7
Podczas długiej przerwy siedzieliśmy z Olą w stołówce dla studentów.
- Wszystko! Nie mogę już dłużej patrzeć na twoją kwaśną minę. - krzyknęła kładąc szklankę soku na stół. - Żal mi biednego ciasta, które grzebiesz już około 15 minut i nadal nie odważysz się go zjeść.Nie milcz. Powiedz co się stało...
- Nie wiem, czy mogę pracować dalej jako niania ... - po chwili powiedziałam, patrząc na talerz.
- Rozumiem ... Rozumiem ...Kurde Gigi! Co ty do cholery mówisz? Pójdę utopię się w toalecie.
- To nie jest śmieszne.
- Dobra. Nie utopię się. Po prostu wyjaśnij mi, dlaczego nagle tak postanowiłaś? Przecież mówiłaś...
- Powiedziałam, że potrzebuję pieniędzy, aby móc wynająć mieszkanie.
- Gigi, kochana, jeśli pieniądze są dobre...
Wyszeptałam jej do ucha kwotę, którą Zayn powiedział podczas zatrudniania.
- Zmieniam sformułowanie. Jeśli pieniądze są bardzo dobre, głupotą jest odmawianie takiej pracy. Przecież lubisz to dziecko i wydaje mi się, że dobrze się z nim dogadujesz... Z nią mówiłaś, że to dziewczynka.
- Ola, jest jeden problem. Będę musiała pracować z osoba, którą nawet widzieć nie chcę.
- W sensie ?! Co się stało? Ale powiedz mi w końcu co się dzieję!
-Zniszczył mnie... Eh...
Powiedziałam jej, co się stało ostatniej nocy. Słuchała mnie, otwierając usta, czasami wstawiając wtrącenia.
-Emmm, Gigi.- powiedziała, kiedy skończyłam opowiadać. - Myślę, że postąpiłaś właściwie, jeśli zdecydowałeś się go teraz zignorować. Traktuj go jak nieożywioną twarz.
- Myślisz, że się uda?
- Pewnie! Gdybym kochała wszystkich moich pracodawców, oszalałabym. Czy wiesz, ile prac zmieniłam już podczas studiów? Osiem. Martwiłam się o każdą okazję?
- Ola, jesteś aniołem...
- Nie do końca, ale pracuję nad tym. Krótko mówiąc, a może naprawdę powinnaś zjeść obiad z tym Niallem, zrelaksować się? Żartuję. Lub, jeśli chcesz,cho do mnie, wypijemy piwo i zadzwońmy do twojego przystojnego mężczyzny. Powiemy mu paskudne rzeczy, chichocząc złośliwie zobaczysz, jak będzie ci lepiej.Dobra, zrelaksuj się, wciąż żartuję. Och, to wszystko, muszę biec, wkrótce mam zaliczenie, muszę jeszcze trochę powtórzyć. Zadzwonię. Buziaki.
Po tym Ola wstała ze stołu i wybiegła z jadalni. Spojrzałam na zegarek: zostało jeszcze 20 minut do lekcji. Odepchnęłam od siebie talerz ciasta. Wciąż brak apetytu. Otworzyłam notatkę i starałam się skoncentrować na tym, co jest napisane, przecież jutro egzamin. Bezużytecznie. Wczorajsza rozmowa wciąż kręci mi się w mojej głowie...
Z irytacją zamknęłam notatke, miałam już iść do klasy, gdy telefon zadzwonił w mojej kieszeni. Dziwne, numer nie jest znany ...
- Witaj...
- To Niall.
Dlaczego do diabła zadzwonił do mnie? Już chciałam nacisnąć połączenie końcowe, gdy usłyszałam jego głos:
- Gigi, mam problem. Coś jest nie tak z Keti ...
- Co z nią?!
- Zayn poprosił mnie, bym posiedział z Keti, musiał rano wyjść. Katie nie chce się budzić, chociaż jest już południe. I wydaje mi się, że ma gorączkę. Nie wiem nawet, gdzie szukać tego cholernego termometru. Zane jest poza zasięgiem.
- Pilnie wezwij lekarza, wychodzę! - chwytając torbę wybiegłam na ulicę.
***
Kiedy byłam już koło domu, stała tam już karetka pogotowia. Szybko wchodząc po schodach do pokoju Katie, zobaczyłam lekarzy stojących przy łóżeczku. Niall wyglądał okropnie: pomarszczony T-shirt, rozczochrane włosy i przerażenie w oczach.
- Co z nią? - Złapałem lekarza za rękę, patrzyłam mu w oczy i szukałam w nich odpowiedzi.
- Ostateczną diagnozę możemy postawić tylko w szpitalu, ale istnieje podejrzenie zapalenia płuc. Czy jesteście matką?
- Emm... Nie. - Wstydziłam się - Jestem jej nianią.
- Konieczne jest zabranie dziewczyny na badanie. Ma wysoką gorączkę, mogą wystąpić komplikacje.
- Oczywiście... -rzuciłam się, by zebrać rzeczy Katie. -Niall, zadzwoń ponownie do Zayna!
- Właśnie dzwoniłem, telefon jest wyłączony.
Ubierając Katie, wzięłam ją w ramiona i pobiegłam do karetki...
Wszystko się potwierdziło, Keti ma zapalenie płuc. Siedzieliśmy z Niallem na korytarzu dziecięcego oddziału szpitala, wpatrując się przed nami. Przed nami stał lekarz, trzymając w rękach historię medyczną.
- Keti pozostanie tutaj przez co najmniej dwa tygodnie. - powiedział lekarz, przyzwyczajony do zgłaszania nieprzyjemnych wiadomości. - Musi wykonać wiele testów, przejść leczenie, zanim będzie mogła zostać zabrana do domu.
- Mogę ją zobaczyć? - Powiedziałam zmęczonym głosem.
- Tak, oczywiście, ale nie długo.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Nialla.
- To jest Zayn. - powiedział, patrząc na mnie. - Porozmawiam z nim na razie, a ty zobacz, jak tam jest Keti...
***
Wróciliśmy do domu w ciszy. Pół godziny po tym, jak Zayn zadzwonił do Nialla, od razu przyjechał do szpitala. Spędził trochę czasu w pokoju Keti, a potem długo rozmawiał z lekarzami. Kiedy wyszedł był bardzo przygnębiony i nas nie zauważył. Chciałam podejść do niego, by powiedzieć przynajmniej coś pocieszającego, ale coś mnie powstrzymało. I nawet wiem co. Te słowa, które od niechcenia wrzucił do mojego pokoju tego wieczoru, kiedy bez zrozumienia oskarżył mnie o to, czego nie robiłam.
Zayn chciał zostać w szpitalu, ale lekarz z trudnością namówił go do powrotu do domu, mówiąc, że Katie otrzyma odpowiednią opiekę i nie ma powodu do zmartwień: rano będzie mógł spokojnie odwiedzić ją w szpitalu.
Niall prowadził samochód Zayna, a on siedział, wpatrując się w przednią szybę. Kiedy wróciliśmy do domu, Zayn poszedł do salonu i wziął butelkę whisky z baru. Niall wszedł do swojego pokoju, a ja cicho podążyłam za Zaynem i usiadłam na kanapie.
- Chcesz whisky? - zapytał, zauważając mnie Zayn.
- Och... boje się, że nie. Nie lubię mocnych napojów.
- Też nie lubię, ale dziś był okropny dzień. - spojrzał na mnie.
Nastąpiła pauza, jednak nie myśleliśmy o tym. Myślałam o tym, jak rozpocząć rozmowę, Zayn po prostu usiadł na krześle i spojrzał na mnie. W końcu zdecydowałam się i cicho zapytałam:
- Czy mogę zapytać?
- Śmiało.
- Teraz... kiedy Keti tu nie ma... kiedy jest w szpitalu...
- Chcesz zapytać, czy musisz stąd wyjechać, gdy Keti nie ma z nami?- skinęłam głową
- Jutro będę miała egzamin, za trzy dni otrzymam dyplom i będę musiał wyprowadzić się z domu akademickiego...
- Nie masz gdzie mieszkać? - znowu skinęłam głową. - Oczywiście, że możesz tu zostać. Zostało to zapisane w naszej umowie.
Przez jakiś czas siedzieliśmy w milczeniu. Zayn wyglądał na tak przygnębionego, że nie mogłam się powstrzymać żeby go nie przytulić. Cały gniew, który poczułam od niego , nagle zniknął.
- Czy mogę zadać ci pytanie?
- Twoja ciekawość zaczyna mnie trochę przerażać. - uśmiechnął się szeroko, ale w jego oczach zauważyłam migające zainteresowanie.
-Nigdy nie próbowałeś... znaleźć sobie dziewczynę?
Patrzył na mnie przez długi czas, a potem powiedział powoli:
- Oczywiście, że próbowałem. Ale wszystkie moje poprzednie dziewczyny zrobiły wszystko, żeby mnie rozczarować. Żadna z nich nie umiała gotować. Rzucali rzeczy po pokoju nie gorzej niż sama Katie. W łazience po nich na zawsze pozostawali chusteczki ze śladami tuszu do rzęs. Zapomniały zadzwonić, spóźniały się do pracy. Nie można było znaleźć żadnych produktów w ich lodówkach, ponieważ były one zawsze na diecie ... Gigi, Gigi, nie tego w ogóle chcę. - przyniósł szklankę do ust i upił łyk.
- Coś, nie zauważyłam. Twoja ostatnia dziewczyna różni się przynajmniej nieco od tych, które właśnie opisałeś.
Zayn zakrztusił się whisky i zakaszlał. Radząc sobie z kaszlem, spojrzał na mnie z oburzeniem:
- Mój brat ci wszystko opowiedział?
- Nie ma z tym nic wspólnego. Może uważasz mnie za młodą i naiwną głupią, ale coś w moim życiu rozumiem i mam też oczy. Keti rośnie nie musi od czasu do czasu widzieć, jak jej ojciec ma nowe dziewczyny...
- Gigi, zamknij się!
Spojrzał na mnie, aż stało mi zimno z przerażenia; przez sekundę wydawało mi się, że Zayn mnie uderzy. Na twarzy ciemniejącej z wściekłości widziałam wyraźny ... ból!
Łatwiej było kiedyś dziewczynom w każdej chwili mogli zemdleć i tak dalej, ale urodziłam się w Londynie. Przestraszona, zdając sobie sprawę, że zaszła za daleko, nawet nie myślałem o poddaniu się. Podnosząc głowę, krzyknęłam drżącym głosem:
- Co teraz?! Utopisz mnie w łazience? Zamkniesz w piwnicy? Widzę więc nagłówki w gazetach: „Cholerna tajemnica Londynu!" „Tajemnicze zniknięcie niani!" „Zayn Malik jest przestępcą!"...
- Zamknij się! Zamknij się!!! Zamknij się, nie to ...
- Nie to, co?
- Ale!!!
Nagle wstał z krzesła i zrobił tylko kilka kroków. Złapał mnie za ramiona, uniósł nad podłogą i spojrzał na usta. Wstrzymałam oddech i to się stało. On mnie pocałował, to był gwałtowny pocałunek. Nie trwało to jednak długo. Odpowiedziałam na pocałunek Zayna wydawało mi się, że moje serce może wyskoczyć z mojej piersi.
Zayn pozwolił mi odejść tak szybko, jak mnie pocałował. Cofając się, spojrzał na mnie i powiedział cicho:
- To nic nie zmienia.
- A co miało się zmienić?
- Nie mam czasu na dziewczyn. I nie chcę zaczynać żadnego związku.
„Dlaczego tak bardzo boli?" - pomyślałam, próbując się utrzymać i nie pocierać mojej piersi w serce. Już drugi facet w ciągu dnia mówi mi te słowa.
- To był niezły pocałunek dla faceta, który nie interesuje się dziewczynami. - pochylając się, podniosłam torbę, którą upuściłem na podłgę. - Myślę, że pójdę. Nie chcę więcej zajmować twojego cennego czasu.
- Po prostu nie przywiązuj zbyt dużej uwagi do tego pocałunku.
- Przywiązać uwagę? - zacisnąłem mocno zęby i podchodząc do niego, szturchnęłam palcem jego klatkę piersiową. - Czy naprawdę sądzisz, że przyszłam tu, aby być z tobą?
- Nie wiem, dlaczego tu przyszłaś.
- Cóż, już więcej nie przyjdę. - zarzuciłam pasek torby na ramię, dumnie unosząc brodę. - Nikt cię do tego nie zmusił.
- Jak i ciebie.
- Nie zamierzam przepraszać. Wiesz, nie rozumiem, jak taki nieczuły idiota mógłby wychować tak piękną córkę.
- Zostaw moją córkę w spokoju.
Zerknęłam na niego. Na jego gniewne spojrzenie powiedziałam z uśmiechem:
- Zayn, zostałeś rzucony koło ołtarza? Ktoś śmiał się nad twoją niewinnością? Twoja przyjaciółka spała z twoim chłopakiem? Zgwałcili cię w damskiej szatni? Dlaczego jesteś taki?!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro