Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 43

Sara :

Poniedziałek. Dzień samych katastrof. Najpierw posłuszeństwa odmówił mi mój samochód. Potem gdy wysiadałam z taksówki pod moją Pracownią Fotograficzną, złamałam obcas. Gdy weszłam do środka zdjęłam drugiego buta z nogi i ze złości rzuciłam nim o ścianę. Obcas ją przebił i but zawisł wyglądając jakby ktoś specjalnie go tam umieścił dla dekoracji. Byłam tak sfrustrowana, że prawie się popłakałam. Wzięłam dwa uspokajające oddechy, ale nic nie pomogły. Wyjęłam z torebki telefon i sprawdziłam godzinę, była 9:48. Zaraz powinna zjawić się Dekoratorka wnętrz z, którą byłam umówiona. Ani ja, ani M. nie mamy smykałki do wystroju wnętrz, więc doszłam do wnioski, że nie będę ryzykować i zatrudnię profrsjonalistę. Tak oto w drzwiach wejściowych do pracowni, pojawiła się właśnie wyczekiwana przeze mnie osoba.

-Witam. Jestem Sara White. - przedstawiłam się

-Dzień dobry! Merlin Dickens. - odpowiedziała entuzjastycznie

Była, to młoda kobieta, średniego wzrostu, szczupła o niebieskich oczach i czarnych włosach. Miała na sobie obcisłe zielone rurki, czarne kozaki do kolan, grubą zimową kurtkę w tym samym kolorze i zielone nauszniki, które właśnie zdjęła.

-Nie miała Pani problemu z dotarciem tutaj? - zapytałam

-Trafiłam bez problemu. Chciałam podziękować, że dała mi Pani szansę. Dopiero co zaczęłam praktykę i jest Pani moim pierwszym, poważnym klientem. - oświadczyła

-Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracowało. Podoba mi się Pani styl dekoracji. Stare łączone z nowym. Chciałabym coś takiego w tym miejscu. - tłumaczę

Oprowadziłam Merlin po całej pracowni. Dziewczyna uważnie słuchała tego co do niej mówiłam. Zaproponowała mi kilka fajnych opcji dekoracji, a ja się na nie zgodziłam. Wstępny projekt ma mi dostarczyć za dwa dni. Jeżeli go zaakceptuję, będzie mogła działać i za miesiąc będzie po remoncie. Wracamy do głównego pomieszczenia i stajemy przy drzwiach. Merlin spogląda na moje bose stopy i mówi..

-Za chwilę wrócę..

Wychodzi i po minucie jest z powrotem, trzymając w ręku parę sportowych adidasów.

-Proszę. Chyba się Pani przydadzą.

Mówi, wskazując buta wiszącego na ścianie. Biorę je od niej z wdzięcznością i zakładam na zmarznięte nogi.

-Uratowała mnie Pani, prawdopodobnie przed zapaleniem płuc. Odkupię takie same.

-Nie trzeba. Wystarczy, że przy następnym spotkaniu odda Pani te.

-Może przejdziemy na “Ty “? - proponuję

-Chętnie. Znajomi mówią na mnie Mel.

-Ja cały czas i niezmiennie jestem Sara.

(południe)

Gdy wracam do mieszkania jest już po 12:00. Ze swojego pokoju wyłania się zaspana Mia..

-Dopiero wstałaś? - pytam

-Yhm.. Kawyyy.. - jęczy

Obie idziemy do kuchni,a chwilę później pomijamy kofeinę.

-Jakie masz plany na resztę dnia? - pyta mnie

-Mam do załatwienia kilka spraw związanych z otwarciem własnej działalności. Papierkowa robota..
A Ty?

-Mamy z dziewczynami przymiarki nowych strojów do występów. Będziemy też opracowywały nowe choreografie taneczne.

-Wino? Wieczorem? - proponuję

-Ba! Oczywiście, że tak. Tylko grzane z pomarańczami.

-Ma się rozumieć! - odpowiadam z uśmiechem

( godzinę później )

Już w odpowiednim zimowym obuwiu, jadę do urzędu miasta po formularze. Gdy je wypełnię i złożę, dostanę odpowiednie pozwolenia i będę mogła ruszyć z otwarciem swojej Pracowni Fotograficznej. Wysiadam z taksówki pod urzędem i szybkim krokiem wchodzę do środka. Podchodzę do wyznaczonego okienka, a pracująca tam urzędniczka wydaje mi formularze. Chowam je do teczki, a teczkę do torebki i dziękując, wychodzę. W drodze powrotnej zachodzę do pobliskiego supermarketu. Z wypełnionym produktami spożywczymi wózkiem, kieruję się w stronę kas. Gdy mijam stojaki z gazetami coś przykuwa mój wzrok. Cofam się o krok w tył i podchodzę do kolorowych czasopism. Na prawie wszystkich okładkach jestem ja i Stark. Momentalnie robi mi się gorąca, gdy dociera do mnie, dlaczego od samego rana, ludzie posyłają mi dziwne spojrzenia. Sięgam po kilka gazet i rzucam je do reszty zakupów.  Zwracam uwagę też na “Diamond “. Tłustym drukiem na okładce pod jakżeby inaczej, moim zdjęciem pisze :

“Gotowa na nową miłość? “

_

Carla :

( mniej więcej w tym samym czasie w gabinecie Naczelnej  “Diamond “)

-Myślicie, że już widziała? - pytam dziewczyn

-Pewnie jeszcze nie. - odpowiada Olivia

-Inaczej już by tu była. - stwierdza Eryka

-Zrobi nam awanturę.. - podejrzewam

-Coś w końcu będzie się działo. - mówi Olivia

-Dobrze, bo ostatnio wiało nudą. - komentuje Eryka

-Ale Thomas zabronił nam..

-Olać go! - przerywa mi Naczelna

-Będzie zły…

-Przejdzie mu. On nie potrafi się długo gniewać. -  oświadcza Eryka

-Czyżby?! - odpowiada jej wkurzony męski głos

Wszystkie trzy jak na zawołanie odwracamy się za siebie. W drzwiach gabinetu stoi Thomas.

-Ocho! Samiec w natarciu. - podsumowuje Olivia

_

Sara :

Rzucam zakupy na blat w kuchni i pierwsze co, to biorę się za czytanie tych szmatławców. Z każdym przeczytanym artykułem na swój temat jestem coraz bardziej wściekła. Niby nie napisali nic przykrego, ale te domysły i spekulacje na temat mnie i Starka, są zupełnie wyssane z palca. Wszędzie pełno zdjęć z Balu Dobroczynnego, gdzie wybrani fotoreporterzy mieli wstęp. Ja w objęciach Starka podczas pierwszego tańca. Stark całujący moją dłoń po licytacji. Nawet któryś zrobił nam zdjęcie jak wychodzę z sali trzymając go za rękę. Normalnie zero prywatności! Sięgam po “Diamond “ i otwieram na stronie z artykułem o Balu. Jeden obszerny akapit jest poświęcony tylko mi i Starkowi. Zaczynam czytać..

Na Balu pojawiła się też Panna Sara White. Bardzo sprawnie poprowadziła ostatnią część licytacji. Cieszymy się, że doszła do siebie po ostatnich, przykrych wydarzeniach ze swojego życia. Z pierwszego rzędu uważnie obserwował ją Michael Stark. Młody rekin biznesu jest widocznie zainteresowany młodą i piękną Sarą. Dał temu wyraz podarowując jej Diadem, który wylicytował i tańcząc z nią pierwszy taniec. Panna White nie kryła lekkiego szoku, związanego ze śmiałymi poczynaniami Starka. Oboje spędzili Bal w swoim towarzystwie. Daje nam, to nadzieję, że niedługo będziemy mogli zdać relację z ich ślubu. Cała redakcja “Diamond “ trzyma za tych młodych ludzi, kciuki. “

-Normalnie nie wierzę..

Mruczę sama do siebie pod nosem. Spoglądam w prawy dolny róg strony, na autora artykułu. Moje zdziwienie jest jeszcze większe, gdy czytam…

-Olivia Rebelle

Tego już za wiele! A wszystko, to wina Michaela Starka! Boże, miej go w opiece bo nie ręcze za siebie..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro