Rozdział Trzynasty
Sara :
Budzę się cała zlana potem i podniecona do granic wytrzymałości. Spoglądam na elektroniczny zegarek stojący na nocnej szafce. Wskazuje 02:45 w nocy. Szlak! Od tygodnia nie przespałam spokojnie ani jednej nocy. Właśnie tyle minęło od propozycji jaką złożył mi Stark. Równie tyle samo czasu się nie widzieliśmy. Carla powiedziała mi, że jej brat wyjechał w jakąś delegacje biznesową. Miałam dzięki temu czas na przemyślenie jego oferty. Oczywiście dodatkowym plusem był spokój w pracy. Mogłam bez obaw, że się na niego natknę, jeździć windą. Wzdycham i wstaję z łóżka żeby pójść do kuchni czegoś się napić. Gdy nalewam do szklanki soku pomarańczowego słyszę jak w drzwiach wejściowych przekręca się zamek. Mia wraca do mieszkania, po nocnych występach w Klubie
“Prince “. Właściciel po zeszłotygodniowych pokazach, podpisał z jej zespołem kontrakt na dwa lata. Tak, więc Mia mogła rzucić pracę kelnerki i skupić się już tylko na tańcu.
-Cześć. Czemu jeszcze nie śpisz? - pyta się zamykając za sobą drzwi
-Koszmary… - odpowiadam dopijając sok.
-Skoro tak twierdzisz… kiedy wraca Stark? - pyta
Odstawiam pustą szklankę do zlewu i siadam obok Mii na kanapie w salonie.
-Na poniedziałek jest zaplanowana kolejna sesja zdjęciowa biżuterii Eryki, więc pewnie wrócił dziś.. Nie widziałaś go przypadkiem w klubie?
-Nie. Ale za, to widziałam Anabell. Tą modelkę ze zdjęć, które mi pokazywałaś. Siedziała w prywatnej loży z Davidem . - odpowiada Mia z lekkim grymasem na twarzy
-Podoba Ci się, co?
-Ale, że kto?
-No David. Właściciel klubu.
-Hmm.. Może trochę..
-Oj, chyba więcej niż trochę.
-To kobieciarz. Tak samo jak i ten Twój Michael. - stwierdza
-Żaden mój! - mówię stanowczo
-Ale może być.
-Nie. Ja nie bawię się w luźne związki.
-Co Ci szkodzi spróbować? - drąży
-Mia. Już o tym rozmawiałyśmy.
-No tak, ale..
-Żadnego “ ale “.
-Ok, ok. Spokojnie.
-Chodźmy już lepiej spać. - proponuję
-Dobry pomysł. - zgadza się Mia
(9:50 rano. Niedziela.)
Budzi mnie dzwoniący telefon. Spoglądam na wyświetlacz, to nie budzik. Ktoś do mnie dzwoni z numeru zastrzeżonego. Pół przytomna
odbieram..
-Halo?
-Witaj. Bądź gotowa za 0:15 minut. Zabieram Cię na śniadanie.
-Ale… halo? Kto mówi?
Nie dostaję odpowiedzi bo rozmówca się rozłączył. Nim zdążę się zastanowić nad tym, kto dzwonił, do mojego pokoju wchodzi Mia.
-Wstałaś już? - pyta
-A wyglądam jak bym wstała?!
-No nie.. Coś Ty taka zła z samego rana?
-Sorry.. Przed chwilą odebrałam dziwny telefon.
-Tzn?
-Ktoś z zastrzeżonego numeru do mnie zadzwonił i powiedział, że za chwilę zabiera mnie na śniadanie. - tłumaczę
-Może, to Stark?! - mówi z entuzjazmem przyjaciółka
-Hmm.. Możliwe..
-I co zamierzasz zrobić?
-Wiesz chyba pójdę z nim na, to śniadanie. - stwierdzam
-Wiedziałam! Będzie romans, będzie romans! Będzie seks! - krzyczy radośnie Mia
-Nie, nie, nie. Nic z tych rzeczy. Wytłumaczę mu tym razem na spokojnie, że nic między nami nie będzie.
-Dobra, dobra. Ja wiem swoje.
Patrzę na przyjaciółkę z pod oka. Jest po prostu nie możliwa. Wstaję z łóżka i w tym samym momencie słyszę dzwonek do drzwi..
-To pewnie Twój Michael. Otworzę! - mówi Mia
I sekundę później nie ma jej już w pokoju. Wchodzę do łazienki wykonać poranną toaletę.
_
Michael :
( mieszkanie Sary )
Czekam już na Sarę dobre 0:20 minut. Co Ona tyle czasu robi? Siedzę na barowy stołku przy kuchennym blacie i piję kawę zrobioną przez jej współlokatorkę, która mnie wpuściła do mieszkania. Oświadczyła, że Sara za chwilę przyjdzie i kazała czekać. Sama po zrobieniu kawy gdzieś się ulotniła. Zaczynam czuć lekkie zniecierpliwienie. Już nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczę. Ten tydzień był dla mnie koszmarem. Chyba zaczynam mieć obsesję na jej punkcie. Cholera! Co się ze mną dzieje? Przecież ja się tak nie zachowuje. Nie zabiegam o kobiety. Zawsze, to one się o mnie starały. Dlaczego teraz jest inaczej? Co ma Sara, że chcę ją mieć? Ta dziewczyna budzi we mnie skrajne emocje.. Dopijam kawę i gdy odstawiam pustą już filiżankę na spodek, do kuchni wchodzi ta na, którą czekałem.
-Dzień dobry, Michaelu. - mówi jeszcze lekko zaspanym głosem
-Dzień dobry, Saro. - odpowiadam odwracając się ku niej
-Gdzie jedziemy na, to śniadanie? - pyta
-Niespodzianka. - odpowiadam z lekkim uśmiechem
-OK. - zgadza się
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro