Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

Chyba w tym momencie wyglądałam jak duch. Duch o bladej twarzy i przerażonych wielkich oczach. Niall wstał powoli i usiadł na krześle.

- Denerwujesz się, Gigi?

- Myślisz, że potrzebuję tego? - potrząsnęłam głową.

Niall nie oderwał ode mnie wzroku.

- Myślę, że tak jest. Czy Zayn nie opowiedział ci jeszcze tej interesującej historii? Niesamowitej... - na jego ustach pojawił się uśmiech.

- Dlaczego cały czas się uśmiechasz, Niall? - powiedziałam zirytowana. - Co cię teraz bawiło?

- Powiedz mi, nikt ci nie powiedział, że twoja postać jest taka sobie?

- Mówili. Wszyscy. Podoba ci się? - skrzyżowałam ramiona na piersi i patrzyłam na niego.

-Podoba.Podoba się, bo lubię patrzeć, kiedy jesteś zła. - byłam zaskoczona, ale trzymałam siebie w równowadze

- Myślę, że nie warto kontynuować tej rozmowy. Ani ja, ani ty go nie potrzebujemy. - powiedziałam nerwowo.

- Tak? - jego brew znów uniosła się - Czy reagujesz zbyt gwałtownie? I myślałem, że nie zostawisz mnie samego, dopóki ci wszystkiego nie wyjaśnię.

- Cholera, Niall!

- Niech mnie diabli, jeśli chcesz - zgodził się.

- Jak ciężko jest z tobą!

- Spokojnie. Dlaczego znowu się tak martwisz?

- Okej - powiedziałam z westchnieniem. - Milcze. Wyjaśniaj.

Ale Niall milczał i patrzył na mnie. Nie mogąc znieść jego wzroku, odwróciłam się i zaczęłam oglądać dom i patio.

- Ten dom został zbudowany przez Zana dla swojej żony - powiedział powoli Niall, podążając za moim wzrokiem. W tym momencie poczułam się, jakbym zaglądał przez dziurkę od klucza. - Projekt wykonywali sami. Potem zaczęli dekorować dom. Od jej śmierci minęły dwa lata.

- Czy on... bardzo kochał swoją żonę? - spytałam cicho.

Niall rzucił mi niezrozumiałe spojrzenie i zamknął oczy.

- Najwyraźniej tak. Tylko...

- Tylko co?

- Niech ci wszystko sam opowie.

- Niall!

Milczał, siedząc z zamkniętymi oczami.

- Niall... Ta Marie... Dziewczyna, którą kochałeś ... Czy ona była jego żoną?

- Marie? - Niall otworzył oczy i spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Nie. Skąd masz takie myśli?

- Po prostu... W takim razie nic nie rozumiem. Jestem zmęczona. Myślałam...

- Jesteśmy przyjaciółmi od dzieciństwa. Marie i ja. Chodziliśmy do tej samej szkoły. Kochałem ją, a ona uważała mnie za swojego najlepszego przyjaciela. - Niall potargał włosy i po krótkiej ciszy kontynuował. - We wszystkim mi ufała, wszystko mi opowiadała.

- Dlaczego jej to nie powiedziałeś?

- Bałem się odstraszyć. Zobaczyłem, że byłem jej tylko przyjacielem. I zdecydowałem: tak będę najlepszą przyjaciółką, choćby po to, żeby być blisko niej. Nie masz pojęcia, przez co przeszedłem, kiedy powiedziała mi, że jest zakochana w moim bracie. Byłem wtedy gotowy ją udusić. I go w tym samym czasie. Ale sam Zayn rozwiązał ten problem: odmówił Marie. Nie wiem dlaczego. Powiedział, że kocha inna, chociaż wiedziałem na pewno, że wtedy nikogo nie miał. Marie była bardzo zmartwiona. Płakała na moim ramieniu i prosiła o radę, jak sprawić, by Zayn się w niej zakochał. Czy możesz sobie wyobrazić? Co mogłem jej doradzić, kiedy byłem w niej szaleńczo zakochany? Może dlatego, że poczuła się wtedy źle, zbliżyliśmy się. Spotykaliśmy się przez sześć miesięcy. Myślałem, że możemy to zrobić, że sprawię, że zapomni o Zaynie ze mną, ale się myliłem. Chciała tylko być bliżej niego przeze mnie. Słuchaj, chcę kolejnego drinka, może dotrzymasz mi towarzystwa?

- Niall, tego już starczy dla ciebie. - próbowałam powiedzieć, ale Niall, ignorując moją uwagę, wstał i zatoczył się do domu.

Poszłam za nim. Wchodząc do salonu, otworzył bar i wyjął dwie szklanki i postawił je na stole.

- Życie jest pełne niespodzianek, prawda, Gigi? Nawiasem mówiąc, niezły szampan. Niall bawił się butelką, którą wziął z baru, otworzył ją i wlał spieniony napój do szklanek.

- Za nas. Niall brzęczał ze mną szklankami, a szkło grzechotało.

W milczeniu podniósł szklankę do ust i napił się. Głupia i niezrozumiała historia i głupi toast.

- Niall, wypiłeś już butelkę whisky, może nie potrzebujesz też szampana? Poczujesz się źle...

- Myślisz, że teraz jest dobrze? - powiedział ze złością Niall. - Dziękuję za troskę i pocieszenie.

- W ogóle nie próbuję cię pocieszyć. - powiedziałam - Jestem po prostu trzeźwa. Nawiasem mówiąc, nie powiedziałeś mi wszystkiego.

- Co jeszcze chciałabyś wiedzieć? O tym, jak złapałem Marie z Zaynem?

- Co?! Nie, chce tych szczegółów.

- Prosiłaś, żebym ci powiedział. - Niall upił łyk i usiadł na sofie. - Zayn już spotykał się z Nicole, matką Katie, w tym czasie. Poznali się na studiach. Początkowo Marie była bardzo zmartwiona, potem wydawało się, że się uspokoiło, poprawiły się nasze relacje z nią. W dniu, w którym skończyliśmy szkołę, zamierzałem się jej oświadczyć. Wcześniej przez sześć miesięcy pracowałem w pizzerii, oszczędzając pieniądze, żeby kupić jej pierścionek. Mieliśmy razem świętować ten wieczór. Ja, jak zakochany idiota, pobiegłem do domu po zakupiony pierścionek, a oni tam byli... Ogólnie wszystko jest jak w zasmarkanych kobiecych powieściach: moja ukochana dziewczyna i mój brat...

- I co ty zrobiłeś?

- Nic... Wyjechałem na 3 lata do domu w Irlandii, nie komunikowałem się z Zaynem przez 3 lata.

- Myślałam że mieszkacie w Londynie...

- Nie wiedziałaś, że my jesteśmy przyrodnimi braćmi i mamy różnych ojców i nawet różne nazwiska?

- Nie, nie wiedziałam... A co się stało z Nicole?

- Ona nic nie wiedziała. Później wzięli ślub. Ona bardzo kochała Zayna, a ja bardzo kochałem Marie. Nazywaj to jak chcesz, ale zrobiłem to, co zrobiłem.

- I co ty zrobiłeś Niall...?


- Zemściłem się. Po stracie mojej dziewczyny, tego dnia nie mogłem o tym zapomnieć. I nie mogłem im wybaczyć.


- Co zrobiłeś Niall. - przez stres zaschło mi w gardle i wzięłam duży łyk.

Niall zatrzymał się na chwilę, nie odrywając ode mnie wzroku, a potem powoli powiedział:

- Wiedziałem, że stracę też brata, ale nie mogłem przestać. Cały czas myślałem o Zemście. Kilka lat później wróciłem i uwiodłem jego żonę. - dławiąc się szampanem, zakaszlałam.

Z ciężkością odzyskując oddech, rzuciłam mu pełne przerażenia spojrzenie.

- Już lepiej?- zapytał ostrożnie. Nie mogłam wydać żadnego dźwięku. Kaszląc, podjęłam kolejną próbę.

- T-ak. - Ale i tak nie mogłam się uspokoić. - Myślę, że czas iść.

- Oczywiście kochanie. - Niall uśmiechnął się. - Idź, słodkich sny.

Wstałam z krzesła i poszłam do drzwi. Była jedna bardzo ważna rzecz, której chciałam się dowiedzieć. Ale czy teraz jest czas żeby pytać. Rozmyślając przez chwile powiedziłam:

- Niall...

- Tak, Gigi?

- Katie... Kogo ona córka? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro