Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4 💿 n o t . t o d a y 📀

jeszcze za wcześnie by umierać, to jest zbyt dobry dzień. Nie nie, nie dzisiaj

~ bts, not today

_______________☆_______________

– Noona, wiesz jak wydostać się stąd inaczej niż głównym wyjściem?

Minji spojrzała na Jimina, jakby spytał ją, jak pozbyć się martwego ciała.

– A co znowu zrobiliście?

– No nic – uśmiechnął się. – Ale nie chcemy się natknąć na Seokjina, bo może być zdenerwowany, że jego wspólnik znowu zmienia choreografię...

Wyglądała, jakby coś podejrzewała. Zacisnęła swoje pełne wargi, przenosząc spojrzenie z Jimina na Yoongiego.

– Dobrze... a więc do końca korytarza. Za szarymi drzwiami jest klatka schodowa. Dziesięć pięter, ale przynajmniej nikt tamtędy nie chodzi. Drzwi powinny być otwarte.

– Dzięki noona! – zabrali z Minem swoje rzeczy i wyszli z sali.

– Zdradzasz nas debilu – warknął, gdy młodszy chwycił go za nadgarstek i puścił się biegiem przez korytarz.

– Masz pojęcie co tu się dzieje? Myślisz, że czemu on zmienił nagle układ?! Na pewno wie! Może już jedzie, żeby nas opieprzyć!

– To te drzwi? – wskazał na niepozorną, szarą płytę z podpisem "przejście służbowe".

– Być może – szarpnął klamkę. Znaleźli się na dość ciemnym i chłodnym korytarzu, a tuż przed nimi rozpościerał się sznur betonowych stopni.

– Tych schodów jest w chuj – stęknął. Oczami wyobraźni już przeczuwał jutrzejsze zakwasy, bo bezsensowny trening i tak dość wykończył jego nogi.

– Ty się lepiej zamknij. Chodź – pociągnął go, a w korytarzu rozeszło się echo ich kroków.

– W sumie niezły tu klimacik – ścisnął mocniej jego ciepłą dłoń.

– Już dość mamy problemów, Yoonnie. Szczerze, chętnie bym cię zerżnął na schodach, ale może jak nas już wywalą z wytwórni.

– Pff, ja mówiłem o teledysku, zboczeńcu.

Park zatrzymał się i posłał mu uroczy uśmiech.

– Pieprz się.

– Wybacz, wolę sól – wzruszył ramionami.

– Twój wybór. Kilo soli jest cięższe od paczki pieprzu.

– Ale i tak lżejsze od ciebie.

Jimin pociągnął go, przez co starszy stracił równowagę i wpadł na jego plecy.

– Co mówiłeś, skarbie?

– Nic, już nic!

Yoongi nie do końca rozumiał po co w ogóle biegną, ale zmęczył się już na piątym piętrze. Wolał się jednak nie odzywać, bo prawdopodobnie i tak dostanie jakąś karę w dormie...

Aż wreszcie ujrzał światełko nadziei w tym bezkresnym biegu – drzwi wyjściowe – udało im się zbiec na parter.

Ale szybko okazało się, że na marne. Choć pchali je i ciągnęli, nie drgnęły.

– Co teraz?

– Nie wiem. Do góry.

– Nie ma opcji! Zbiegać z dziesiątego piętra to jedno, ale wejść do góry?! – Yoongi spróbował jeszcze raz z drzwiami, ale nic się nie zmieniło przez minutę przenikania ich wzrokiem. – Pójdziemy na pierwsze piętro i wyjdziemy głównym wyjściem. Są marne szanse, żeby kogoś tu teraz spotkać!

– No dobra.

Jednak ich entuzjazm zgasł, kiedy okazało się, że na pierwszym piętrze drzwi są zamknięte na klucz, a na drugim nawet ich nie ma. Szli więc coraz wyżej, szarpiąc za klamki (o ile były), aż zaczęli tracić rachubę.

– O matko, zamknęli te drzwi, którymi weszliśmy?! Co my teraz zrobimy?! Zostaniemy tu na zawsze! – zawył Park.

– A to nie jest dziewiąte? – Yoongi pochylił się do przodu, opierając ręce na ugiętych nogach.

– Nie wiem, zejdź na dół i policz.

– Oszalałeś przez brak okien.

– A może te drzwi da się otwierać tylko od zewnątrz?

– I Minji by nam o tym nie powiedziała?

– Mogła się na nas wkurzyć. No wiesz, przeze mnie ciągle zmieniamy choreografię, która swoją drogą jest dobra, ale ruszam się jak tancerz erotyczny, bo w sumie to ma rację, zachowuję się jak dziw-

– To jest dziewiąte piętro, Jimin – złapał go za ramiona, wskazując liczbę wymalowaną na ścianie.

– Naprawdę nie sądziłem, że zginiemy w tajnych korytarzach Big Hitu – kontynuował swój nieskładny monolog. Zamotał się w nim tak bardzo, że nie protestował, gdy Yoongi pociągnął go na schody.

– To jest D-Z-I-E-W-I-Ą-T-E  P-I-Ę-T-R-O.

– Chyba powinienem wyznać ci wszystkie tajemnice zanim zginiemy...

– Ty mnie nawet nie słuchasz – prychnął, stawiając go pod drzwiami. Jimin pociągnął za klamkę.

– Nie otwierają się!

– Jak to nie? Dawaj to! – chwycił dłonie młodszego i razem zaczęli ciągnąć idiotyczne drzwi, jak zwykle, bez skutku.

Wtem ktoś pociągnął je z zewnątrz i dopiero wtedy ujrzeli światło i znajome korytarze.

Po czym Jimin wylądował na podłodze, a Yoongi na jego plecach.

– Znowu wy? – usłyszał zrezygnowany głos Namjoona. – To że jesteście idolami nie oznacza, że wolno wam wszędzie chodzić. Czego tu szukaliście?

– Ach, my? Niczego, hyung, trochę się zgubiliśmy. Chcieliśmy tylko szybko się stąd wydostać – powiedział Park, otrzepując ubrania.

– Bez karty magnetycznej?

– Karty?

– Wszystkie drzwi są zamknięte, a ja właśnie szedłem aktywować ten panel, bo się wyłączył – nacisnął coś na panelu, który zaświecił się na zielono. A potem przy klamce pojawiła się czerwona dioda, symbolizująca blokadę.

– Czyli gdybyśmy podeszli pod te drzwi minutę później, to byśmy tam utknęli? – spytał Yoongi.

Wyraz twarzy Namjoona mówił dokładnie tyle co: "idźcie już do domu, bo nie wytrzymam do emerytury".

_______☆______

Punkt trzydzieści dwie minuty po umówionej godzinie zapukali do drzwi skromnego mieszkania w dzielnicy seulskich biurowców. Gdy Hoseok otworzył drzwi, dosłownie poraziło ich światło.

I tym razem nie chodziło o jego uśmiech, a słońce dokładnie na poziomie okna.

– Nareszcie! Już myślałem że będę musiał wziąć Szczura i Kota na poważną rozmowę i wytłumaczyć dlaczego tatusiowie nie wrócą.

– Wybacz Hobi, mamy naprawdę dużo roboty...

– Wiem, przecież obserwuję was na wszystkich social mediach. Poza tym dzięki kamerzystom Big Hitu widzę was częściej niż to było przed waszym idiotycznym pomysłem na karierę. Naprawdę, nagrywają każdy wasz ruch.

Kot zaczął szczekać i skakać Jiminowi na nogi. Yoongi spróbował dostrzec gdzieś Szczura, ale nie miał co liczyć na czułe powitanie z jego strony.

– Możesz przytulić się do mnie – zaproponował Hoseok i rozłożył ramiona.

– Ta, jasne – prychnął. – Lepiej zrób kawę.

Po chwili rozsiedli się na czarnej kanapie, która przez tymczasowy pobyt zwierzaków pokryła się toną włosów. Jung przyniósł im kawę z ekspresu i zwrócił się do Jimina:

– Jeongguk do mnie pisał. Pytał co u was, bo nie wie, czy może dzwonić.

– Podaj mu numer do tego drugiego telefonu, tam może dzwonić i pisać. A co u niego i Tae?

– Wciąż siedzą w Japonii. Kook ma świetne role, a Kim biega za nim z aparatem. Żyją jak jacyś porąbani artyści i ciągle się przeprowadzają. Poza tym postanowili kupić sobie papugę i zgadnij jak ją nazwali.

– Ee... Ćwirek?

– Nie. Pies!

– Poważnie?! Gówniarz wszystko ode mnie ściąga! Będę się musiał z nim policzyć.

– A ty Hoseok? Jak tam w korpo? – włączył się Yoongi.

Podrapał się po głowie.

– Bez ciebie to już nie to samo. Jestem w biurze z jakąś śliczną pindzią i jedyne, co cię z nią łączy to fakt, że zwalacie na mnie robotę – odstawił swój kubek na stół i westchnął. – W ogóle mam wrażenie, że jestem tu jedyną osobą, u której nic się nie dzieje i nic się nie zmienia. Życie waszej czwórki jest takie ciekawe! Tymczasem ja robię za opiekunkę do zwierząt o dziwnych imionach. Nie ważne czy zawołam kot, pies czy szczur, zawsze przychodzi pies Jimina. A ten twój sierściuch obsikał mi buty!

– To nie moja... kurwa mać! – wrzasnął, gdy gorąca kawa rozlała się na jego nogi. – Teraz żeś się pokazał?! Przysięgam, nie nakarmię cię przez tydzień!

Yoongi powstrzymał się od zrzucenia zadowolonego z siebie zwierzaka z oparcia kanapy. Kocur gapił się na niego i mozolnie przesuwał oczy, gdy jego właściciel rzucał obelgami w eter. Jęknął przez nieznośną temperaturę, żałując, że ten jeden jedyny raz nie założył czarnych spodni.

– Ściągnij to, pożyczę ci coś od siebie – roześmiał się Hoseok. Podszedł do szafy, a Min rozpiął spodnie, przeklinając pod nosem.

A w tym wszystkim rozdzwonił się telefon Jimina, który prawie dostał zawału, widząc numer menadżera.

– Dzień dobry, panie Dongchul, jakaś sprawa? – powiedział, chowając się przed hałasem na przedpokoju.

– Wy myślicie sobie, że ten film do mnie nie dotrze? Wiem, że testujecie moją cierpliwość, ale na pewno nie wyjdzie wam to na dobre! Przestańcie zachowywać się jak dziwka i tatuś, bo jestem o krok od wypieprzenia was z wytwórni!

– To się nie spierze!

– Daj spokój, jak zamoczysz je od razu to zejdzie.

 Co to za głosy, gdzie wy jesteście?

– My... u znajomego odebrać nasze zwierzęta. Ale już zaraz idziemy, niech pan się nie martwi.

Włącz kamerę.

kurwa

– J-już – drżącymi rękoma wykonał jego polecenie i pokazał swoją twarz z wyuczonym uśmiechem.

Gdzie Yoongi?  warknął, wwiercając się w niego wzrokiem.

Jimin odwrócił kamerę i nakierował ją na salon.

Uderzył ręką w czoło, paląc się ze wstydu, bo ten stał właśnie bez spodni i wyrzucał ciuchy z szafy Hoseoka.

– Yoongi, pan Dongchul dzwoni! – ale i tak już za późno.

 O to mi właśnie chodzi! Spójrzcie na siebie, na to co robicie! I wiecie co? Poprzednie dwie choreografie były świetne, ale zmieniłem je, żeby was ukarać i jeśli to będzie konieczne, zmienię ją znowu dzień przed występem! Zadzwonię za pół godziny, jeśli nie będzie was w domu, to pożałujecie!

Rozłączył się, a pozostała trójka spojrzała po sobie z przerażeniem.

______________☆______________

agustdswagboy:

@agustdswagboy a wtedy mnie jeszcze kochałeś!

________________☆_________________

Pisanie na bieżąco jest stresujące

Ale przysięgam, że sama się śmieję jak to wymyślam xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro