Rozdział Trzeci
Po powrocie do mieszkania chwytam za telefon i dzwonię do mamy podzielić się z nią dobrą wiadomością. Po dwóch sygnałach odbiera..
-Cześć Córeczko!
-Cześć Mamusiu! Jestem taka szczęśliwa. - mówię
-A mogę poznać powód tego Twojego szczęścia? - pyta
-Oczywiście! Dostałam pracę. - krzyczę do telefonu
-Gratulacje, Kochana moja! - cieszy się mama
-Dziękuję.
-Powiedz mi jeszcze tylko gdzie będziesz pracować. - dopytuje się moja rodzicielka
-Pamiętasz jak mówiłam Ci, że złożyłam Cv do ekskluzywnego Nowojorskiego czasopisma
" Diamond "?
-Tak, ale to było ponad miesiąc temu. - odpowiada
-Wiem. Już prawie straciłam nadzieję, że się odezwą, ale jednak się udało. Zaprosili mnie na rozmowę i jakimś cudem dostałam posadę asystentki głównego fotografa. - oznajmiam
-Och, jestem z Ciebie taka dumna. Tata też w Ciebie zawsze wierzył.. - mówi już ściszonym głosem mama
Gdy wspominamy tatę w jej głosie ciągle słychać smutek i poczucie straty mimo, że od jego śmierci minęły już prawie cztery lata. Zmarł na zawał serca w wieku 57 lat. Nikt się tego nie spodziewał. Odszedł we śnie. Lekarz po autopsji powiedział, że tata nie czuł bólu. Chociaż tyle dobrego. Mama od tamtego czasu stara się jakoś na nowo poukładać sobie życie. Czasem wychodzi jej, to dobrze, ale są takie dni, że nie mam z nią kontaktu. Dobrze, że w Chicago jest jej siostra, a moja ciocia - Maria. Ma mamę na oku odkąd dwa miesiące temu po ukończeniu studiów wyprowadziłam się z domu do Nowego Jorku. Mama nie była zachwycona, ale też nie próbowała mnie zatrzymać. I tak zamieszkała z moją najlepszą przyjaciółką, która trochę wcześniej wyjechała z naszych rodzinnych stron.
-Wiem. Oboje zawsze mnie mocno wspieraliście i za to zawszę będę wam ogromnie wdzięczna. - mówię
-Dobrze słyszeć Saro, że Ci się układa. Będę już kończyć Kochanie bo zupa zaraz mi wykipi.
-Niedługo zadzwonię, mamo.
-Trzymaj się Kochanie.
-Pa, mamusiu.
Rozłączam się. Pojedyncza łza spływa mi po policzku. Tęsknię za domem, za mamą i jej bezpiecznymi ramionami. Lecz teraz moje życie jest tutaj. Ocieram łzę gdy słyszę otwierające się drzwi wejściowe. Do salonu wpada moja współlokatorka i trzęsąc się ze zniecierpliwienia pyta..
-I jak?! I jak?! Dostałaś tą pracę?
Chwilę trzymam ją w niepewności, ale widząc jej cierpienie niewiedzy lituję się nad nią..
-Takkkkk! - krzyczę radośnie
Mia rzuca się na mnie i obie zaczynamy skakać z radości.
-Wiedziałam! - mówi po chwili
Zmęczona padam na miękką różową sofę. Dopiero teraz czuję jak opadają ze mnie emocje. Sięgam do włosów i uwalniam je z uścisku gumki. Zrzucam ze stóp szpilki i wygodnie układam się na sofie. Mia w tym czasie poszła do swojego pokoju zdjąć firmowy mundurek. Pracuje w eleganckiej restauracji jako kelnerka. Nie jest mi dane długo odpoczywać bo ta gaduła wraca i stojąc przy kuchennym blacie zaczyna wypytywać mnie o każdy szczegół mojego dzisiejszego poranka jednocześnie robiąc kanapki. Gdy sfrustrowana opowiadam jej o tym Dupku, który dwukrotnie mnie potrącił przerywa mi i pyta..
-Przystojny?
-Nie wiem. - odpowiadam
-Jak, to nie wiesz? - marszczy brwi
-Oj, nie przeglądałam mu się tak dokładnie. Mam nadzieję, że już więcej go nie spotkam.
-Dlaczego?! - dopytuje Mia
-Aaaa! Czy Ty musisz zadawać tyle pytań?! Chyba pomyliłaś zawody. Powinnaś zostać dziennikarką. - mówię podniesionym głosem
-Już dobrze, dobrze. Po prostu ostatnio moje życie stało się tak nudne , że potrzebuję jakiejś rozrywki. - stwierdza
-I niby ja mam Ci jej dostarczyć? Ani mi się śni! Koniec przesłuchania. - oznajmiam stanowczo wstając z sofy
Mia patrzy na mnie z pod oka i z talerzem pełnym kanapek siada tam gdzie ja wcześniej, stawiając na drewnianej ławie jedzenie.
-Kanapeczkę? - pyta słodko chcąc mnie udobruchać
-Może później. - odpowiadam i kieruję się w stronę mojej sypialni
Nim do niej wejdę Mia krzyczy za mną..
-Co zrobisz ja znowu wpadniesz na tego gościa?!
-Po pierwsze, to nie ja na niego wpadłam tylko On na mnie. Po drugie wątpię żeby pracował tam gdzie ja, więc spotkanie jest mało prawdopodobne. Po trzecie jeżeli jednak znowu stanie mi na drodze, to pokażę mu kolejny raz język, tak jak teraz i Tobie!
Mia wybucha gromkim śmiechem, a ja znikam w swoim azylu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro