Ostateczny koniec
Po dotarciu do domu pierwszym miejscem, do którego poszła dziewczyna była łazienka. Zrzucila z siebie bluzę i zajrzala do szafki pod zlewem po czym sięgnęła po serwetke, w którą była zawinieta żyletka.
Pojedyncza żarówka, która wisiała pod sufitem zamigotala, a metal odbił blyskajace swiatlo. Była taka piękna. Prosta, gładka, z ostrymi krawedziami. Otwór na środku blaszki przypominał jej rozchodzace sie fale dźwięku, którego nie mogła usłyszeć.
Cosette usiadła na przetartym dywaniku i podziwiala trzymany w rękach przedmiot.
Po chwili na ostrze skapnela łza dziewczyny. Kropla spłynęła po powierzchni i spadła na posadzke.
Ciekawe czy czerwone krople również splynelyby tak szybko... Może ten prosty przedmiot sprawilby, że jej życie też stanie sie proste?
Przytknela wilgotny od łez metal do skóry. Rozchodzacy sie po jej nadgarstku chłód był taki przyjemny...
Nie zastanawiając się dłużej przeciagnela żyletką nasladujac wiolączelistke grającą smyczkiem po strunach instrumentu.
Na ustach dziewczyny pojawił się uśmiech kiedy zobaczyła czerwoną kreskę. Po jej ciele przebiegł dreszcz zachwytu gdy po jej chłodnej skórze spłynęła czerwona, ciepła kropla.
Z fascynacją obserwowała ścieżkę, którą wyznaczył sobie ten malutki rubin. Zamknęła oczy i rozluzniła mięśnie. Czuła ból, który jej nerwy przekazywały do mózgu. Jednak on nie wyzwalał w niej instynktów zwierzęcych starających się mu zapobiec i uciec od cierpienia. Dla Cosette to właśnie ból był tą ucieczką.
Czuła szybciej bijące serce. Odbierała bodźce ze zwiększoną siłą. To uczucie było jednyne w swoim rodzaju. Dlaczego nie spróbowała tego wcześniej? Uśmiechnęła się lekko na swoją głupotę.
Po chwili jednak, kiedy Cosette zauważyła, że czerwona ciecz nie spływa już z nacięcia na jej twarzy pojawił się grymas.
Nie chciała żeby to sie skończyło. Chwyciła nieostrożnie odlożone wcześniej ostrze kalecząc sobie opuszki. Znów mu się przyjrzala.
Na dolnej części można było dostrzec zasychajaca krew. Tym razem przedmiot wydał się dziewczynie jeszcze piękniejszy niż poprzednio, bo wiedziała co za sobą niesie.
Nie mogąc doczekać się zobaczenia krwi, poczucia jej zapachu, fali bólu zrobiła kolejną kreskę. Ta była jeszcze głębsza. Cosette westchneła rozkoszujac sie cierpieniem. To było dla niej za mało. Chciała więcej.
Kilkoma szybkimi ruchami pokryła swoją skórę nastepnymi ranami. Zaczęła kolysac się w przód i w tył do melodii piosenki, która rozbrzmiewala w jej glowie.
Wstała i ze śmiechem zaczęła tańczyć i zataczać się po niewielkim pomieszczeniu. Nie zwracała uwagi na krwawe ślady zostawiane na jej ubraniu i ścianach, które muskała opuszkami.
W pewnym momencie zauważyła kropelki krwi, które chlapnely na lustro podczas jednego z jej piruetow. Podeszła bliżej i z delikatnością i skupieniem dotknęła jednej z nich drżącym palcem.
Ciecz spłynęła po powierzchni szkła zostawiając za sobą czerwony ślad. Dziewczyna po kolei strącała z lustra krople. Na koniec nacięła żyletką kolejny opuszek i nad krwistym deszczem narysowała palcem chmurkę.
Uśmiechnęła się szeroko zadowolona z efektu swojej pracy. To była sztuka prosto z jej okaleczonego serca.
Nagle dziewczyna stanęła w bezruchu. Usłyszała cichutki śpiew ptaków. Czy tylko jej sie wydawało? Może to szumi jej w głowie? Nie...te cudowne dźwięki były zbyt realistyczne. Jak to bylo możliwe? W tej chwili nie zastanawiała się nad odpowiedzią na to pytanie. Tak bardzo tęsknila za tym dźwiękiem. Po jej policzkach potoczyły się łzy szczęścia.
Usiadła na ziemi. Śpiewy przycichły. Cosette natychmiast zerwala się z podłogi chcąc dalej chłonąć dźwięki. Gwałtowny ruch i wycieńczenie spowodowane utratą krwi sprawiło, że zakręciło jej się się głowie i chcąc podeprzeć się o umywalkę dotknęła leżącej na niej żyletki.
Ptaki zaczęły śpiewać głośniej. Dziewczyna nie chcąc pozwolić im umilknąć posłuchała ich aluzji i dalej kaleczyła swoje ciało.
Zauważyła, że jej ruchy robią się coraz wolniejsze i staje się coraz bardziej zmęczona, więc położyła się na dywaniku nie przerywając gry zyletką na skórze.
Po chwili jej oczy sie zamknęły i Cosette odplynela w ciemność z uśmiechem na ustach. Była szczęśliwa.
○○○○○○○○○○○○○○○○○○
Następnego dnia do Flynna napisał jego przyjaciel pytając się, co u niego słychać. Co miał mi powiedzieć? Że Cosette nie żyje? Że nie chce się z tym pogodzić, nie umie się pozbierać? Że będzie za nią tęsknił? Że to miał być dopiero początek? Że to nie tak miało się skończyć?
Nie umiał tego powiedzieć. Odpowiedział: "Nic.", chociaż w jego sercu działo się wiele.
○●○●○●○●○●○●○●○●○●
To już koniec tej historii. Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze. Dzięki wam "Nic" 13 marca znalazło się na 148 miejscu w kategorii "Opowiadanie"
Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję- do napisania!
Szycha 😙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro