Rozdział Piąty
Po wyjściu z biura zdaję sobie sprawę, że nie wiem kto to jest ta Oliwia i gdzie jej szukać.
-Niech, to szlak! - rzucam przekleństwem na głos
Słyszy, to Diana siedząca za biurkiem recepcyjnym i pyta..
-Jakiś problem Skarbie?
-A, żeby tylko jeden.. Ugh.. - odpowiadam ze skwaszoną miną
-Powiedz o co chodzi, to może uda mi się Ci pomóc. - oznajmia Diana
Ruszam się z pod drzwi biura Carli i podchodzę do Diany mówiąc..
-Szefowa kazała mi zanieść kilka zdjęć do Oliwii, która mi powie co dalej mam z nimi zrobić. Problem w tym, że ja nie mam pojęcia, kto to jest ta Oliwia?! - mówię prawie płacząc z frustracji
-I, to Cię tak wyprowadziło z równowagi, że aż cała się trzęsiesz? - pyta zdziwiona
-Z równowagi wyprowadził mnie pewnie arogancki Dudpek , który przed chwilą wpadł do biura. - odpowiadam
-Masz na myśli Michaela Starka?
-Szczerze, to mało mnie interesuje jak On się nazywa. Miałam cichą nadzieję, że już więcej go nie spotkam. Dupek jeden! - rzucam zgryźliwie
-Matko Boska! Opanuj się kobieto! Chyba nie masz pojęcia kogo obrażasz?! - mówi spanikowanym głosem Diana
-W takim razie oświeć mnie! Widzę, że masz na, to wielką ochotę.
Diana zaczyna wyjaśniać..
-Michale Stark. Syn Daniela Starka. Najstarszy z czwaorga rodzeństwa. Właśnie przejął po Ojcu fotel prezesa
“ Stark Industries “. Jest szefem, szefów Kochana moja.
-Tak jak myślałam. Mam przesrane. - kwituje wyjaśnienia Diany
-Coś Ty na rozrabiała już pierwszego dnia Mała? - pyta
-Ech.. Szkoda gadać. Lepiej mi wytłumacz jak mam znaleźć Oliwię. - proszę ją
Dniana wyjaśnia mi, że Oliwia, to Redaktor Naczelna “Diamond “. Więcej tłumaczyć mi nie musi bo Suzi oprowadzająca mnie pokazała gdzie jest gabinet Naczelnej. Szybkim krokiem kieruję się w odpowiednim kierunku. Z ulgą opuszczam piętro na, którym mogła bym się znów natknąć na tego Szefa wszystkich szefów czy jakoś tak jak, to ujęła Diana. Windą zjeżdżam piętro niżej czyli na 17 i wychodząc z windy wpadam do głośnego ula pełnego bzyczących pszczół. W redakcji panuje lekki chaos . Suzi wyjaśniła mi, że tak zawsze jest przed zamknięciem nowego numeru. Podchodzę do grupki osób stojącej przy dużej tablicy i pytam..
-Przepraszam. Mogli byście mi powiedzieć czy Naczelna jest u siebie?
Przez chwilę patrzą na mnie jak na wariatkę po czym dziewczyna obcięta na boba mówi..
-Jest. Wchodzisz na własną odpowiedzialność. - ostrzega
-Jasne, dzięki. - odpowiadam
Podchodzę do drzwi i lekko w nie pukam . Po chwili słyszę głośne..
-Proszę!
Otwieram je i wchodzę do środka. Za biurkiem siedzi elegancko ubrana brunetka. Podnosi na mnie swój wzrok i pyta..
-Kim jesteś i czego chcesz?
-Dzień dobry! Nazywam się Sara White i jestem nową osobistą asystentką Carli. Przyniosłam zdjęcia do rubryki nie odkrytych talentów. - oświadczam
-Hmm.. Pokaż co tam masz. - prosi
Podaję jej wybrane przez siebie fotografie, a Ona je uważnie ogląda.
-Całkiem niezłe.. - mówi - Ty je wybrałaś? - pyta
-Tak. - odpowiadam krótko
-Są ok. Przypomnij Carli o sesji za godzinę. Modelka już się przygotowuje.
-Dobrze.
Odwracam się i wychodzę. Dziwna kobieta. Nawet się nie przedstawiła. Mijając tą samą grupkę osób co wcześniej zaczepia mnie dziewczyna z fryzura na boba i stwierdza..
-Przeżyłaś.
-Jak widać. - odpowiadam uśmiechając się
-Jestem Kim. - wyciąga do mnie dłoń
-Sara. - przedstawiam się
-Miło Cię poznać Saro. Jesteś nową asystentką Carli jak mniemam.
-Zgadza się. - odpowiadam
-Czyli często będziemy się widywały. - mówi
-Tak? - pytam zaciekawiona
-Zajmuję się modelkami, które fotografuje Carla.
-Czyli do zobaczenia za godzinę! - mówię
-Do zobaczenia! - odpowiada
Idąc w stronę windy spoglądam na zegarek. Dochodzi 8:00 rano. Wracam na 18 piętro mając nadzieję, że Carla już rozmówiła się z bratem..
_
Michael :
( w tym samym czasie )
Nie mogę w, to uwierzyć! To ta sama złośnica która pokazała mi język. Chyba mnie rozpoznała mimo tego, że zaprzeczyła gdy siostra zapytała czy się znamy.
-To Twoja nowa asystentka? - pytam Carlę
-Tak. Ale chyba nie o niej przyszedłeś porozmawiać.
Gdy przypominam sobie powód wizyty w biurze mojej siostry krew znowu zaczyna burzyć mi się w żyłach.
-Powiedz mi moja droga kto wymyślił tą niedorzeczną kampanię z moim udziałem?!
-To pomysł Eryki. Dobry jest. Przysłuży się także i Tobie. Nie rozumiem Twojego wzburzenia. - mówi
-Myślisz, że miałbym czas wdzięczyć się do Aparatu tylko po to by Eryka mogła wypromować nową kolekcję biżuterii? Oświadczam Ci tu i teraz, że nie! Macie tylu modeli, że na pewno znajdziecie odpowiedniego. Ja się do tego nie nadaję. - oświadczam
-Przecież kilka lat temu byłeś aktywnym modelem. Nie powinna Ci sprawić kłopotu jedna mała kampania. - tłumaczy Carla
-No właśnie! Kilka lat temu. Teraz mam inne obowiązki na głowie. Nie mam czasu bawić się w ten teatrzyk.
-Posłuchaj mnie teraz Michael bardzo uważnie. Zrobisz, to. Poprawi, to wizerunek firmy i Twój.
-A niby co z moim wizerunkiem jest nie tak?
-Zapytaj Ojca.
-Co On ma z tym wspólnego?
-Stwierdził, że to dobry pomysł.
-Niemożliwe! - mówię lekko zszokowany
-Możliwe, możliwe. Uznał, że firmie przyda się trochę rozgłosu. Tak się stanie jak weźmiesz udział w tej kampanii.
-No nie wiem..
-Proszę. To tylko jedna, dwie sesje. Potem kilka bankietów i będzie z główki. Może jak większe grono się dowie, że za sterem w firmie stoisz teraz Ty, to uda Ci się zdobycia nowych klientów. - kusi Carla
Siadam zrezygnowany na sofie. Chyba muszę się zgodzić. Ojciec tego chce, Eryka potrzebuje rozgłosu. Jej firma dopiero się rozwija i w sumie ja zagwarantowałbym jej pewny sukces.
-Ech.. Czego się nie robi dla rodziny. Zgadzam się. - mówię już na głos
-Super! Powiem Sarze żeby wszystko zorganizowała. Zobaczysz, sesja pójdzie jak po maśle. - obiecuje siostra
-Daj znać kiedy. - proszę wstając
-Oczywiście braciszku.
-I przestań tak do mnie ciągle mówić! Tutaj bym wolał żebyś mówiła do mnie po imieniu.
-Jak sobie życzysz br.. tzn. Michaelu.
-Odrazu lepiej. - odpowiadam zadowolony i wychodzę
Wracając do mojego gabinetu zastanawiam w co ja się dałem wpakować. Coś czuję, że nie pójdzie tak gładko jak zapewniła mnie Carla. Stoję przed windą sprawdzając otrzymane e-maile w telefonie i czekam aż drzwi się rozsuną. Gdy to następuje wchodzę do środka potrącając kogoś ramieniem. Szybko podnoszę na tą osobę swój wzrok. Widzę jak jej niebieskie oczy ciskają pioruny złości w moją stronę.
-To znowu, Ty. - mówię
-Nie! To znowu, Ty! - odpowiada
wkurzona
Niewiele myśląc chwytam ją za nadgarstek i wciągam do windy nim drzwi się zamkną.
-Teraz też mi pokażesz język? Saro. - pytam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro