Rozdział Szósty
Sara :
( chwila obecna )
-Teraz też mi pokażesz język? Saro. - pyta się ten bezczelny Dupek
Próbuje wyrwać rękę z jego mocnego uścisku, ale niestety mi się, to nie udaje. Skubaniec silny jest.
-Czy mógł byś łaskawie mnie puścić?! - staram się mówić grzecznie
-Nie przypominam sobie żebyśmy byli na “Ty “. - odpowiada złośliwie
Nie wytrzymuję i krzyczyę..
-Puść mnie do jasnej cholery!
On jednak dalej tego nie robi. Zaciska swoją silną dłoń na mym nadgarstku jeszcze mocniej i przyciąga bliżej siebie.
-Jesteś bardzo nie kulturalna, Saro. Takie zachowanie nie przystoi dorosłej kobiecie. - mówi opanowanym głosem co mnie jeszcze bardziej wkurza
-Ja jestem nie kulturalna? Ja? To Ty, a przepraszam, to Szanowny Pan mnie wczoraj potrącił i nawet nie raczył przeprosić. Ba! Nawet się Pan nie obejrzał za siebie. - tłumaczę mu
-Ale, to Pani mnie obraziła nazywając Dupkiem i pokazując język. - odpowiada
Nagle dociera do mnie, że winda po tym jak ruszyła zaraz się zatrzymała, ale drzwi się nie otworzyły. Widocznie Pan mądra ją zablokował.
-Chcę z tąd wyjść. - mówię stanowczo
-Teraz ja będę mało kulturalny Panno White.
Mówi poważnym głosem i popycha mnie na jedną ze ścian windy. Mój oddech przyspiesza gdy uwalnia mój nadgarstek i kładzie swoje obie dłonie na moich biodrach przesuwając je do swoich.
-Co do.. - lecz nie dane mi jest skończyć tego co chciałam powiedzieć
-Cicho! Teraz ja mówię,a Pani słucha. Zrozumiano?
Kiwam na potwierdzenie głową bo z szoku z mojego gardła nie może wydobyć się żaden dźwięk. Zadowolony moją chwilową kapitulacjią kontynuuje..
-Nie życzę sobie w mojej firmie takiego zachowania. Ma Pani być grzeczna. Jeżeli dojdą mnie słuchy, że zachowuje się Pani wulgarne, to będę zmuszony wymierzyć Pani karę. Wtedy nie będę taki miły jak jestem teraz. - oznajmia
Mówiąc, to wszystko powoli pochyał się nade mną. Patrzę teraz wprost w jego brązowe oczy. Jest tak opanowany, że nie mogę odczytać czy mówił, to wszystko na poważnie czy nie, więc pytam..
-To jest jakiś żart, prawda?
Odsuwa się ode mnie i odpowiada..
-Oczywiście, że nie. Mówiłem całkiem poważnie. To jest poważna firma i od osób w niej pracujących oczekuję pełnego profesjonalizmu.
Mam ochotę dać mu w twarz. Ręka mnie tak świeżbi, że ledwo utrzymuję ją przy sobie. - Co za Palant jeden! - Myślę. Nie pozwolę mu wyprowadzić się z równowagi. Biorę głęboki oddech i mówię
-Jak sobie Pan życzy.
-Cieszę się, że Pani zrozumiała.
Mierzy mnie dziwnym spojrzeniem od góry do dołu po czym sięga do panelu z guzikami pięter i naciska ten z napisem “start “. Winda rusza w górę na 24 piętro gdzie mieści się jego biuro. Wychodząc mówi..
-Do zobaczenia, Panno White.
Patrzę na niego i mam taką wielką ochotę znowu pokazać mu język, ale jakoś udaje mi się powstrzymać i kulturalnie odpowiadam..
-Do widzenia, Panie Stark.
Dając mu tym pożegnaniem do zrozumienia, że nie mam zamiaru w najbliższym czasie go spotykać. Lecz los potrafi płatać figle i po powrocie do gabinetu Carli dowiaduję się, że mam dwa dni na zorganizowanie sesji zdjęciowej z jej bratem.
-Tu masz teczkę z informacjami od Eryki jakby chciała żeby wyglądała ta kampania. W większości masz wolną rękę. Eryka chce żeby było elegancko.
-Zaraz, zaraz.. Chwileczkę! Mam zorganizować sesję zdjęciową czy całą kampanię? - pytam się lekko zdezorientowana
-Najpierw wybierz odpowiednią modelkę, która będzie pasowała do Michaela i razem z nim godnie zaprezentuje kolekcję Eryki. Potem zaplanuj pierwszą sesję w oparciu o informację z teczki, a w między czasie stwórz zarys kampanii. Będziesz miała szansę przedstawić go mojej siostrze. To dla Ciebie duża szansa. Jeżeli się jej spodoba zarobisz kilka dodatkowych zielonych. - oznajmia Carla
-A ja myślałam że będę asystować Ci przy zdjęciach..
-To też. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, Mała. - uśmiecha się
-W takim razie zabieram się do pracy. Aaa zapomniała bym.. Pani Redaktor kazała Ci przypomnieć o sesji zdjęciowej, którą masz.. - spoglądam na zegarek w telefonie -..dokladnie za dwadzieścia minut. - mówię
-Dobrze, że mi przypomniałaś! Przy okazji zerknij na e-maila, którego Ci wysłałam.
-Okay. - odpowiadam
Carla w tym czasie chwyta torebkę i wychodzi z biura. Po chwili ja też je opuszczam zamykając za sobą drzwi. Idę do kuchni dla pracowników zrobić sobie pożądaną kawę. Potrzebuję sporej dawki pobudzenia bo czeka mnie ogrom pracy. Chociaż sporo adrenaliny dostarczyło mi już starcie z tym.. Ech.. Szkoda moich nerwów na tego gościa. Chociaż muszę przyznać, że ten arogancki Dupek jest cholernie przystojny!
_
Michael :
( cztery godziny po incydencie w windzie )
Wychodzę z firmy i wsiadam do mojego sportowego samochodu. Zapinanm pasy i z piskiem opon ruszam na jedną z budowlanych inwestycji. Właśnie została ukończona i muszę osobiście, to skontrolować. Wciskam pedał gazu i czuję jak przyjemny dreszczyk, który spowodowała prędkość z jaką jadę, rozchodzi się po moim ciele. Taki sam przeszedł mnie gdy Sara starała mi się sprzeciwić. Nie powiem nawet mnie, to lekko podnieciło. Lubię gdy kobiety udają opór. Chociaż w jej przypadku raczej nie był udawany. Na prawdę wkurzała ją moja osoba. Dobrze się jej przyjrzałem w windzie. Jest niczego sobie, ale trochę nie w moim stylu. Zbyt pyskata jak dla mnie. No i ubiera się jak nastolatka. Hmm.. Wczoraj miała w sumie coś fajniejsze na sobie i w tamtym wydaniu wyglądała lepiej.
Hmm.. No, ale po co ja o tym wszystkim myślę?! Mam ważniejsze sprawy na głowie niż jakaś smarkula. I tak pewnie długo, tu nie po pracuje . Carla potrafi człowieka tak zawalić robotą, że po zapale jaki wykazują na początku jej asystentki szybko znika ślad, a później one same. Zobaczymy jak sobie poradzi z moją siostrą, Panna White.
Wchodzę w zakręt i zaraz za nim parkuję pod zamkniętym osiedlem jednorodzinnych domków. Czas wrócić na ziemię. Wysiadam z auta i ruszam ku mężczyznom stojącym przy głównej bramie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro