Hej, tak jak napisałyście, postaram się skupiać na pozytywnych, więc opiszę wam mój sen, bo był całkiem przyjemny. Chciałabym jeszcze podziękować wszystkim osobą, które tu są że mną. Wasze komentarze naprawdę wiele dla mnie znaczą i motywują ❤

◾◾◾

Obóz, rajd. Ch*j wie czemu to są góry i zima. Jadę na moim ulubionym koniu (najstarszym i najwolniejszym, ale i tak go uwielbiam). Docieramy na miejsce. Wejście tego czegoś wygląda jak wejście do jaskini. W środku jakaś mieszanka stajni z domem i stołówką, jasno i przytulnie, pochodnie na drewnianych kolumnach i siano na podłodze. Budujemy coś w rodzaju szałasu że słomy (?). Nie wiem jak to zrobić, więc naśladuje K. Ktoś przychodzi z zewnątrz i mówi, że burza, śnieżyca i ogólnie pizga złem, więc zostajemy tu na kilka dni. K ma taką swoją jakby kanapę w kącie w kształcie kwadratu i z bokami po każdej stronie oprócz przedniej, siedzę tam i czytam gazetę, a K coś robi (kanapa była serio duża, tak 2x2 metry). Śpimy przytulone do siebie pod kocykiem.

◾◾◾

Uwielbiam, gdy mi się śni, że przytulam K. To mi daje jakieś takie poczucie bezpieczeństwa...

◾◾◾

Z miłych rzeczy, to jeszcze fakt, że nie idę do mojej psycholog, tylko udało mi się przekonać mamę, by zmienić.

◾◾◾

Dobranoc 😘

◾◾◾

BTW, czemu mam wrażenie, że połowę wpisów tu pisze/sprawdzam i publikuję siedząc w wannie i czekając, aż się odżywka wchłonie?