Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niania od zaraz [ 2/? ]

A/N: uwaga w tym parcie znajdziecie jakotaki spojler do dramy pinocchii oraz trochę przekleństw. Jeśli znajdziecie jakieś błędy - napiszcie o nich. Miłego czytania xx

°°°°

Dźwięk, który uchodził spod jego palców był uspokajający. Stukanie w blat stołu okazało się świetnym sposobem na rozluźnienie. Był zbyt zmęczony aby być jeszcze wściekły. Okej, na samym początku, gdy minął pierwszy szok, trzęsło nim ale energiczna siedmiolatka wzięła go w obroty. Zaczęła od niewinnych puzzli aby przejść do zabawy w chowanego i berka, a na końcu w piratów i rycerzy. Jeśli myślał, że to nudzący się Taehyung wymęcza go na amen, to teraz cofał te słowa. Zdecydowanie małe dziewczynki były szalone. Teraz padał na przysłowiową twarz. Wypił już co najmniej trzy kawy ale oczy dalej zamykały mu się same. Tylko fakt, że znajdował się w mieszkaniu obcego ale przystojnego faceta nie pozwalał mu zasnąć. To właśnie na niego czekał teraz a zegar wybijający pierwszą w nocy dobijał go. Powinien teraz leżeć z Tae przed telewizorem przysypiając i oglądając kolejny odcinek dramy. Następnego dnia miałby wolne a w poniedziałek poszedłby normalnie do pracy. Problem polegał na tym, że od godziny była już niedziela, został wyrzucony z roboty a pinocchi nie ma powtórek. Skąd on teraz będzie wiedział czy Lee Jong Suk, aktor grający głównego bohatera, wsadzi swojego brata za kratki?! Skąd? To było niesprawiedliwe. Soomin spała już od dobrych trzech godzin. Zmusiła go jeszcze do czytania książki aż nie zaśnie. Jimin w duchu modlił się aby Morfeusz ruszył dupę i przylazł do dziewczynki. Przyszedł, ale chłopak był pewny, że spóźniał się specjalnie. Pieprzony dziad.

Odgłos przekręcanego klucza w zamku zadziałał na niego niczym kopnięcie prądu. (Co najmniej 500 volt) Zerwał się z krzesła i poprawiając wymientoloną bluzkę podbiegł do drzwi. Niemalże zderzył się z właścicielem mieszkania. Wstrzymał oddech zdając sobie sprawę jak blisko siebie stoją, dotykając się prawie nosami. Starszy uniósł brwi z kpiącym, acz zmęczonym uśmieszkiem.

-Przepraszam.- speszony Jimin zrobił krok do tyłu.

-Luźno... zrobiłbyś mi herbatę?

-Jakbyś sam nie mógł.- wywrócił oczami dopiero po chwili odzyskując rezon.-Och.. znowu przepraszam.

-Plus pięć punktów dla Slytherinu. Ale naprawdę proszę cię o tą jeszcze jedną przysługę, jestem padnięty.- zrzucił torbę z ramienia.

Park pokiwał jedynie głową i powlukł się spowrotem do kuchni.

-Soomin już śpi. Posprzątałem te puzzle z salonu i nie, nie zaglądałem ci do pokoju. I tak, przypaliłem ci patelnie. Przepraszam

-Płyta ci się zacięła? Moja córcia pewnie cię poinformowała o tym, że ja raczej nie gotuje. Nie musisz tak ciągle przepraszać.- wzruszył ramionami, zdjął marynarkę i poluzował krawat. -Po za tym chyba ja to powinienem teraz robić. -zmarszczył brwi.

-No.. nie powiem, chociaż by wypadało. Przez pana wywalili mnie z roboty.- stwierdził kwaśno.

-Zachowałem się jak ostatni idiota. Bogu dzięki, że jesteś porządnym chłopakiem.- przetarł oczy. -No i mów mi Yoongi a nie per Pan.

-Okej. Chyba nie jesteś złym ojcem. Miałeś trudną sytuację ale mógłbyś powiedzieć swojej córce, że nie powinna tyle mówić o rodzinie obcym ludzią.

-Naprawdę? Zazwyczaj taka nie jest.. no wiesz, trudno podpasować jej z nianią, średnio je wszystkie lubi. Chyba cię polubiła.

-Pozwolę to sobie uznać za komplement.- pokręcił głową rozbawiony. Zalał herbate wrzątkiem i podsunął go starszemu. -Och, tylko nie zrobiłem z nią lekcj. Nie byłem najlepszym uczniem w szkole i..

-Nic się nie stało. Mój znajomy jest nauczycielem, po za tym Soomin jest w tym naprawdę dobra.

-Z matematyki napewno.- zgodził się. Nie mógł powstrzymać się od obserwowania Yoongiego kątem oka. Wyglądał seksownie. Szczególnie z rozpiętymi trzema guziczkami koszuli. Tak, policzył je.

-Więc jak sam mówiłeś - wypadało by przeprosić. Naprawdę przepraszam.- wyszarpał portfel z kieszeni. -Trzymaj. To powinno choć trochę wynagrodzić szkody jakie ci wyrządziłem.

-No bez jaj.- Jimin stał przy blacie i jego oczy robiły się coraz większe gdy starszy kładł kolejne banknoty przed nim. -No bez przesady, facet. Biedny to ja nie jestem! Stówa mi wystarczy.

-Jak ci dają, to bierz. Złote przysłowie.- przesunął pieniądze w jego stronę.

-Nie ma opcji. Nie będę cię wykorzystywał, naprawdę stówa mi wystarczy. Albo nawet mniej!

-A znajdziesz jutro prace?

-Co?- spytał zbity z tropu.

-No właśnie nie. Prze ze mnie cie zwolnili a jakoś musisz chyba żyć, cnie?

-Mam współlokatora. Przeżyje, nie musisz się litować. -prychnął.

-Zdobywasz kolejne punkty dla Slytherinu.

-Nie łapię.

-Nie musisz. Po prostu Soomin przechodziła ostatnio fazę na Harryego portiera czy jakoś tak...
-Puściłbyś jej Totoro a nie..

-Sens w tym, że ona go nienawidzi. Widziałeś jej pokuj? Wbrew pozorom nie jest cukierkowa, ona kocha marvela i te sprawy.

-Jak mój znajomy! On nawet rysuje dla nich komiksy.

-Serio? Nie żeby coś ale ja też jestem ich fanem.- wyszczerzył się.

-Zagadam z nim, obiecuję ale teraz będę już leciał. I nie chcę od ciebie żadnyh pieniędzy.- Jimin wyminął go.

W korytarzu odnalazł swoje buty i ubrał się.

-Więc zostań nianią Soomin.

Tego się nie spodziewał

°°°°

-I oczywiście zgodziłeś się?

-Tak.

-To po jakiego grzyba zrzędzisz? Trza było powiedzieć nie.

-Żeby to było takie łatwe! Byś go zobaczył.- Jimin rozpływał się leżąc na łóżku Taehyunga.

-Nie ekscytuj się tak, bo orgazmu dostaniesz.- blondyn ponownie usiłował go zepchnąć na ziemie. -Masz swoje łóżko, kretynie.

-W ogóle mnie nie rozumiesz.

-Stary, jest trzecia w nocy. Nie pierdol, tylko idź spać.

-Nie pierdol, bo ci się rodzina powiększy. Strzelam focha.

-Jak dla mnie możesz sobie nawet w łeb strzelić, narzekać nie będę.

-Kiedyś cię zabije. Dupek.- Park sturlał się z łóżka, upadek zamortyzował rękoma i wstał.

-Też cię kocham.

-Bujaj się.

°°°°

-No, to jaką podejmujesz decyzję? Chcesz dostać prawym czy lewym sierpowym?

-Jin, ochłoń.- wtrącił się Namjoon. -Yoon nie miał wyboru.

-No i? To mógłbyć pedofil, do cholery! Czy ty w ogóle myślisz?!

-Kurna, postaw się w mojej sytuacji. Co ja miałem zrobić? Sytuacja była krytyczna, musiałem szybko znaleźć rozwiązanie.

-No nie gadaj.- sarknął rozwcieczony.- Naraziłeś własną córkę, do chuja pana! Co z ciebie kurwa za ojciec!

Zapadła cisza. Namjoon objął mocniej Junga w pasie i przysunął do siebie. Hoseok nie protestował z szeroko otwartymi oczami patrząc się na swoich Hyungów. Seokjin nie był taki. Zszokował go.

-Chujowym.- głos Mina drzał dziwnie, jakby niesiony był przez morskie fale.

-Gdybym ja...

-Ale nie dostałeś.-Kim znów włączył się do rozmowy. -To nigdy się nie wydarzyło i nie wydarzy. Pogódź się z tym wreszcie.

-Zmieńmy temat.-mruknął Hoseok.

-Pomożesz jej więc z lekcjami?- Min odchrząknął prostując się na fotelu.

-Jasne.

Gdy Seokjin wyszedł Yoon schował twarz za dłońmi usilnie starając się nie płakać.

-Wcale nie...

-Po prostu idźcie.

°°°°

Jungkook rysował komiksy. Jakkolwiek dziecinnie to brzmiało - spełniał się życiowo. Wciąż studiował na akademii sztuk pięknych ale dzięki fartowi zdobył już pracę. To było właściwie ciut nierealne - ludzie pracujący nad komiksami pomniejszymi marvela w jakiś magiczny sposób odszukali go i zaproponowali pracę. Grzechem było by odmówić. Nie zarabiał wybitnie dużo, starczyło jednak na wszelkie opłaty i tzw. koszty wyjątkowe. Przy okazji dostawał często limitowane serie komiksów i gadżetów. Mógł szpanować wśród znajomych. Pomimo osiągnięcia pełnoletności wciąż mieszkał ze swoimi przyjaciółmi. Właściwie w ich wspólnym mieszkanu, które wynajmowali i tak po znajomości, a więc taniej, cały czas się mijali. Jimin był dostawcą, jeździł po całym Seoulu rozwożąc paczki i, sporadycznie, listy. Taehyung aktualnie miał urlop zdrowotny ale zazwyczaj pracował on z Parkiem.

-Halo?

-Cześć, Kookie. Co robisz?

-Przeglądam pornografie na twoim laptopie, a co?

-Żartujesz, prawda?

-Nie. Wiedziałeś, że...

-Nie! Nie chcę wiedzieć. Poszedłbyś na zakupy?

-Jak ugotujesz dla mnie spagethi to czemu nie.- Jungkook wzruszył ramionami przerzucając kartki z prędkością światła.

-Niech będzie. Wyślę ci smsem liste. I do cholery zostaw mojego laptopa!

-Pa pa, hyung.- rozłączył się z błogim uśmieszkiem na ustach. -Makarooon~

°°°°

Min YoonGi nie potrafił skupić się na swojej pracy. Radość ze znalezienia nowej niani dla córki przeminęła zastąpiona smutkiem i złością. Tak bardzo starał się aby jego relacje z Seokjinem były normalne, aby nie kłócili się i nie wracali do przeszłości. Rany miały się zagoić. Jin jednak ciągle je rozdrapywał i to w najmniej odpowiednich momentach. Jego rana wciąż była świeża.

-Tatusiu...- głowa dziewczynki wysunęła się zza uchylonych drzwi. -Pobawisz się ze mną?

-Muszę pracować, kochanie.- przetarł ręką twarz i uśmiechnął się przepraszająco.

-Och.. a mogę ci pomóc?

-Chodź tu kochanie.- poklepał puste miejsce obok siebie. -Mam tu nowe projekty ale zupełnie nie wiem jakie mają mieć kolory.

-Mogę je pokolorować?- wdrapała się na łóżko i z nadzieją spojrzała na tatę.

-Oczywiście, są całe twoje. Tu masz kredki.- podał jej plastikowe pudełko. -Możesz nawet coś dorysować.

-Dzięki Appa!

Mężczyzna z czystym uwielbieniem wpatrywał się jak jego córka pokrywa białe kartki kolorowymi kreskami i wzorami. Soomin pełna skupienia, z wysuniętym czubkiem języka kolorowała nie zauważywszy pełnego troski spojrzenia taty.

-Jin pomógł ci z Angielskim?

-Mhhm.... Oppa powiedział, że idzie mi co raz lepiej.

-To genialnie. Jesteś taka mądra.-pogłaskał ją po głowie. -Taka mądra...

-Jak mamusia.

-Tak.

-Jin Oppa też tak mówi.

-Chodź, zrobię ci warkoczyki.- szybko zmienił temat.

-Dobrze tato. Ale chcę dwa duże!

Dla Mina było to jak wspomnienie z dzieciństwa gdy Sohyun zmuszała go do zaplatania sobie warkoczy. To bolało i mężczyzna każdego dnia zdawał sobię sprawę z tego jak są do siebie podobne. Oczy zaszkliły mu się.

-Tata cię kocha, wiesz o tym, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro