14🔞
Zayn odsunął się nieco, nie wypuszczając mnie z ramion, i po cichu spojrzał mi w oczy. W ciemnościach jego czarne oczy migotały tajemniczo, a ciepło w moim ciele rosło. Nie mogłam się już powstrzymać. Wkładając palce w jego włosy, przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Ostatnią rzeczą, jaką zobaczyłam, było zdumienie w jego oczach, a potem świat wokół niego przestał istnieć. Trwało to przez wieki, aż poczułam, że moje nogi się uginają.
-Będziecie jechać? - Nagle rozległ się zirytowany głos kierowcy zatrzymanej taksówki, ale Zayn, nie podnosząc wzroku z moich ust, tylko machnął ręką, żeby jechał sobie dalej.
Resztę nocy próbowaliśmy dojść do domu. Po drodze zatrzymaliśmy się w McDonaldzie i śmialiśmy jak szaleni, karmiąc się nawzajem frytkami. Nie pamiętałam, o czym rozmawialiśmy, tylko poczucie szczęścia i lekkie przerażenie, ponieważ noc tak szybko zbliżała się do rana.
***
Zdjęłam buty i chodziłam boso, ciesząc się uczuciem ciepła dochodzącym z asfaltu, który nie miał jeszcze czasu na ochłodzenie się. Zayn obserwował mnie z uśmiechem, a potem, gdy dźgnęłam czymś stopę, złapał mnie w ramiona. Spojrzałam mu w oczy - a świat znowu przestał istnieć, przynajmniej na jakiś czas.
Potem zatrzymaliśmy się koło mostu i przez jakiś czas po prostu siedzieliśmy w milczeniu na ławce, patrząc na srebrną, oświetloną księżycem ścieżkę biegnącą wzdłuż płaskiej powierzchni rzeki. Powietrze było ciepłe i otaczające. Wciąż było ciemno, ale na horyzoncie zaczął już pojawiać się świat.
Patrząc na rzekę, nagle wpadłam na szalony pomysł. Zeskakując z ławki poszłam boso do wody i powoli zdjęłam sukienkę. Stałam w świetle księżyca plecami do Zayna. Miałam na sobie tylko wąski pasek czerwonych kąpielówek z bikini i malutki stanik. Stałam przez kilka sekund, patrząc tylko na rzekę, a potem wszedłam do wody. Okazało się, że było nieoczekiwanie zimno, mój oddech wstrzymał się na sekundę, a potem minął pierwszy szok i pływałam, doświadczając dzikiej rozkoszy z powodu mojej nieważkości. Ponad mną było gwiaździste niebo, pode mną były nie mniej ciemne wody rzeki i zaczęło mi się wydawać, że jestem w jakiejś przestrzeni kosmicznej.
- Nie przekonuj mnie. - usłyszałam śmiech Zayna. - Czy woda jest zimna?
- Nieee. No to jak idziesz?
Zayn zdjął ubranie i wkrótce usłyszałam plusk. Podpłynął do mnie i spojrzał mi w oczy z uśmiechem.
- Czy Twoim hobby jest pływanie nago w nocy?
Zaśmiałam się i oblałam go wodą.
Pospieszyliśmy na brzeg, śmiejąc się, a na samym brzegu zderzyliśmy się i przypłynęliśmy na brzeg w ciasnym uścisku. Nagle powietrze stało się gorące, a gwiazdy zdawały się świecić oślepiającym światłem, z którego łzawiące oczy wyschły w gardle... Zayn powoli przesunął dłonią po moim ramieniu, szyi, odgarnął mokre włosy z policzka i spojrzał w oczy.
- Gigi... Nie chcę nic mówić... W każdym razie nie chcę dawać pustych obietnic, ale... Jesteś bardzo piękna, że ledwo rozumiem, kiedy jestem blisko ciebie...
W następnej chwili przytuliłam się do niego trochę mocniej. Czuliśmy jedynie ciepło skóry pod naszymi dłońmi, szum w uszach, tylko oślepiające światło gwiazd... Po kilku minutach odeszłam od niego.
- Czas, abyśmy wrócili do domu ...
Powoli wstając, podszedłam do leżącej na brzegu sukienki i jednym szybkim ruchem naciągnęłam ją na siebie.
- Czy możesz pomóc?
- Oczywiście... -odpowiedział ochrypłym głosem.
Kiedy Zayn się ubrał, po cichu poszliśmy, a ja wciąż zastanawiałam się, jak zadać pytanie, które dręczyło mnie przez długi czas.
- Zayn...
- Tak... - odpowiedział, przytulając mnie jedną ręką i mocno przyciskając do siebie.
- Kim jest ta dziewczyna, która do ciebie przychodziła?
Zayn zmarszczył brwi i zawahał się z odpowiedzią - dlaczego?
- Czy naprawdę chcesz to wiedzieć? - myśląc trochę, kiwnęłam głową.
Zayn wyciągnął telefon komórkowy i pokazał mi go. Akumulator został prawie całkowicie rozładowany. Trzydzieści nieodebranych połączeń. Od jakiejś Ady...
Spojrzałam pytająco na Zayna.
- To jest Adriana. Rok temu spotkałem ją na wieczorze charytatywnym. Ona jest modelką.- nic dziwnego...
- Na początku wszystko było w porządku. - kontynuował Zayn. - Rzadkie spotkania, które mi pasowały. Ale z czasem zaczęła domagać się więcej uwagi. I szczerze nie rozumiała, dlaczego nie możemy być razem. Wyjaśniłem jej, że nie jestem gotowy na ślub. Doskonale rozumiałem, że Adriana nie nadaje się do roli żony, a ponadto nie zostanie matką Katie. Z przyjemnością spędzałem z nią czas, nie więcej.
- Och tak, nie mam wątpliwości. Próbowałam ukryć w głosie nuty zazdrości, ale nie mogłam. - Zayn uśmiechnął się szeroko i pchnął mnie bliżej siebie.
- Nigdy nie próbowałeś z nią porozmawiać? - zapytałam.
- Tak, rozmawiałem z nią sto razy, że możemy się spotkać tylko od czasu do czasu.
- A ona?
- Wyjaśniła, że to już jej nie pasuje. I nie chciała nic zrozumieć. Kiedy zdecydowałem się z nią zerwać, stała się zbyt nachalna. Zaczęła dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Tak, już zacząłem nienawidzić tych połączeń! Wszystkie nasze rozmowy sprowadzały się do tego, że nie zaszkodzi mi dać jej pierścionek jako znak naszego zaangażowania. O jakim zaręczeniu marzyła, nie wiem.
- Więc nie byłeś zaręczony?
- Boże, oczywiście, że nie!
Telefon zadzwonił ponownie i mrugając po raz ostatni ekran, zgasł. Zayn westchnął z ulgą. Kiedy zbliżyliśmy się do domu, było już dość jasno.
- Po naszej rozmowie nie powiedziałeś ani słowa. - Zayn otworzył bramę i odsunął się na bok, wpuszczając mnie na podwórze.
- Po prostu myślę. A kiedy myślę, zawsze milczę i milczę. Dziękuję Ci za dzisiejszą noc. To było... po prostu świetne.
Zayn zatrzymał się i odwracając mnie do siebie, spojrzał długim przeszywającym spojrzeniem.
W tym momencie w pobliżu domu rozległ się ostry pisk hamulców, drzwi samochodu zatrzasnęły się i po kilku sekundach... ta sama Adriana weszła na podwórze. Zayn i ja natychmiast odskoczyliśmy od siebie.
- Kochanie, jesteś zaskoczony? - uśmiechnęła się do nas.
- Zaskoczony? Byłoby bardziej poprawne, by powiedzieć, że jestem oszołomiony. - Adriana zaśmiała się beztrosko. Być może zbyt beztrosko.
- Kochanie, postanowiłam cię zaskoczyć...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro