4
Scar po pocałunku nic nie powiedziała po prostu wyszła i ruszyła przed siebie. Znalazła się na dachu jakiegoś budynku usiadła na krawędzi i wypowiedziała „Ego dabo pro te animam meam" co znaczy „Oddam za ciebie życie". Nagle pojawiała się anielica. Stanęła na ziemi i rozschylila ręce do przytulenia Scar.
-Moja droga Scarlet, po co mnie wezwałaś?-zapytała. Miała piękne, długie blond włosy zaplecione w warkocz do ziemi, a jej oczy były w kolorze tęczy.
-Ciocu Azrael za niedługo mój ślub ale to pewnie wiesz. Wiesz też pewnie, że jest on z rozsądku i rozkazu od rady najwyższych. Jednak ja się chyba w nim zakochałam.-powiedziała przytulając swoją ciocie.
-Moja droga pamiętasz co ci powiedziałam kiedyś.
-Tak, ego amore superare impedimentum omne transcendit.
-Dokładnie, miłość pokona każda przeszkodę. Pamiętaj, że jesteś nocnym łowcą i zakochasz się tylko raz. Jeśli jesteś tego pewna to nic się przecież nie stało, a jeśli nie to jeszcze masz czas by się przekonać.
-Ale ja nie chce za niego teraz wyjść wiedząc, że tak będzie cierpieć. -zaczęła płakać.
-Scar jesteś moim ulubioną bratanicą. Wiec proszę cie nie płacz. Z reszta nie wiesz co czuje, może podobnie jak ty. Może jest zagubiony.-powiedziała, ale dziewczyna nie uspokoiła się na tyle by cokolwiek zrobić.-Weź oddech żołnierzu. Masz być spokojna i mieć czysty umysł. Daj stellę.
Scar posłusznie wykonywała rozkazy anioła wojny. Gdy podała jej stelle Azrael narysowała jej nową rune.
-Pozwoli ci odłożyć uczucia na bok, ale używaj tylko w chwilach złamania, a teraz idź na polowanie.-powiedziała głosem dumnym i wzbiła się w powietrze znikając w chmurach.
Scar wróciła do swojego mieszkania i wzięła swój luk i strzały. Poczekała aż się ściemni i ruszyła do Pandemonium.
***
W tym samym czasie kiedy Scar rozmawiała z Azrael, Alec postanowił posiedzieć w ciszy jednak jego plany zostały pokrzyżowane przez Izzy.
-Braciszku wiesz gdzie pobiegła Scar? Wyglądała dziwnie.-zapowiedziała z troską. Potem zobaczyła minę brata. -Co się stało?
-Jako jedna z dwóch, wiesz dlaczego bierzemy ślub.-zaczął, a Izzy kiwnęła głowa, więc kontynuował. -Scar mnie pocałowała i to było, niesamowite, ale odrazu po tym jak nas nakryłaś znikła. Poprostu poszła. Najgorsze jest to, że chyba mi się podobało.-powiedział z mina przestraszonego szczeniaczka.
-Alec, to dobrze. Będziecie szczęśliwi w tym małżeństwie. Już myślałam ze chodzi ci o to zdjęcie... a tu proszę miłość kwitnie.-zaczęła gadać jak najęta.
-Ale ja nie wiem gdzie jest. Już sprawdzałem monitoring przy jej ulicy nie było jej tam...-zaczął mówić jednak tak jak on przerwał jej, tak ona jemu.
-Alec, ona musi to przemyśleć. A teraz zbieraj się idziesz z nami na drinka do Pandemonium.- powiedziała ale widząc minę brata dodała.-Nie ma żadnego, ale to rozkaz bo inaczej zawiesze cie w roli mojego starszego brata.
Gdy skończyła to mówić wyszła.
***
Pandemonium to jedno wielkie siedlisko podziemnych, demonów i Nefilim. Pojawiają się tam tez przyziemni. Scar dobrze wiedziała gdzie idzie.
Gdy dotarła na miejsce zaczaiła się z boku obserwując bar, parkiet i drzwi. Po krótkiej chwili do klubu wszedł Jace, nieznana jej rudowłosa, Izzy i Alec. Dziewczyna zauważyła, że posiadają dwa miecze i bransoletkę Izzy. Postanowiła ich trochę poobserwować. Jednak zrezygnowała z tego widząc, że Jace daje kosza jakiejś blondynce, gdy ta ignorując rudowłosa, wepchnęła się miedzy nich i zaczęła nieudolnie podrywać blondyna, a Alec tańczył z Izabell. Nagle dziewczyna dostrzegła coś podejrzanego. Jednemu z panów zaświeciły się oczy na czerwono, widziała to już wcześniej u demonów . Był on bardzo silny jednak nie aż tak jak demony które mają imiona.
Obserwowała ich pół godzinny, a demonów pojawiło się więcej. Nagle jeden powiedział coś drugiemu na ucho i machną ręką. Scar zobaczyła jak Alec uderza Jace'a w twarz, a dziewczyny próbują ich rozdzielić. Wtedy złapała za łuk i strzeliła między nich strzałami błyskowa. Odrazu się opamiętali. Potem wycelowała w jednego demona który znikł odrazu kiedy przebiła go strzała. Scar skoczyła do drugiego z nich i zaczęła z nim walczyć dzięki mieczowi przebiła go prawie odrazu, jednak ten zdążył ja zranić.
Chciała wyjść, jednak zawirowało jej w głowie. Zacisnęła zęby i poszła dalej by za chwile upaść jednak przed podłoga uchroniło ją ramie Aleca.
***
Dziewczyna zamiast do skrzydła szpitalnego trafiła do pokoju Aleca. Mógł tam wejść tylko on i Magnus który został poproszony o pomoc.
-Witaj Alexandrze.-powiedział, gdy się tylko pojawił.
-Witaj Magnusie, twoja pacjentka jest w moim pokoju. Nie miała runy uzdrawiającej, za późno ja narysowaliśmy, potrzebuje teraz czarów.-powiedział bez uczuciowo Alec. I poszedł w stronę swojego pokoju za nim ruszył Magnus.
Gdy tylko tam weszli Alec usiadł obok dziewczyny i złapał ja za rękę. Magnus spojrzał na to z zazdrością.
-Widzę Alexandrze, że szybko znalazłeś sobie pocieszenie.-powiedział zaczynajac uzdrawianie.
-Pamiętaj, że to przez ciebie się rozstaliśmy.-powiedział brązowowłosy.- Z reszta to nie jest takie jakie się wydaje.
-Nie zakochujesz się w dziewczynie z która bierzesz ślub z rozsądku? To co to jest? -zapytał niby wielce urażony. Alec przewrócił oczami, ale spojrzał na spokojna twarz Scar.
-Ja się nie zakochuje.-uśmiechną się promiennie Alek.
-To dobrze, bo już myślałem że nigdy nie porozmawiamy normalnie.-powiedział czarodziej.
-Nie wiem jak to zrobiła, ale już się na ciebie nie gniewam, nie mam żalu. Po prostu dobrze to będę wspominać. Swoją droga co u tej czarownicy? Sary?-zagadną spokojnie brazowowłosy i spojrzał na to jak Magnus kończy się bawić w uzdrowiciela.
-W sumie to w porządku. Mamy zamiar adoptować dziecko. Jest to czarodziej. Ma dopiero 10 lat, ale wielka moc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro