9. Finał strefy footbalu
W poprzedniej części:
Julia wróciła do swoich bliskich. Spełniła jedno ze swoich marzeń, więc może pomóc spełnić marzenie królewskich: wygrać finał strefy footballu.
(Jakaś wejściówka)
Julia
Przygotowania szły wielką parą. Kolejne dni szły w takim szyku:
Wstać, zjeść, trenig królewskich, trening na sucho, obiad, nauka, trening na lodzie, nauka Julii, kolacja, spać. Co do treningu na sucho to: ubieram rolki biorę kij do unihokeja i jadę do skate parku. Tam piłeczką wykonuję różne triki. A jeśli chodzi o Julię to razem z Axelem przychodzą na mój trening i po nim zakładają łyżwy i uczę małą podstaw. Wtym czasie gawędząc z Axelem. Fajnie się z nim rozmawia. Na samym początku nie odzywał się do mnie wógóle. Był do mnie nastawiony obojętnie. I tak mijają dni, a do finału został tylko tydzień. Zmierzyć się mamy z Liceum Kirkwood. Coś mi mówi, że coś się wydarzy. Przed i w trakcie meczu. Tylko niewiem co.
Na ten tydzień zrezygnowałam z treningów na lodzie zupełnie zajmując się Królewskimi. Zaproponowałam by w godzinach mojego treningu był drugi królewskich, by dopracować wszelkie nie dociągnięcia. Nie spałam po nocach bo myślałam jak im jeszcze pomóc. Wymyśliłam nawet kilka taktyk, mimo iż to nie moja rola. Na te siedem dni stałam się kłębkiem nerwów mimo iż to nie ja gram.
W piątek podczas pierwszego treningu byłam blada jak ściana po kolejnej nie przespanej nocy. Ręce mi się trzęsły, przez co wszystko wypadało mi z rąk. Kiedy po raz trzeci strąciłam butelki to, Jude odłączył się od trenujących i podbiegł do mnie:
- Julia, musisz odpocząć.
- Co?! - otworzyłam szerzej oczy. - Nie mogę! jutro finał!
- Możesz. Wystarczająco nam pomagasz od miesiąca, nie skupiasz się na niczym innym, więc nalegam na odpoczynek!
- No dobra. - niechętnie się zgodziłam.
Kiedy zeszłam z boiska to udałam się do łóżka. Zerkając na godzinę, była 11:49, hmmm może spotkam się z Julią i Axelem? Tak to dobry pomysł. Napisałam esemesa z propozycją spotkania. Odpisał mi po chwili. Zgodzili się tylko że na 16:00... Trudno prześpię się trzy godziny. Po chwili chrapałam przytulona do poduszki.
Obudziłam się o 15:00 bo tak zaczął dzwonić mój budzik. Mam godzinę żeby być w skate parku. Tak umówiliśmy się na rolki bo łyżwiarki znowu mają turniej. Wrrrrr. Do skate'a mam 15 minut lecz wolę być przed czasem, czyli wychodzę o 15:40. To idę coś zjeść lecz najpierw się przebiorę, bo nie pójdę w stroju menadżerki. Wzięłam z szafy czarne leginnsy i szarą bluzę z napisem ,,Sometimes I Hate/Love you" poczym swoje kroki skierowałam do kuchni. Po pysznych gofrach wróciłam po rolki i telefon i w świetnym nastroju wyjechałam z domu.
Byłam pięć minut przed czasem a rodzeństwo Blaze już na mnie czekało. Zaczęliśmy robić kółka a potem jakieś skomplikowane figury. Było fajnie. Po jakimś czasie usiedliśmy bo nie mieliśmy sił, oprócz Julii, ona to wręcz pędziła na tych kółkach.
Temat zszedł na jutrzejszy mecz:
— Nie mogę się doczekać jutra — rzekł chłopak patrząc na swoją siostrę
— A czemu?
— Jutro gram ważny mecz.
Spojrzałam na niego, czyżby grał w Kirkwood? Gra w piłkę, a innego meczu jutro chyba nie na.
— A czy — zaczęłam ostrożnie — jesteś zawodnikiem Liceum Kirkwood?
— Tak.
— A co myślisz o Akademii Królewskiej? — zaczęłam nerwowo splatać palce.
— Myślę, że nie mają z nami szans.
— Ja bym ich tak nie ignorowała... — zaczęłam — są silni i mają bardzo precyzyjne strzały.
— A skąd ty to niby wiesz? — jego czekoladowe tęczówki utkwiły we mnie
— No ja — głos mi się zawieszał — tak jakby jestem menadżerką Królewskich?
— Co?! — chłopak się zdenerwował — Jak mogłaś mi nie powiedzieć! — Podniósł głos, posłał mi spojrzenie pełne gniewu i odwrócił się na pięcie. W ostatniej chwili chwyciłam go za ramię.
— Axel uspokój się — mój ton był błagalny — Ty też mi nie powiedziałeś że jesteś z Kirkwood.
— Cześć — powiedział coś Julii i razem odeszli. Długo patrzałam za nimi a potem opadłam na ławkę uparcie wbijając wzrok w ziemię. Łzy cisnęły mi się do oczu. Czułam złość, smutek i bezradność jednocześnie. Miałam go za przyjaciela a on odszedł...
Następnego dnia
Wstałam o 8. Przez pół nocy nie mogłam zasnąć. Lecz udało mi się to. Ubrałam się w strój menadżerki i zeszłam na śniadanie. Postanowiłam, że porozmawiam z Axelem przed meczem, jeśli mnie nie posłucha trudno, chociaż mam nadzieję, że jednak... Mecz odbędzie się na stadionie zbudowanym specjalnie na takie wydarzenia. Weszłam do schowka i wzięłam wcześniej przygotowane przez siebie rzeczy. Potem kiwnęłam tacie głową na znak, że wychodzę i wsiadłam do limuzyny ojca.
Stadion wywarł na mnie wielkie wrażenie. Przyjechałam przed drużyną. Postanowiłam przygotować wszystko przed pierwszym gwizdkiem. Kiedy wracałam się pod szatnię by sprawdzić czy przyjechała moja drużyna, jednak natknęłam się na Axela, spojrzałam na niego. To może być moja jedyna szansa.
Axel
Szedłem do szatni. Miałem powiedzieć jeszcze kilka słów drużynie przed pierwszym gwizdkiem. Jednak natknąłem się na nią. Spojrzała mi w oczy. Była zmieszana i było widać że się waha czy podejść czy nie. Jednak wybrała pierwszą opcję.
— Axel, Możemy porozmawiać?
Cały czas jej piwne tęczówki patrzały na mnie z wyczekiwaniem i iskierką nadziei. Chciałem się zgodzić i porozmawiać, a jednak wypowiedziałem zupełnie inne słowa:
— Słuchaj Light — nie Wiem czemu mój ton stał się taki straszny — Nie chcę z tobą rozmawiać. Nie chcę cię znać, ani żeby moja siostra miała jakikolwiek kontakt z tobą.
Oczy jej momentalnie się zaszkliły. Nie chciałem jej zranić. Nie mam pojęcia co kazało mi to powiedzieć. Widać było że zaraz się popłacze. Zmieszałem się. Nie poznałem własnego siebie. Chciałem coś powiedzieć lecz nie zdążyłem.
— Dobrze dam wam spokój — mówiła pół szeptem, a głos jej się łamał — Powiesz swojej siostrze by nigdy nie rezygnowała z marzeń, a teraz żegnaj.
Odwróciła się i uciekła
Julia
Te słowa strasznie bolały. Biegłam przed siebie. Łzy próbowały na siłę wyjść na świat, lecz ja nie chciałam tego. Kręciłam w jakiś zakręt, a potem się zatrzymałam. Tam stał Jude z resztą drużyny. Nie mogą teraz ze mną rozmawiać, bo wyczują odrazu co jest nie tak. A ja nie jestem na siłach, żeby o tym mówić. Już mieli do mnie podejść lecz szybko pokręciłam głową i pobiegłam w nieznanym kierunku. Wkońcu dobiegłam do ślepego zaułka. Nikt za mną nie biegł. Wybuchłam cichym płaczem. Tłumiłam go od wczoraj. Te słowa strasznie mnie zraniły, jednak dotrzymam jego słowa. Dam im spokój. Kiedy uspokoiłam się to do rozpoczęcia meczu pozostało 10 mimut. Szybko pobiegłam na murawę. Moja drużyna już się rozgrzewała. Lecz Kirkwood nie gdzie nie było. Zdziwiłam się, lecz miałam inny problem, chłopacy przerwali rozgrzewkę i szli w moim kierunku.
— Co się z tobą dzieje? — Jude spytał od razu — Dlaczego płakałaś?!
— Chłopaki proszę nie teraz okey? Nie jestem na siłach mówić o tym teraz.
Posłali mi dziwne spojrzenia, a potem poszli ustawić się na swoich pozycjach.
Mecz już powinien się zacząć, lecz przeciwnej drużyny w dalszym ciągu nie było. Do nas podszedł sędzia.
— Liceum Kirkwood ma nie pełny skład więc przegrywają walkowerem, gratulacje
Jak to nie kompletne co się stało? Na to odpowiedzi nie dostanę.
Nie świętowaliśmy wygranej, a mi coś nie pasowało. Moje przeczucie się spełniło, lecz mam wrażenie że ktoś to zaplanował tylko kto. Siedzieliśmy w budynku Akademii w kółku przed nami leżała masa przekąsek. Nikt się nie odzywał, a powinniśmy rozmawiać o wakacjach. To spotkanie na którym jesteśmy wszyscy. Po nim każdy jedzie na wakacje. Nie będziemy się widzieć przez dwa miesiące. Rozmowa zaczęła się po godzinie. Byłam nieobecna lecz udzielałam się. Dwa miesiące to dużo czasu.
Wtym samym czasie Axel Blaze siedział w szpitalu. Zranił swoją przyjaciółkę, nie zagrał ważnego meczu, a jego młodszą siostrzyczkę potrąciła ciężarówka kiedy szła na mecz swojego brata.
Żadne z nich nie wiedziało, że sprawcą jest nie kto inny jak nie Rey Dark. Zrobił to tylko i wyłącznie dla zwycięstwa. Wszystko zaplanował, każdy szczegół i jego plan zadziałał. Teraz tylko musi dopilnować by jego ,,córka" nie zaczęła myszkować mimo że wie jak dobra w tym jest dziewczyna
_____________________________________
Cześć!
Wiem dawno nie wrzucałam nic... Lecz wzamian daję wam najdłuższy as wszystkich rozdziałów jakich bowiem napisałam. Zazwyczaj mają one po 800 słów A tej oprócz tego wpisu ma 1295. Więc różnica jest co nie? W weekend spróbuję coś napisać, bo jadę do Olsztyna na wycieczkę klasową. Jedziemy jakimś TLK który jedzie z tam z Gdańska trzy godziny więc czas będzie zwłaszcza, że mam już napisanie 600 słów kolejnego rozdziału i planuję go długim. Więc wyczekujcie kolejnej części bo pojawi się ona wtem weekend lub wtorek!
Zapowiedź kolejnej części:
Nadchodzi wrzesień a z nim nowy sezon piłkarski. Julia i królewscy znowu się spotykają. A ich pierwszym przeciwnikiem będzie? Tu ich czeka niespodzianka od ojca bohaterki. Bo będzie to Gimnazjum Raymona którego drużyna piłkarska nie gra żadnych meczy. Co wymyślił Ray Dark? Tego dowiecie się w następnej części pt.: Nowy sezon ale będzie się działo!
Julia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro