Przyszłość
Śmieszne, potrafię wyobrazić sobie moją przyszłość, ale nie widzę w niej siebie. [Wiem zamień na planuję]. Wiem, jakie mam plany na wakacje. Wiem, jakie będę miała korepetycje w przyszłym roku. Wiem, czego muszę się nauczyć by zdobyć laureata z biologii. Wiem, jakie muszę mieć oceny, jeśli nie zdobędę laureata, by dostać się do najlepszej szkoły. Wiem, do jakiej szkoły pójdę, jeśli nie dostanę się do najlepszej. Wiem, jaką szkołę wybiorę "na wszelki wypadek", gdybym się nie dostała do dwóch pierwszych. Wiem, kiedy zarezerwować korepetycje z biolki i z chemii do matury (dwa lata wcześniej :')). Wiem, jakie wyniki muszę mieć na maturze, by dostać się na UM do Wrocławia. Wiem, jaką wybiorę specjalność. Wiem co zrobić, by wyprowadzić się z tego kraju jak najszybciej. Wiem, gdzie się wprowadzę i gdzie (najprawdopodobniej) zostanę. Wiem ile muszę odłożyć pieniędzy.
Tyle, że boję się co będzie. Wiem, to brzmi głupio. Boję się, że ośmieszę się na obozie konnym. Boję się, że cały mój wysiłek pójdzie na marne. Boję się szkoły, klasy. Już jestem pośmiewiskiem. Boję się, że będzie to samo co w I klasie. Że wszystko się powtórzy. Znowu będę przęmęczona, będę musiała zrezygnować z pasji, że znowu każdy dzień będzie wyglądał tak: 6:00 pobudka, 6:45 wyjście do szkoły, 8:00-16/17:00 szkoła, 16/17:45 dotarcie do domu, 18:00-19:30 korepetycje, 19:30-22:00 nauka, 22:00 sen; boję się, że sobie nie poradzę, boję się projektów grupowych (chyba najbardziej). Wszyscy mi mówią, że to był mój wybór. Ale skąd 12 letnia ja miała wiedzieć jak będzie w tej szkole? Zresztą, gdybym miała dokonać wyboru jeszcze raz to wybrałabym tak samo, bo inne gimnazja w zasięgu 30 km od mojego domu, to dno i patola (serio, nie przesadzam). Boję się kontaktu z ludźmi. Stresuję się za każdym razem, gdy muszę komuś odpisać (dlatego czasem tego nie robię, przepraszam), coś ogłosić, wyróżnić się z tłumu czy zapytać. Boję się, że ten cholerny kraj upadnie i moje plany spie*dolą [tu powinien być messengerową uśmiech "zabij sie" ☺]. Boję się, że nie wyjdę z depresji i moje życie już zawsze będzie wyglądać tak jak teraz (podpowiem, jeśli ktoś nie wie: ch*jowo).
Chciałabym żyć inaczej. Brać pod uwagę marzenia, których nawet nie uwzględniłam w moim planie na życie, a nie "stabilność finansową" i "wszędzie znajdę pracę". Chciałabym jeździć na łyżwach i zostać projektantem wnętrz. Oba są wpisane na listę "lol, raczej nigdy". Taak, mam chyba z 50 list różnych rzeczy w moim bullecie. Chciałabym mieć minimalistyczne... w sumie wszystko - pokój, bullet journala (tego chyba jestem najbliżej), szafę, kosmetyczkę, biblioteczkę. Nie umiem przekonać mamy, że 3/4 rzeczy mi się po prostu nie przyda. Chciałabym wreszcie coś napisać (coś w sensie powieść, nie rakową książkę z sytuacjami), kocham pisać, ale... coś mnie trzyma. A tak, boję się krytyki. Udaję, że mam gdzieś opinie innych, ale niestety tak nie jest. Chciałabym potrafić napisać pierwsza, zagadać. Nie, sory, jestem introwertykiem, ktoś mnie musi zaadoptować. Chciałabym być aktywna na lekcji. Chciałabym sobie kogoś znaleźć (chłopaka, dziewczynę czy przyjaciół...). Chciałabym dokończyć ten rozdział, ale ciągnął by się przez kilka stron A4...
Czasem przechodzi mi przez myśl:
- halo, mnie już wtedy nie będzie...
- jeśli będzie naprawdę źle, to zniknę...
...
Wow, już 70 miejsce w duchowe. (pewnie na 70, ale ciii).
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro