Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Scar po pocałunku nic nie powiedziała po prostu wyszła i ruszyła przed siebie. Znalazła się na  dachu jakiegoś budynku usiadła na krawędzi i wypowiedziała „Ego dabo pro te animam meam"  co znaczy „Oddam za ciebie życie". Nagle pojawiała się anielica. Stanęła na ziemi i rozschylila ręce do przytulenia Scar.
-Moja droga Scarlet, po co mnie wezwałaś?-zapytała. Miała piękne, długie blond włosy zaplecione w warkocz do ziemi, a jej oczy były w kolorze tęczy.
-Ciocu Azrael za niedługo mój ślub ale to pewnie wiesz. Wiesz też pewnie, że jest on z rozsądku i rozkazu od rady najwyższych. Jednak ja się chyba w nim zakochałam.-powiedziała przytulając swoją ciocie.
-Moja droga pamiętasz co ci powiedziałam kiedyś.
-Tak, ego amore superare impedimentum omne transcendit.
-Dokładnie, miłość pokona każda przeszkodę. Pamiętaj, że jesteś nocnym łowcą i zakochasz się tylko raz. Jeśli jesteś tego pewna to nic się przecież nie stało, a jeśli nie to jeszcze masz czas by się przekonać.
-Ale ja nie chce za niego teraz wyjść wiedząc, że tak będzie cierpieć. -zaczęła płakać.
-Scar jesteś moim ulubioną bratanicą. Wiec proszę cie nie płacz. Z reszta nie wiesz co czuje, może podobnie jak ty. Może jest zagubiony.-powiedziała, ale dziewczyna nie uspokoiła się na tyle by cokolwiek zrobić.-Weź oddech żołnierzu. Masz być spokojna i mieć czysty umysł. Daj stellę.

Scar posłusznie wykonywała rozkazy anioła wojny. Gdy podała jej stelle Azrael narysowała jej nową rune.

-Pozwoli ci odłożyć uczucia na bok, ale używaj tylko w chwilach złamania, a teraz idź na polowanie.-powiedziała głosem dumnym i wzbiła się w powietrze znikając w chmurach.

Scar wróciła do swojego mieszkania i wzięła swój luk i strzały. Poczekała aż się ściemni i ruszyła do Pandemonium.

***

W tym samym czasie kiedy Scar rozmawiała z Azrael, Alec postanowił posiedzieć w ciszy jednak jego plany zostały pokrzyżowane przez Izzy.
-Braciszku wiesz gdzie pobiegła Scar? Wyglądała dziwnie.-zapowiedziała z troską. Potem zobaczyła minę brata. -Co się stało?
-Jako jedna z dwóch, wiesz dlaczego bierzemy ślub.-zaczął, a Izzy kiwnęła głowa, więc kontynuował. -Scar mnie pocałowała i to było, niesamowite, ale odrazu po tym jak nas nakryłaś znikła. Poprostu poszła. Najgorsze jest to, że chyba mi się podobało.-powiedział z mina przestraszonego szczeniaczka.
-Alec, to dobrze. Będziecie szczęśliwi w tym małżeństwie. Już myślałam ze chodzi ci o to zdjęcie... a tu proszę miłość kwitnie.-zaczęła gadać jak najęta.
-Ale ja nie wiem gdzie jest. Już sprawdzałem monitoring przy jej ulicy nie było jej tam...-zaczął mówić jednak tak jak on przerwał jej, tak ona jemu.
-Alec, ona musi to przemyśleć. A teraz zbieraj się idziesz z nami na drinka do Pandemonium.- powiedziała ale widząc minę brata dodała.-Nie ma żadnego, ale to rozkaz bo inaczej zawiesze cie w roli mojego starszego brata.

Gdy skończyła to mówić wyszła.

***

Pandemonium to jedno wielkie siedlisko podziemnych, demonów i Nefilim. Pojawiają się tam tez przyziemni. Scar dobrze wiedziała gdzie idzie.

Gdy dotarła na miejsce zaczaiła się z boku obserwując bar, parkiet i drzwi. Po krótkiej  chwili do klubu wszedł Jace, nieznana jej rudowłosa, Izzy i Alec. Dziewczyna zauważyła, że posiadają dwa miecze i bransoletkę Izzy. Postanowiła ich trochę poobserwować. Jednak zrezygnowała z tego widząc, że Jace daje kosza jakiejś blondynce, gdy ta ignorując rudowłosa, wepchnęła się miedzy nich i zaczęła nieudolnie podrywać blondyna, a Alec tańczył z Izabell.  Nagle dziewczyna dostrzegła coś podejrzanego.  Jednemu z panów zaświeciły się oczy na czerwono, widziała to już wcześniej u demonów . Był on bardzo silny jednak nie aż tak jak demony które mają imiona.

Obserwowała ich pół godzinny, a demonów pojawiło się więcej. Nagle jeden powiedział coś drugiemu na ucho i machną ręką. Scar zobaczyła jak Alec uderza Jace'a w twarz, a dziewczyny próbują ich rozdzielić. Wtedy złapała za łuk i strzeliła między nich strzałami błyskowa. Odrazu się opamiętali. Potem wycelowała w jednego demona który znikł odrazu kiedy przebiła go strzała. Scar skoczyła do drugiego z nich i zaczęła z nim walczyć dzięki mieczowi przebiła go prawie odrazu, jednak ten zdążył ja zranić.

Chciała wyjść, jednak zawirowało jej w głowie. Zacisnęła zęby i poszła dalej by za chwile upaść jednak przed podłoga uchroniło ją ramie Aleca. 

***

Dziewczyna zamiast do skrzydła szpitalnego trafiła do pokoju Aleca. Mógł tam wejść tylko on i Magnus który został poproszony o pomoc.
-Witaj Alexandrze.-powiedział, gdy się tylko pojawił.
-Witaj Magnusie, twoja pacjentka jest w moim pokoju. Nie miała runy uzdrawiającej, za późno ja narysowaliśmy, potrzebuje teraz czarów.-powiedział bez uczuciowo Alec. I poszedł w stronę swojego pokoju za nim ruszył Magnus.

Gdy tylko tam weszli Alec usiadł obok dziewczyny i złapał ja za rękę. Magnus spojrzał na to z zazdrością.
-Widzę Alexandrze, że szybko znalazłeś sobie pocieszenie.-powiedział zaczynajac uzdrawianie.
-Pamiętaj, że to przez ciebie się rozstaliśmy.-powiedział brązowowłosy.- Z reszta to nie jest takie jakie się wydaje.
-Nie zakochujesz się w dziewczynie z która bierzesz ślub z rozsądku? To co to jest? -zapytał niby wielce urażony. Alec przewrócił oczami, ale spojrzał na spokojna twarz Scar.
-Ja się nie zakochuje.-uśmiechną się promiennie Alek.
-To dobrze, bo już myślałem że nigdy nie porozmawiamy normalnie.-powiedział  czarodziej.
-Nie wiem jak to zrobiła, ale już się na ciebie nie gniewam, nie mam żalu. Po prostu dobrze to będę wspominać. Swoją droga co u tej czarownicy? Sary?-zagadną spokojnie brazowowłosy i spojrzał na to jak Magnus kończy się bawić w uzdrowiciela.
-W sumie to w porządku. Mamy zamiar adoptować dziecko. Jest to czarodziej. Ma dopiero 10 lat, ale wielka moc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro