Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Piąty

Po wyjściu z biura zdaję sobie sprawę, że nie wiem kto to jest ta Oliwia i gdzie jej szukać.

-Niech, to szlak! - rzucam przekleństwem na głos

Słyszy, to Diana siedząca za biurkiem recepcyjnym i pyta..

-Jakiś problem Skarbie?

-A, żeby tylko jeden.. Ugh.. - odpowiadam ze skwaszoną miną

-Powiedz o co chodzi, to może uda mi się Ci pomóc. - oznajmia Diana

Ruszam się z pod drzwi biura Carli i podchodzę do Diany mówiąc..

-Szefowa kazała mi zanieść kilka zdjęć do Oliwii, która mi powie co dalej mam z nimi zrobić. Problem w tym, że ja nie mam pojęcia, kto to jest ta Oliwia?! - mówię prawie płacząc z frustracji

-I, to Cię tak wyprowadziło z równowagi, że aż cała się trzęsiesz? - pyta zdziwiona

-Z równowagi wyprowadził mnie pewnie arogancki Dudpek , który przed chwilą wpadł do biura. - odpowiadam

-Masz na myśli Michaela Starka?

-Szczerze, to mało mnie interesuje jak On się nazywa. Miałam cichą nadzieję, że już więcej go nie spotkam. Dupek jeden! - rzucam zgryźliwie

-Matko Boska! Opanuj się kobieto! Chyba nie masz pojęcia kogo obrażasz?! - mówi spanikowanym głosem Diana

-W takim razie oświeć mnie! Widzę, że masz na, to wielką ochotę.

Diana zaczyna wyjaśniać..

-Michale Stark. Syn Daniela Starka. Najstarszy z czwaorga rodzeństwa. Właśnie przejął po Ojcu fotel prezesa

“ Stark Industries “. Jest szefem, szefów Kochana moja.

-Tak jak myślałam. Mam przesrane. - kwituje wyjaśnienia Diany

-Coś Ty na rozrabiała już pierwszego dnia Mała? - pyta

-Ech.. Szkoda gadać. Lepiej mi wytłumacz jak mam znaleźć Oliwię. - proszę ją

Dniana wyjaśnia mi, że Oliwia, to Redaktor Naczelna “Diamond “. Więcej tłumaczyć mi nie musi bo Suzi oprowadzająca mnie pokazała gdzie jest gabinet Naczelnej. Szybkim krokiem kieruję się w odpowiednim kierunku. Z ulgą opuszczam piętro na, którym mogła bym się znów natknąć na tego Szefa wszystkich szefów czy jakoś tak jak, to ujęła Diana. Windą zjeżdżam piętro niżej czyli na 17 i wychodząc z windy wpadam do głośnego ula pełnego bzyczących pszczół. W redakcji panuje lekki chaos . Suzi wyjaśniła mi, że tak zawsze jest przed zamknięciem nowego numeru. Podchodzę do grupki osób stojącej przy dużej tablicy i pytam..

-Przepraszam. Mogli byście mi powiedzieć czy Naczelna jest u siebie?

Przez chwilę patrzą na mnie jak na wariatkę po czym dziewczyna obcięta na boba mówi..

-Jest. Wchodzisz na własną odpowiedzialność. - ostrzega

-Jasne, dzięki. - odpowiadam

Podchodzę do drzwi i lekko w nie pukam . Po chwili słyszę głośne..

-Proszę!

Otwieram je i wchodzę do środka. Za biurkiem siedzi elegancko ubrana brunetka. Podnosi na mnie swój wzrok i pyta..

-Kim jesteś i czego chcesz?

-Dzień dobry! Nazywam się Sara White i jestem nową osobistą asystentką Carli. Przyniosłam zdjęcia do rubryki nie odkrytych talentów. - oświadczam

-Hmm.. Pokaż co tam masz. - prosi

Podaję jej wybrane przez siebie fotografie, a Ona je uważnie ogląda.

-Całkiem niezłe.. - mówi - Ty je wybrałaś? - pyta

-Tak. - odpowiadam krótko

-Są ok. Przypomnij Carli o sesji za godzinę. Modelka już się przygotowuje.

-Dobrze.

Odwracam się i wychodzę. Dziwna kobieta. Nawet się nie przedstawiła. Mijając tą samą grupkę osób co wcześniej zaczepia mnie dziewczyna z fryzura na boba i stwierdza..

-Przeżyłaś.

-Jak widać. - odpowiadam uśmiechając się

-Jestem Kim. - wyciąga do mnie dłoń

-Sara. - przedstawiam się

-Miło Cię poznać Saro. Jesteś nową asystentką Carli jak mniemam.

-Zgadza się. - odpowiadam

-Czyli często będziemy się widywały. - mówi

-Tak? - pytam zaciekawiona

-Zajmuję się modelkami, które fotografuje Carla.

-Czyli do zobaczenia za godzinę! - mówię

-Do zobaczenia! - odpowiada

Idąc w stronę windy spoglądam na zegarek. Dochodzi 8:00 rano. Wracam na 18 piętro mając nadzieję, że Carla już rozmówiła się z bratem..

_

Michael :
( w tym samym czasie )

Nie mogę w, to uwierzyć! To ta sama złośnica  która pokazała mi język. Chyba mnie rozpoznała mimo tego, że zaprzeczyła gdy siostra zapytała czy się znamy.

-To Twoja nowa asystentka? - pytam Carlę

-Tak. Ale chyba nie o niej przyszedłeś porozmawiać.

Gdy przypominam sobie powód wizyty w biurze mojej siostry krew znowu zaczyna burzyć mi się w żyłach.

-Powiedz mi moja droga kto wymyślił tą niedorzeczną kampanię z moim udziałem?!

-To pomysł Eryki. Dobry jest. Przysłuży się także i Tobie. Nie rozumiem Twojego wzburzenia. - mówi

-Myślisz, że miałbym czas wdzięczyć się do Aparatu tylko po to by Eryka mogła wypromować nową kolekcję biżuterii? Oświadczam Ci tu i teraz, że nie! Macie tylu modeli, że na pewno znajdziecie odpowiedniego. Ja się do tego nie nadaję. - oświadczam

-Przecież kilka lat temu byłeś aktywnym modelem. Nie powinna Ci sprawić kłopotu jedna mała kampania. - tłumaczy Carla

-No właśnie! Kilka lat temu. Teraz mam inne obowiązki na głowie. Nie mam czasu bawić się w ten teatrzyk.

-Posłuchaj mnie teraz Michael bardzo uważnie. Zrobisz, to. Poprawi, to wizerunek firmy i Twój.

-A niby co z moim wizerunkiem jest nie tak?

-Zapytaj Ojca.

-Co On ma z tym wspólnego?

-Stwierdził, że to dobry pomysł.

-Niemożliwe! - mówię lekko zszokowany

-Możliwe, możliwe. Uznał, że firmie przyda się trochę rozgłosu. Tak się stanie jak weźmiesz udział w tej kampanii.

-No nie wiem..

-Proszę. To tylko jedna, dwie sesje. Potem kilka bankietów i będzie z główki. Może jak większe grono się dowie, że za sterem w firmie stoisz teraz Ty, to uda Ci się zdobycia nowych klientów. - kusi Carla

Siadam zrezygnowany na sofie. Chyba muszę się zgodzić. Ojciec tego chce, Eryka potrzebuje rozgłosu. Jej firma dopiero się rozwija i w sumie ja zagwarantowałbym jej pewny sukces.

-Ech.. Czego się nie robi dla rodziny. Zgadzam się. - mówię już na głos

-Super! Powiem Sarze żeby wszystko zorganizowała. Zobaczysz, sesja pójdzie jak po maśle. - obiecuje siostra

-Daj znać kiedy. - proszę wstając

-Oczywiście braciszku.

-I przestań tak do mnie ciągle mówić! Tutaj bym wolał żebyś mówiła do mnie po imieniu.

-Jak sobie życzysz br.. tzn.  Michaelu.

-Odrazu lepiej. - odpowiadam zadowolony i wychodzę

Wracając do mojego gabinetu zastanawiam w co ja się dałem wpakować. Coś czuję, że nie pójdzie tak gładko jak zapewniła mnie Carla. Stoję przed windą sprawdzając otrzymane e-maile w  telefonie i czekam aż drzwi się rozsuną. Gdy to następuje wchodzę do środka potrącając kogoś ramieniem. Szybko podnoszę na tą osobę swój wzrok. Widzę jak jej niebieskie oczy ciskają pioruny złości w moją stronę.

-To znowu, Ty. - mówię

-Nie! To znowu, Ty! - odpowiada

wkurzona

Niewiele myśląc chwytam ją za nadgarstek i wciągam do windy nim drzwi się zamkną.

-Teraz też mi pokażesz język? Saro. - pytam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro