jej wykreowaniu (nie, nie Caiego)? Pozostaje mi nadzieja, że kiedyś, może za klika lat, poznam swojego Hugo. Tutaj nachodzi mnie kolejne pytanie: Czy była/jest postać, z którą bardzo się zżyliście? Która pozostanie w Waszych sercach przez dobre kilka lat, póki wspomnień nie dopadnie skleroza? Czy tak jak ja w głowie tworzycie przyszłość Liv, Cai, Finna czy Hugo? Jeśli chce Wam się poświęcić czas na pisanie komentarzy, wiedzcie, że po każdym z nich na mojej twarzy zakwitnie uśmiech, a tym samym przyczynicie się do uszczęśliwienia drugiej osoby. Nawet nie wiecie, jak będę tęskniła za kontaktem z Wami, za świadomością, że po kilku godzinach wyciskania potu z palców, które daje mi przyjemność, będę mogła odpowiadać i czytać komentarze, zatapiając się w morzu bezgranicznej miłości. To brzmi banalnie, ale nic nigdy nie zastąpi tego uczucia. Mówcie, co chcecie o Wattpadzie, ale dla mnie ta jedna zaleta przyćmiewa ogrom wad. Nigdy nie doznam czegoś tak wspaniałego, nawet po wydaniu książki.
Jest 6 października 2017 roku. Siedzę pod kołdrą przeziębiona, bez prądu, z lampeczką na baterie, wiedząc, co powiecie 10 października, i również rozpiera mnie radość, nawet jeśli w szkole czeka już szubienica (tak, tam też nie mogę obyć się bez fanów, a konkretniej dwóch). Mam nadzieję, że doceniacie zakończenie i widzicie pierwsze, jedyne i prawdziwe dno. Nie ma drugiego, trzeciego ani setnego, choć interpretacji może być tak wiele, jak pomysłów Finna na riposty dla Liv. Czuję jaśniejącą oryginalność tej historii i nikt mi tego nie wyperswaduje (nawet Ty, Oli). Teraz w spokoju poczekam, aż łaskawie włączą prąd i pozwolą dokończyć to, co zaczęłam, a co szeleści w mej głowie, pragnąc się wydostać i oszołomić świat. Oszołomi i zaskoczy, niech tego będzie pewne.

Źródła i pomoce pisarskie:

* Psychiatria.pl
* Psychika.net
* Polki.pl
* National Geographic Polska (artykuł Agnieszki Budo)
* oraz moja empatia

Ciekawostki

Liczby. To przede wszystkim główne powiązanie. 3 przyjaciół, 3 interpretacje życia do skutku przedstawione w historii, choć z pewnością jest ich więcej, 12 rozdziałów, 6 dni spędzonych w Oslo. Jak widać, wszystkie podzielne przez 3. Nie pytajcie mnie, czemu. Wpadłam na tak genialny pomysł już po publikacji i kontynuowałam znaczenie cyferek.
Kolejna sprawa — daty. Zakończenie zostało opublikowane dokładnie 10 października 2017 roku o godzinie 00:00. Dzień ten uważany jest za Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Prawdą jest, że w planach miałam zupełnie inną datę. 10 września — Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. Jednak, cóż... nie pykło.
Mogę teraz wspomnieć o znaczeniu imion. Przeszukując spis imion norweskich, natknęłam się na tak piękne słowo — Liv. Jak się okazało, nie znaczy ono nic więcej jak "życie". Czy Wam nie kojarzy się ta postać z energią, empatią, życiem? Chciała obdarował Caiego życiem, chęcią do niego. To, czy jej się udało, zależy teraz od Was (haha, taki ze mnie łobuz).
Miejsce akcji ponoć ważne nie jest, jednak, jak przychodzi lekcja polskiego i omawianie wiersza, zawsze nauczyciel wspomni, że było to: miasto rodzinne, miejsce zamieszkania, ukochana miejscowość bohatera. W moim przypadku jest to państwo, do którego zawsze chciałam się wybrać. Przeglądając w grafice google zdjęcia Norwegii, natknęłam się na fotografię klifu. Później podziałała już sama wyobraźnia. Zobaczyłam chłopaka. Zobaczyłam płaczącego chłopaka, który skacze. Tak oto narodziła się historia o Caim.

Reszty powiązań możecie poszukać sami. Mam nadzieję, że wraz z nimi znajdziecie i sens tej historii, jeśli w dalszym ciągu nie jest Wam znany.
Dziękuję Wam.

Polecam również zajrzeć do akcji Kolorowe Słowa na profilu Piorowladni

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro