Rozdział Czternasty
Sara:
Gdy wychodzimy z mojego mieszkania jest około 10:30. Michael dziś prezentuje się w zupełnie innym wydaniu niż na co dzień. Teraz ma na sobie białą koszulkę, która idealnie przylega do jego wyrzeźbionego ciała, szare luźne dresowe spodnie i w tym samym kolorze adidasy. Brązowe włosy zawsze idealnie ułożone dziś są w seksownym nieładzie. Muszę przyznać, że wygląda bosko. Posłusznie idę za nim kierując się w stronę jego samochodu. Po chwili otwiera mi drzwi do swojego sportowego BMW.
-Niezłe auto. - mówię
-Dzięki. - odpowiada z uśmiechem Stark siadając za kierownicę
-Jaki, to model? - pytam chcąc podtrzymać rozmowę
-BMW i8. Hybryda. Dopiero co wszedł na rynek.
-A Ty już go masz. - stwierdzam
-Znajomy mnie namówił. Nie jestem fanem samochodów hybrydowych, ale ten jest całkiem niezły. Nadaje się na jazdę po mieście. W dłuższą trasę raczej bym się nim nie wybrał.
-Chłopcy i ich zabawki. Heh.. Do kobiet widzę, że masz takie samo podejście.
-Co przez, to sugerujesz?
-To, że kobiety traktujesz jak np. ten samochód. Fajny jest na chwilę i na krótki dystans, ale nie nadaje się na dłuższą metę.
Z twarzy Michaela znika uśmiech. Widzę, że nie spodobało mu się moje porównanie. Przez resztę drogi milczymy. Gdy Stark parkuje samochód na Madison Square domyślam się gdzie idziemy na śniadanie. Pomaga mi wysiąść po czym kierujemy się w stronę Shake Shack. Gdy stajemy w kolejce Michael pyta..
-Pasuje Ci, to miejsce? Bo jeżeli wolisz zjeść coś innego, to możemy pojechać gdzieś indziej.
-Nie. Jest spoko. Lubię tutaj przychodzić. Chętnie zjem hamburgera z dużą porcją frytek. - odpowiadam
-OK.
Po około 0:20 minutach stania w kolejce nareszcie dostajemy swoje
zamówienie. Oczywiście Stark za wszystko płaci. Siadamy przy wolnym stoliku na dworze. Jest ładna pogoda. Świeci słońce. Oboje zaczynamy jeść nasze śniadanie. W połowie już nie mogę znieść tego milczenia między nami i przerywam je..
-Powiesz mi wreszcie dlaczego mnie tu przywiozłeś?
-Chciałem z Tobą porozmawiać na neutralnym gruncie. - odpowiada
-Więc rozmawiaj ze mną, a nie się obrażasz bo wyraziłam swoje zdanie na temat Twojego podejścia do kobiet.
-Mylisz się.
-Tak? Więc wytłumacz mi jak jest.
-Nie traktuję kobiet przedmiotowo. Po prostu nie angażuje się w dłuższe związki. Takiego typu relacje wymagają poświęcania im czasu, którego ja nie mam. - wyjaśnia
-Kobiety z którymi się spotykałeś do tej pory wiedziały, że nie traktujesz ich poważnie?
-Saro. Ja traktowałem je poważnie. W sumie nigdy nie musiałem za bardzo się starać żeby jakąś zdobyć. One przeważnie same pchały mi się do łóżka. Wcześniej oczywiście uzgadnialiśmy, że to tylko seks. Żadna nigdy się nie skarżyła. Wiedziały na co się piszą i nie miały nic przeciwko. - tłumaczy
-Skoro tak twierdzisz...
_
Michael :
Po zjedzeniu swojego hamburgera przyglądam się jak Sara kończy jeść frytki. Czuję, że panuje między nami lekko napięta atmosfera. Skutecznie unika mojego wzroku. Nie tak miała wyglądać ta rozmowa. Czas nadać jej szybszy tok..
-Saro, chciałbym żebyś pojechała ze mną w jeszcze jedno miejsce. - mówię
Spogląda na mnie niepewnie i pyta..
-Kolejna niespodzianka?
-Można tak, to nazwać..
-Dobrze. - zgadza się
Wracamy do samochodu. Podczas jazdy prowadzimy lekką rozmowę o mojej i jej pracy. Atmosfera między nami staje się mniej napięta, co mnie cieszy.
-Za chwilę będziemy na miejscu. - mówię
_
Sara :
Podjeżdżamy pod jakieś zamknięte luksusowe osiedle. Michael wstukuje kod w panelu przy bramie i ta staje przed nami otworem. Mijamy kilka małych i większych domków jednorodzinnych. Niektóre nie są jeszcze zamieszkałe. Właśnie przed takim się zatrzymujemy.
-Jesteśmy na miejscu. - oznajmia Stark
Tym razem bez jego pomocy wysiadam z auta.
-Chcesz kupić ten dom? - pytam
-Moja droga, On już jest mój.
-Nie bardzo rozumiem..? - mówię
-Moja firma wybudowała, to osiedle. Jak jeszcze kilka innych na obrzeżach Nowego Jorku. - oznajmia
-Więc po co tu jesteśmy?
-Chodź. Wejdźmy do środka, to wszystko Ci wytłumaczę.
Podchodzę z Michaelem do drzwi, które otwiera kluczem wyjętym wcześniej z kieszeni spodni. Gdy przekraczam próg domu zapiera mi dech.
-Podoba Ci się? - pyta Stark
-Jeżeli reszta domu wygląda tak jak salon, to tak. - odpowiadam.
-Możesz się tu wprowadzić.
-Chcesz mnie przekupić?
-Nie, skądże.
-To jak inaczej można nazwać, to co mi proponujesz?
-Jedną z wielu korzyści jakie będziesz miała jeżeli zgodzisz się na układ.
-Układ.. No tak. Nie robią na mnie wrażenia Twoje pieniądze, Stark.
-Wiem. Dlatego chcę Ci zaoferować więcej niż innym.
-Innym kobietom przede mną?
-Tak.
-I niby jak by, to wszystko miało wyglądać? Jak Ty sobie wyobrażasz ten układ? - pytam lekko podniesionym głosem
-Może najpierw obejrzysz resztę domu, a potem porozmawiamy? - proponuje Stark
-Nie. Porozmawiamy teraz. Odpowiedz na moje pytania.
-Jak wolisz... Usiądźmy.
Siadamy na białej kanapie stojącej na środku przestronnego salonu. Ja na jednym jej końcu, On na drugim.
-No, słucham.. - ponaglam go
-Saro. Chciał bym spotykać się tylko i wyłącznie z Tobą. Masz coś w sobie co nie pozwala mi sobie Ciebie odpuścić.
-Może chodzi o to, że nie biegam za Tobą jak inne kobiety?
-Możliwe... Nasza relacja polegałaby na tym, że spotykalibyśmy się w dogodnych dla nas obojga porach i miło spędzali czas.
-Masz na myśli seks?
-Tak, ale też chciałbym żebyśmy gdzieś od czasu do czasu razem wyszli.
-Domyślam się, że w miejsca gdzie by nikt z Twoich znajomych się na nas nie natknął.
-Tak. Nie chcę skandalu. Mam na głowie teraz całą firmę. Dopiero co przyjąłem fotel po Ojcu. Nie byłoby dobrym posunięciem gdyby gazety zaczęły rozpisywać się o moich romansach. Myślę, że Ty też byś tego nie chciała.
-Czyli znajomość ze mną wywołałaby skandal?! To po co chcesz ryzykować?
Widzę jak Michael zaciska szczęki.
-Słuchaj. Proponuję Ci prosty układ. Oboje dużo pracujemy i nie mamy czasu na bawienie się w związek.
-Może Ty..
-Nie przerywaj mi. Wiem, że Ci się podobam. Nic nie tracisz godząc się. Jeżeli poczujesz, że zaczynasz się angażować wtedy mi o tym powiesz i się rozstaniemy. Bez żalu, bez pretensji mając w pamięci miłe chwile. Jesteśmy przecież dorośli. Mamy swoje potrzeby.
Chwilę milczę zastanawiając się nad słowami Stark. W sumie ma rację. Podoba mi się. Może powinnam posłuchać rady Mii i się zgodzić? Ech..
-Zgodzę się pod jednym warunkiem. - mówię
-Jakim? - pyta Stark
-Nie chcę od Ciebie żadnych pieniędzy czy drogich prezentów.
-Myślę, że to się da załatwić.
-I na pewno się tu nie wprowadzę.
-Dobrze. Więc będzie, to tylko miejsce do spotkań. Jeszcze jakieś warunki?
-Żadnego seksu w pracy. Tam zachowujemy się neutralnie.
-To chyba oczywiste dla nas obojga.
-Tylko się upewniam, że dla Ciebie
też. - mówię
_
Michael :
-Możesz być tego pewna. - potwierdzam
-W takim razie zgadzam się. - mówi cicho
-Cieszy mnie, to. Obiecuję, że nie pożałujesz.
Patrzymy sobie prosto w oczy. Och! Tak bardzo chciał bym ją wziąć tu i teraz, ale wiem, że jeszcze nie jest gotowa. Widzę po jej wyrazie twarzy, że potrzebuje oswoić się z tą sytuacją. Dam jej trochę czasu, ale nie za wiele..
-Odwiozę Cię teraz.
-Jestem za.
Gdy dojeżdżamy pod jej mieszkanie, pomagam jej wysiąść z samochodu i mówię..
-Jutro o 20:00 przyślę po Ciebie mojego kierowcę. Przywiezie Cię do domu na osiedlu. Weź sobie jakieś rzeczy na przebranie.
-Po co? - pyta
-Myślisz, że wypuszczę Cię z łóżka wcześniej niż nazajutrz rano? Nie licz na, to Kotku.
Gdy schylam się by ją pocałować, robi unik i mówi..
-Jeszcze nie ma jutra..
Posyła mi zuchwały uśmiech i znika za drzwiami wejściowymi na klatkę schodową. Wsiadam do auta i wracam do swojego mieszkania. Udało się. Myślałem, że dłużej będę musiał ją namawiać. Jeszcze muszę wytrzymać tylko jedną noc bez niej. A potem.. Potem już tylko będzie sama przyjemność.
_
Sara :
Gdy wchodzę do mieszkania Mia dziwnie się na mnie patrzy..
-Długo Cię nie było. - mówi
Siadam koło niej na kanapie w salonie i odpowiadam..
-Tak jakoś wyszło..
-Pogoniłaś Stark? - pyta
-Zrobiłam coś wręcz odwrotnego.
Mia patrzy się na mnie z niedowierzaniem.
-Mój Boże! Zgodziłaś się!
-Tak. - potwierdzam, to co przed chwilą powiedziała
-Czekaj! Jeszcze nic mi nie mów. Przyniosę Wino. Czuję, że będzie potrzebne. - stwierdza Mia
Po chwili trzymam już w dłoni kieliszek z ulubionym czerwonym półsłodkim winem i opowiadam przyjaciółce co się wydarzyło..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro