Nie mam czasu
- Nie mam czasu.
Powiedział ktoś ważny do kogoś mniej ważnego i odszedł w swoją stronę, pozostawiając Człowieka na środku ulicy z pytaniem, które nie zdążyło opuścić jego ust:
„Kto odebrał ci ten czas, biedaku?"
Za chwilę wrócimy do Człowieka pozostawionego samemu sobie na środku ulicy, jednak wpierw przyjrzyjmy się jego pytaniu. Na pierwszy rzut oka wydaje się banalne, dość naiwne, jednak jeśli lekko pochylić głowę w prawo, można w nim doszukać się ukrytego sensu. Uprzejmie proszę Czytelnika o pochylenie głowy.
Bardzo ciekawe zagadnienie porusza Jean Twenge, profesor psychologii na jednym z uniwersytetów w San Diego, podczas obserwacji swoich studentów na zajęciach. Dochodzi w nim do wniosku, że z XXI wiekiem nastąpił niesamowity wzrost poziomu narcyzmu i egoizmu u młodych ludzi. Mówi o nich „Pokolenie Ja", uważając ich za najbardziej egocentryczną, narcystyczną, nastawioną na rywalizację, pewną siebie i indywidualistyczną grupę w całej historii. Ludzie ci uważają swój cel za najważniejszy i na jego wykonanie stawiają wszystko, zapominając o innych.
Tak więc z wiedzą o pokoleniu Ja, możemy udzielić odpowiedzi samotnemu Człowiekowi, pozostawionemu na ulicy. Ludzie sami odbierają sobie swój czas, inwestując go w swoje projekty i swoje problemy, nic nie pozostawiając na życie z innymi, bądź na przypadkowe spotkania i bezinteresowną pomoc.
Samotny Człowiek, świadom już, że nie jest wystarczająco ważny, ani istotny dla ludzi zajętych, by poświęcili mu chwilę swojego czasu, ruszył wzdłuż ulicy, poruszając się zupełnie niepostrzeżenie w tłumie ludzi. Wszyscy się śpieszyli się do tylko sobie znanych miejsc. Ciekawiło go jak to możliwe, że ludzie tak łatwo porzucają wolną wolę jaka im została ofiarowana, tylko po to by zostać czyimś niewolnikiem. Tak - samotny Człowiek zamyślił się nad tym chwilę.
Czas nie jest czymś realnym, ani materialnym, jednak właśnie niego oczekują od nas wielcy tego świata. Praca zabiera nam czas, nasze zmartwienia zabierają nam czas (i przy okazji zdrowie psychiczne), a oni pozwalają go sobie odbierać. Nie krzyczą, nie walczą, ale posłusznie słuchają poleceń, które zapełniają nam całe godziny dnia. Stają się niewolnikami czasu i zamiast władać samymi sobą, zostają marionetkami czasu.
Samotny Człowiek pokręcił głową, załamany odkryciem. W ten sposób ludzie tego świata nie osiągną niczego dobrego. Co więcej, samotny Człowiek spodziewał się, że nie tylko co nie osiągną niczego dobrego, co raczej stracą coś niezwykle ważnego i potrzebnego do tego, by żyć. Żyć, w sensie żyć z pełnią wolności, bo życie w sensie oddychania jest nam raczej niezbędne (idąc tym tropem, mogłabym zadać pytanie "czy trupowi potrzebny jest czas", ale nikt nie potwierdził jeszcze istnienie zombie).
Samotny Człowiek usiadł na równie samotnej ławce w środku miejskiej dżungli. Ludzie mijali go jakby był niewidzialny i krzywili się gdy tylko unieśli na niego wzrok. Człowiekowi to nie przeszkadzało. Mógł w spokoju przypatrywać się wiecznemu pośpiechowi i rozmyślać o potędze jaką był czas. Ktoś to miał czas musiał być niesamowitym człowiekiem.
Człowiek zaczął zastawiać się, co innego jest jeszcze potęgą świata, gdy odpowiedź nadeszła sama, zupełnie niespodziewanie w postaci otyłego człowieka, śpieszącego na swoich krótkich nóżkach prawdopodobnie na jakieś spotkanie. Rozmawiał dość głośno przez telefon, śmiejąc się lekko zdyszanym głosem. Co jakiś czas powtarzał do słuchawki, niczym jakieś tajemne zaklęcie "czas to pieniądz".
Tak, zdecydowanie to kolejna potęga tego świata. Pieniądze. Czas to pieniądz? A może pieniądz to czas? Możemy pójść do sklepu i zapytać sprzedawcę "Przepraszam, są może trzy kwadranse?", na co on z uśmiechem odpowie "Oczywiście. Przed chwilą wyjąłem z pieca, jeszcze cieplutkie".
Nie, to zdecydowanie nie miało racji bytu.
Więc czas to pieniądz, ale pieniądz to nie czas. Poświęcając swój czas możemy dostawać pieniądze, które w gruncie rzeczy mogą pozwolić nam żyć w szczęściu. Jednak ludzie to zachłanne mendy, dasz im palec, a oni będą chcieli całą dłoń. Więc kiedy odkryją, że mogą poświęcić swój czas - nic nie znaczące godziny życia - w zamian za fortunę, oddadzą wszystko.
Szkoda, że nie działa to w obie strony - pomyślał smutno Człowiek. - Kupiłbym sobie trzy, cieplutkie kwadranse.
Idąc przez koleje ulice i obserwując jak słońce powoli zbliża się ku zachodowi, zaczął się zastanawiać jak życie musi wyglądać z góry. Czy dla takiego Słońca, lub Księżyca jesteśmy tylko głupimi, pędzącymi mrówkami? Kiedyś pewien filozof opisał gatunek ludzki, jako wściekłego, rozpędzonego wierzchowca, który z zasłoniętymi oczami biegnie ku przepaści. Tylko od sprytu i świadomości swoich czynów zależy, czy rozpędzony koń stanie i ostrożniej zbada teren. Samotny Człowiek musiał przyznać, że opis ten częściowo pasował do ludzi.
Kiedy przestaniemy pędzić i odganiać wszystkie głosy, ostrzegające nas przed przepaścią - kiedy przestaniemy "nie mieć czasu", może rozejrzymy się dookoła?
Przecież w każdej kreskówce, Kojot goniący za Strusiem Pędziwiatrem, wybiegał poza krawędź przepaści, a dopiero potem następowała chwila jego refleksji i gdy rozejrzał się, dopiero spadał w dół.
Nie powinniśmy brać z niego przykładu, ale lepiej uczymy się na cudzych błędach. Niech więc Kojot z kreskówki, spadający w przepaść, będzie naszym przykładem, gdzie doprowadzi nas zbędny pośpiech, bez choćby zastanowienia, albo chwili już spóźnionych spostrzeżeń.
Nawet nie spostrzegł kiedy na niebie pojawiły się kolory czerwieni, a słońce było już w połowie ukryte za horyzontem. Samotny Człowiek, zmęczony poszukiwaniem cały dzień kogoś, kto miałby czas, miał ochotę położyć się na trawniku i zasnąć. Nie miał siły iść dalej.
Wtem jego oczom ukazało się dziecko. Na plecach miał ciężki plecak, opuszczony aż na wysokość kolan, a głowę pochyloną w dół, jakby ciągnąc się płyty chodnikowe były niesamowicie interesujące.
- Przepraszam - zagadał samotny Człowiek. - Masz czas?
Dziecko spojrzało na niego, z lekkim przestrachem, by potem zainteresować się nieznajomym.
- Mam - odparło dziecko. - A co?
- Zgubiłem się - wyznał Człowiek. - Pomożesz mi trafić do domu?
- Dobra - skinęło głową dziecko. - A gdzie mieszkasz? - zapytało dziecko, na dobre zapominając o swoim poprzednim celu podróży.
Dziecko i Samotny Człowiek mieli przed sobą długa drogę, ale Człowiek cieszył się z samego faktu powrotu do domu. Nawet zmęczenie nie przeszkadzało mu już tak bardzo, gdy mógł otworzyć do kogoś usta i podzielić się swoimi spostrzeżeniami.
- Dlaczego masz czas? - zapytał w końcu dziecka. Ono tylko wzruszyło ramionami.
- No... Po prostu mam. Nie śpieszy mi się nigdzie.
- Nie musisz nic zrobić? Nie powinieneś mieć jakiś obowiązków? - dopytywał dalej. Dziecko zamyśliło się, bawiąc paskami plecaka.
- No mam, ale zrobię jutro. Jutro też będę miał czas - zadecydowało Dziecko.
Samotny Człowiek - który już nie był tak do końca samotny - wyciągnął z jego słów wnioski.
Dziecko pomagało mu, nie dlatego iż miało czasu więcej niż przeciętny dorosły. Dziecko pomagało mu, ponieważ nie szukało materialnych uciech w pieniądzach, ani nie goniło do potęgi. Swój czas mogło poświęcić obowiązkom, ale i tak zostawało go na tyle wiele, że nie miało oporu przed ofiarowaniem go.
- A ty? - zapytało nagle Dziecko. - Masz czas?
Człowiek uśmiechnął się lekko, kiwając głową.
- Mam czas. Ale gdy mam go za dużo, zawsze się gubię - odparł zgodnie z prawdą. Dziecko przyjęło do wiadomości odpowiedź Człowieka, kiwając wolno głową.
- Moi rodzice nie mają już czasu - powiedziało z żalem, wzdychając. Spojrzało na nie.
- Dlaczego?
- Są bardzo zajęci. Ale ja to rozumiem. Są zajęci, byśmy ja i brat mieli co jeść i za co żyć. Wyjaśnili mi to już - odparło, bardzo poważnie. Człowiek pokiwał głową, rozumiejąc powagę Dziecka.
- To bardzo mądre z twojej strony.
- Wiem - skinęło dumnie głową. - Szanuję to, że nie mają czasu. Choć czasem mi smutno, to rozumiem to... Wiesz co?
- Hm?
- Chciałbym oddać im swój czas - wyznało Dziecko. - Żeby mieli trochę dla siebie. No wiesz, żeby było sprawiedliwie - wyjaśniło. Człowiek posłał mu, krzywy uśmiech.
- Wiesz jak to jest. Kiedy jest się dzieckiem, ma się dużo czasu i energii, ale nie masz za grosz pieniędzy. Kiedy dorastasz i stajesz się dorosłym, masz już pieniądze i energię, ale wtedy zaczynasz tracić coś tak cennego jak czas. A kiedy jesteś takim starym prykiem jak ja, masz pieniądze, dużo czasu, ale energii... Już nie bardzo - westchnął ciężko. Dziecko spojrzało na Człowieka, z błyszczącymi oczami.
- Ty też jesteś mądry! - orzekło, na co Człowiek poczuł nagły przypływ dumy.
- Dziękuję ci bardzo.
- Wiesz co? Ja nigdy nie powiem, że nie mam na coś czas! - zapewniło. Człowiek pokręcił głową, zasmucony, że musi zburzyć idealny plan Dziecka.
- Tobie też kiedyś zabraknie czasu. Jednak możesz obiecać sobie, że będziesz mówił "Nie mam czas" tylko wtedy, gdy naprawdę nie będziesz mieć czasu - zaproponował Człowiek. Dziecko, chwilę rozważało jego słowa, by w końcu pokiwać głową.
- A więc, obiecuję...!
Z dedykacją
Dla profesora Franciszka.
Poczekam aż zatęskni. Bo jeśli kocha to poczeka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro