Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niania od zaraz [ 7/? ]

A/N: Cześć. Trochę przekleństw i sensu bez sensu - czyli właściwie norma. Krótsze niż ostatnie ale jakoś musicie to przeżyć. No i raz jeszcze ogromne podziękowania dla Uszati za okładkę. Hwaiting!

°°°°

Śnieg zaskoczył Hoesoka. Zaskoczył go tak bardzo jak śmierć siostry pięć lat wcześniej. Wszystko mówiło, że co najwyżej powinien padać deszcz - jednak śnieg walił z taką zawziętością, że można to już było uznać za zamieć śnieżną. Czarnowłosy niczym pingwin, w czarnym płaszczu i białym szaliku, parł niestrudzenie na przód w tempie pielgrzymki do ziemi świętej na kolanach. Dłoń skostniała mu od zimna, ale on wciąż dzielnie trzymał w niej znicz. Namjoon szedł gdzieś w tyle ledwie poruszając się w zaspach śniegu ale jego narzekania Hoseok słyszał aż na zbyt wyraźnie. Znosił to cierpliwie zastanawiając się kiedy jego chłopakowi zamarznie twarz.
Hoseok zatrzymał się przy rzędzie kamiennych nagrobków i westchnął ciężko.

-Chyba gwizdnęli nagrobek.- Namjoon zrównał się z nim. Policzki miał czerwone a czapkę zsunięta prawie na oczy.

-Zasypał go śnieg, idioto.- rękoma zaczął odgarniać śnieg. Dłonie szczypały go niemiłosiernie ale wytrwale gładził marmurową powierzchnię palcami aż nie pozbył się grubych fałd śniegu. -Kto by pomyślał, że właśnie dziś zimie przypomni się o nas.

-Jasne.. Ile zamierzasz tu stać i marznąć?

-Jak wreszcie się zamkniesz, to zajmie to tylko chwile.- tapnął go w nos zimnym palcem.

-Już milczę.- westchnął i naciągnął szalik na nos. Strzepnął z ramion osiadły śnieg i wyciągnął z kieszeni zapałki.

-Dzięki.- mruknął Hoseok przyjmując małe pudełeczko. Wyciągnął znicz, postawił go na nagrobku i zapalił świeczkę.

°°°°

Broda Soomin drżał. Perliste łzy toczyły się po policzkach i skapywały na z podbrudza w otchłań przestrzeni. Dorośli w skrojonych garniturach spoglądali na nią z obrzydzeniem ciągnąc swoje własne dzieci za ręce. Niektórzy wpadali na nią nie zauważywszy jej, nikt jednak nie przeprosił. Plecak Soomin został lekcje wcześniej zaatakowany przez jej rówieśników. Jakby ten cokolwiek im zrobił. Dziewczynka pozbierała swoje zeszyty i inne przybory i ułożyła je obok siebie ale plecak był zbyt pokiereszowany aby nadawał się ponownie do użytku. Paru z nich zalała też jej podręcznik od koreańskiego jakimś sokiem, który wydzielał kwaśny zapach. Kartki posklejały się na amen. Ratując resztę tego marnego dobytku nie zdążyła przemyć podręcznika czystą wodą. Podręcznik był do wywalenia.

-Co za dziecko, blokuje przejście.- wysoka kobieta stanęła nad Soomin. -Kto cię wychował? Chyba na podwórku mieszkasz.

-A panią to chyba na targu sprzedali i robiła pani za podnóżek jakiegoś milionera.- sarknął mężczyzna. -Wychowana to pani na pewno nie jest, więc nie wymądrzaj się i znikaj do swojego plastikowego domku Barbi.

Ostry głos Jimina sprawił, że Soomin momentalnie przestała płakać i z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w nianię.

-Kim ty..

-Dla takich jak ty nikim. Ale przy najmniej wiem na czym ten świat stoi i właśnie mogę pozwać panią do sądu o publiczną obrazę imienia i napastowanie dziecka.

Kobieta zacisnęła usta i odeszła szybkim krokiem.

-W porządku?- Park przykucnął przed nią schodek niżej. -Ta kobieta zrobiła ci coś jeszcze?

-Nie.- mruknęła wycierając oczy rękawem.

-Cholerny babsztyl.- mamrotał pod nosem wyszarpując z kieszeni chusteczki. -A co się stało z tym plecakiem? Czy te książki są mokre?!

Lustrował ją swoimi ciemnymi oczami z szokiem na ustach. Soomin spusciła głowę i pociągnęła nosem. Zacisnęła mocno dłonie na spodniach.

-Dzieciaki w klasie chyba mnie nie lubią. Zabrali mi plecak i zrobili to.- wskazała ręką.

-I żaden nauczyciel nie zwrócił na to uwagi? Co za ludzie!- pokręcił głową wplatając palce w włosy i szarpiąc je.

Soomin wycierała powoli swoje policzki i oczy.

-Chodź, pójdziemy do parku.- wyciągnął do niej rękę.

Soomim ujęła ją i pociągając nosem zgarnęła książki do plecaka. Jimin wziął go do drugiej ręki i ruszyli w stronę szkolnej bramy. Z plecaka ciekła bliżej nieokreślona substancja i Jimin miał nadzieję, że nie poplami sobie dresów. Gdy weszli na teren parku Jimin znalazł zaciszne miejsce w głębi zieleni oddalone od głównych miejsc spotkań nastolatków. Usadził dziewczynkę na ławce a sam po raz kolejny ukląkł przed nią.

-Nie powinnaś przez nich płakać.- pokręcił głową zmartwiony. -Wiem jednak, że łzy często lecą same i nie jesteśmy w stanie ich zatrzymać.

-To głupie.

-Wiem. Czasami zaczynamy płakać w najmniej odpowiednim momencie, uczucia często nam przeszkadzają ale jesteśmy ludźmi. Uczucia zawsze będą z nami.

-Ci co płaczą to cioty.

-Skąd ty znasz takie słownictwo?-skrzywił się unosząc brwi i marszcząc czoło. -Muszę powiedzieć o tym twojemu tacie.

-Dobrze.- pokiwała głową ze zrozumieniem. -Gdy nauczyciele wychodzą uczniowie tak mówią.

-Mhhm no już, nie płacz.- wytarł policzki dziewczynki ponownie zalane łzami. -Jasne, czasami warto się wypłakać, to oczyszcza duszę ale lidzie są tacy okropnie wszędzie i zawsze, i jeśli miałabyś rozpaczać za każdym razem gdy coś takiego cię spotka to chyba płakałabyś non stop.

-Al..ale to boli..- wymamrotała odwracając twarz w bok jakby zawstydzona swoimi słowami.

-Tak. Tam głęboko w środku.- zastukał palcem w swoją klatkę piersiową. -W życiu jeszcze nie raz właśnie w tym miejscu będziesz czuła ból. Ale to tylko potwierdza fakt, że jesteś człowiekiem a nie pustą skorupą. Nie raz będziesz czuła złość na takie osoby i sama będziesz miała ochotę zmieszać ich z błotem, to zrozumiałe i osobiście uważam, że wypada od czasu do czasu zarzucić ostrzejszym słowem. Ale z wyczuciem.

-Tatuś mówi tak samo.

-To fajnie. Chyba.- zaśmiał się lekko widząc, że twarz dziewczynki rozjaśnia się. -Musisz być silna.

-To męczące.

-Jakby to ci...- westchnął drapiąc się po karku. -Zauważyłaś chyba, że gdy jacyś chłopcy płaczą to inni krzyczą, że zachowuje się jak "baba".- Soomin pokiwała głową rozumiejąc o co chodzi. -Po prostu w świecie istnieje coś takiego jak stereotypy. Kobiety kojarzą się z czymś słabym, wiotkim, delikatnym. Mężczyzna utożsamiany jest z siłą, odwagą, mądrością, dobrymi decyzjami... Właściwie to ze wszystkim co dobre. Tak było od wieków i faceci dale tłamszą kobiety. W wielu krajach wciąż dziewczynki są źle traktowane, nie pozwala im się grać w piłkę, jeździć na rowerach a później i brać udziału w wyborach. Ale ty masz szczęście.

-Szczęście?

-Tak. Urodziłaś się w kraju, w którym masz możliwości. Możesz się uczyć i nie chodzisz w burce. Są tysiące innych powodów, które umożliwiają ci życie na równi z mężczyznami. Jesteś silną dziewczynką - odważną, inteligentną i zaradną. Nie jesteś typową dziewczynką ale to twój atut. Zawojujesz świat i wcale nie musisz chodzić w sukienkach, gotować mężowi i być cichutka i głupiutka. Pamiętać jednak musisz, że nawet po tych krokach ból nie zniknie na zawsze.

-Mogę być kim chce?

-Tak, ale pamiętaj, że i to ma swoją cenę.

-Jesteś najlepszy, hyung.- westchnęła dziewczynka i rzuciła się na mężczyznę. Przytuliła go ze wszystkich sił. -Dziękuję.

-Proszę. Mam nadzieję, że mój monolog jakoś ci pomoże.

-Co to monolog?- spojrzała na niego zaciekawiona.

-Ojć.

✨✨✨

-Cholera jasna, zamknij się. Mam już ciebie serdecznie dojść.- Min pokręcił głową wkurzony. -Dzwonisz do mnie tylko po to, aby uświadomić mi jakim jestem skurwielem i sukinsynem, że zabrałem ci córkę, która notabene nie jest twoja i, że jej nowa niania to pedofil?! Czy ty w ogóle wiesz co to nie wtykanie nosa w nie swoje sprawy?! Pierdol się!

-Wychowujesz ją na jakiegoś chłopca a to dziewczynka! Ona kocha różowy kolor i sukienki a ty jej na to nie pozwalasz!

-Czy ty słyszysz jakie bzdury pleciesz? Soomin wcale nie lubi sukienek, jej ulubiony kolor to fiolet, a czasami i brąz, nie chce być typową dziewczynką i czuje się niekomfortowo gdy zabierasz ją  do tych wszystkich babskich sklepów. Ostatnio płakała, że zmuszasz ją do tego. Próbujesz jej wmawiać, że jesteś kimś innym.

-To dziewczynka!!!

-Kończę.

Yoongi rozłączył się zgrzytając zębami. Jego cierpliwość osiągnęła punkt krytyczny i jeszcze chwila a rzuciłby telefon w ścianę. Odłożył go na bok i walną nogą w komodę, aby następnie zrucić z niego wszystkie przedmioty. Warknął  czując wszechogarniającą go złość.

-Chuja idzie dostać.

-Chyba dobrze, że zostawiłem Soomin pod opieką Hoesoka.

Min obrócił się momentalnie z rozszerzonymi oczami. Ogarną go wstyd.

-Wściekaj się dalej ja i tak przyszedłem tylko po bluzę.- wskazał dłonią puszysty materiał na kanapie. -Zaraz możesz demolować swój dom dalej.

-Nawet nie waż się mnie wkurwiać mnie dalej.- warknął rozpinając mankiety rękawów koszuli.

-Właściwie to zastanawiałem się kiedy pokażesz tą mroczną stronę mocy.- ciągnął Jimin oparty o framugę. -Jakoś nie wierzyłem, że możesz być taką oazą spokoju jaką próbujesz być.

-Więc nie niszczmy tego idealnego obrazka. Jakoś nie uśmiecha mi się pokazywać tobie swoją drugą twarz.

-Rozumiem, że lepszą alternatywą jest rozwalanie zastawy. To takie wyzwalające.- wywrócił oczami.

-Więc co proponujesz w zamian?- uniósł brew podciągając rękawy, twarz przepełnioną miał złością.

-Czyż na kolacji tydzień temu sam nie przyznałeś, że wyglądam seksownie?

-No nie pierdol.- parsknął rozbawiony tą propozycją. -Tak sam z siebie?

-Ty masz oczywiste problemy z napięciem seksualnym a ja z libido. Rozwiążemy nawzajem swoje problemy.- wzruszył ramionami.

-Więc wychodzi na to, że nie jesteś taki grzeczny.- ruszył w jego stronę niemo zgadzając się na jego propozycję.

-Raz można.

Chwila zapomnienia była im potrzebna. Wszystko było lepkie od potu i gorące od ich ciał. Ubrania lepiły się do nich gdy usilnie starali się ich pozbyć. Szyja Jimina była już pełna fioletowawych znaków i zagłębień po zębach. Palce Parka trzęsąc się rozpinając kolejne guzik koszuli starszego. Westchnął czując jego dłonie w okolicach pośladków. Przyciśnięty mocno do ściany przez ciało Mina miał małe pole do popisu ale mężczyźnie nie specjalnie to przeszkadzało. Yoongi nie patyczkował się, gdy tylko jego koszula została rozpięta do końca ściągnął ją i szybkim ruchem złapał za klamrę paska. Jimin poszedł za jego śladem i korzystając z chwili oddechu zsunął z siebie spodnie z bokserkami. Jego koszulka już od dawna walała się po podłodze.

-Cholera jasna.- warknął Yoongi kiedy ich ciała wreszcie zetknęły się ze sobą bez żadnych materiałów izolujących. Jimin zawtórował mu dodatkowo zaszczycając jego uszy niezdecydowanym jękiem. Głupotą byłoby przerywanie w takim momencie i Min słysząc swój dzwoniący telefon- zignorował go. Jakimś cudem zdążyli dojść do pokoju lokatora za nim całkowicie zatopili się w przyjemności. Tej nocy pozbyli się złości ze wszystkich lat.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro